za_mgla
Mistrz Zmian
Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5000
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy
Płeć: Kobieta
|
|
i sie nie dowiedzialam, czy juz siac, czy jeszcze poczekac....
a jak sie nie dowiedzialam to zrobilam kwiatkom akcje
- zmieniamy ziemie
- zmieniamy doniczki
- ziemia zasypiemy dwa pietra na klatce schodowej
na poczatek uzbroilam sie w sile, kasa pod pache, bluza na plecy, bojowki i glany na nogi i lece do kwiaciarni.
w kwiaciarni, pani wlascicielka, kiedy mnie widzi to mila az trzeszczy - no nic dziwnegvo kiedy Seba przy kazdym powrocie ze spaceru zachodzi z tylu kwiaciarenke, bierze miotle z gałązek ( pozdrawiam Fige ) i zamiata przd sklepikiem listki, ziemie, pety i platki bratkow, a pozniej kiedy juz biedak sie namacha, puszcza do mnie "oczko" i chowa kobicie te miotle w przerozne miejsca - sorry za tego Mieszka, co za smokami z Dratewka ganial - ostanio bylo wcisniecie miotly zza kraty na samym froncie . radochy mam z tego po same uszy - tak, wiem okropna jestem.
aaaa i przytargalam do domu 30L ziemi, bo pan bozia film ogladal - bo w TV same katastrofy.
na pierwszy rzut poszedl balkon i pozostalosci po zimie, wysuszone, jednoroczne to co zostalo, podstawa i korzen, pokruszylam, wysypalam jałowa ziemie.
Seba dzielnie pomagal - zasialismy Maciejke niebieska i ustawilismy w pokoju pod parapetem.
zrobilam sobie kawe, wzielam nikotyne, wode do picia, ziemi 2 wory, szczotke, szufelke, nozyczki i popielniczke i poszlam na klatke "palmeX" ratowac.
"palmaX" - nikt nie pamieta skad i w jakich okolicznosciach przyszla kiedy zjawilam sie w tym domu ona juz byla, lubi bardzo ludzi, lubi dzieci, lubi slonce, nie lubi zbyt duzo wody - woda nie moze stac na powierzchni, ta pierwsza strefa musi byc jak dotyk mchu, zima "palamX"spi,glosno pochrapujac. a ze "dotslam" wielka, drewniana doniczke, ze stalowymi uchwytami pomyslalam, ze zrobie jej nowy dom.... i sie zaczelo....
chwycilam za zdrewniala lodyge, gdzie pomiedzy palcami szelescily biale, cieniutkie, jak jedwab miekkie, delikatne łupinki ( cebula przy niej - to twardzielka ) i pociagnelam do gory, najpierw strzelilo mi miedzy lopatkami. otworzylam drzwi
-Seba, chodz, pomozesz, trzymaj za doniczke
Seba dzielnie trzymal, co 5 sekund pytal - czy to juz skonczylam.
udalo sie, "palmaX' uwolniona, przyszla kolej na wygodne osadzenie okazu na tylku zdrewnialym,
zakonczonym korzeniami kolor wscieklo czerwony .
usadzilam, Seba mial zadanie trzymac prosto, nie naciskac do srodka i nie zlamac
krecil nia na prawo i lewo, w jednej minucie mialam wszystkie 4 pory roku w przedstawieniu w klatkowym teatrze, szumialo, wialo, trzeslo. co zagladalam do worka z ziemia, to krecilam glowa nad dola biednej "palmyX", ale kwiatuszek okazal sie bardzo towarzyski, wstrzasy bardzo sie podobaly - "zaczela swiecic". nautulalam ja ta ziemia oj nautulalam i przykrylam, delikatnie wbijajac podporke dla staruszki ( znam ja od 6 lat ).
usiadlam na schodach, napilam sie kawy, pomyslalam sobie o Was wszystkich i wzielam sie do roboty dalej, na nastepny ogien poszedl Ziamiokulkas. Musialam doniczke rozcinac, poniewaz bulwy i klacza, tak rozepchaly doniczke, ze az sie powykrzywiala, znowu sie nastekalam.
Z jednego wyszly mi 3, doniczki dopasowane do wielkosci bulw, bo te kwiatuszki lubia jak im ciasno - w kupie razniej, jak to Babcia mowila - ale nie lubia zbyt duzej ilosci wody - sukulent ale nie kaktus.
Dorwalam sie do kaktusa z pioropuszem na czubku, ktore uwalniaja z wierzcholka wyrastajace kolce, kaktus lubi byc traktowany rzeczowo, wiec nie piescilam sie z nim wielce, zlapalam za podstawe - tam kolcy nie posiada, chwycilam, wyciagnelam i wsadzilam w wieksza doniczke - troche teraz chlopak nie zadowolony ale dostosuje sie, dostal jeszcze pare kamykow i piasek.
no i paprotka, ta to chrabianka za piec dwunasta, czupryne przycielam a chyba w grudniu i spala. slonce wylazlo, ustawilam ja w pol cieniu i czekalam i nic, ruda czupryna i nic, ale podlewalam i zraszalam i nic. naradziwszy sie z Jedza, orzeklysmy najpierw ja, ze ja zabilam, pozniej Jedza ze jej Duch zamieszkal w innej doniczce .
wiec wzielam ja za ten rudy czerep, patrze a ona ma piekne, zdrowe, biale korzenie, szybciutko doniczke znalazlam, wsadzilam obrzucilam ziemia i postawilam.
w koncu usiadlam,napilam sie znowu kawy, spojrzalam pod nogi, a tam wszedzie czarno, ziemia sypie sie schodami - zalamalam sie - zobaczylam swoje rece czarne, brudne, za paznokciami zaloba.
no nic, ale za to jakie piekne doniczki mam, a w nich kwiatki.
uslyszalam kroki na klatce schodowej, sasiad idzie z gory, poprzesuwalam doniczki, tylkiem zaslonilam, zeby mi normlanie nie zauroczyl, poszedl dalej narzekajac ze ciezko.
zamiotlam jakos, zapach ziemi do teraz sie utrzymuje, bo bylam odwiedzic "palmeX".
Dracena, tej to jakbytm w oknie postawila to malo slonca, lubi wode, ale nie moze stac w podstawce doniczki, bo korzenie gnija, liscie zraszane codziennie bo dama lubi kapiele "teczowe", pani w kwiaciarni przystrzygla jej koncowki lisci, bo pewnie wiedly, zolkly i brazowialy - teraz pracujemy z dracena, nad odbudowa liscia - oj jak ona lubi jak ja sie chwali i gladzi wzdluz dlugich lisci, a jeszcze bardziej uwielbia jak ja sie na glos zachwala.
Pan bluszcz, po odswiezeniu kwietnika przez pana bozie, zamontowalam kwietnik pod sufitem na wschodniej scianie, w taki sposob, aby pendy mogl puszczac w zachodnia strone, wbilam gwozdki w sciane i przeciagnelam zylke - ale bedzie slizgal sie na niej pomimo swoich malych, zakonczonych drobnymi chwytakami wypustek. musze zmienic jemu pas startowy, moze len?
hiacynt fioletowy, rozowy i bialy Ci to Oficerzy, stoja juz na balkonie usmiechajac sie do nocnych chlodow, a w dzien do pieknego slonca.....
Kocham Was
za_mgla
|
|