www.polana.fora.pl Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
Marsza- bardzo intryguje mnie Twoja Mama:)
W tym wieku ludzie raczej popadają w drugą skrajnosć(są mocno wierzący itp).
Czy Mama wierzy w życie po śmierci ,czy nie?
Absolutnie nie wierzy że coś jest po śmierci. Zawsze mówiła: po śmierci wszystko się kończy a nas zjedzą robaki. I dlatego już dawno powiedziała, że chce być skremowana.
Jako dwunastolatka bardzo przeżyła śmierć matki i nigdy nie odbierała żadnych sygnałów od niej, albo nie potrafiła ich odczytać. Może wtedy zwątpiła w Boga.
Wiesz, ona była pielęgniarką. Była przy tym jak ludzie umierali, przy tych co byli w śmierci klinicznej. Kiedyś pytali się takiego "delikwenta" po wybudzeniu czy coś widział ale on nic nie pamiętał.
Opowiadała mi o różnych przypadkach - była taka rodzina rodzice i trójka dzieci. Matka wcześnie zmarła a ojciec kilka lat później umierał na raka (zmarł). I moja mama zawsze to komentowała: gdzie był Bóg, że zabrał oboje rodziców. Zostały dzieci - najstarsza z rodzeństwa miała 18 lat i musiała zaopiekować się maluchami. Mieszkali na wsi i ich źródłem utrzymania była niewielka gospodarka.
Praca w szpitalu (była instrumentariuszką przy operacjach) to był strzał w dziesiątkę dla niej. To nic, że stała po kilka czasem kilkanaście godzin na nogach przy operacjach. To było jej fascynacją.
Absolutnie nie wierzy że coś jest po śmierci. Zawsze mówiła: po śmierci wszystko się kończy a nas zjedzą robaki. I dlatego już dawno powiedziała, że chce być skremowana
Wiesz, wydaje mi się ,ze życie z takim nastawieniem musi być niesamowicie smutne i bardzo trudne."Po smierci wszystko się konczy"...Gdybym tak myslała, to moje zycie nie mialoby sensu i celu.Nie miałaby sensu miłość do moich Najbliższych, nie miałaby sensu miłosć do Boga(no bo Go przeciez nie ma przy takim mysleniu),i wtedy bardzo, bardzo bałabym sie smierci-mojego totalnego unicestwienia.
Gdybym tak myślała,to śmierć mojej Mamy byłaby dla mnie tragedią nie do przeżycia.
Może rzeczywiscie ogrom śmierci i traumy z tym związanej z racji Jej zawodu ,spowodował takie myslenie?Choć ja zawsze uwazałam ,ze praca w szpitalach,gdzie odchodzą ludzie powoduje ,ze jest sie swiadkiem rzeczy nie zbadalnych, nie wytłumaczalnych...Wszak smierc to Misterium, tak jak narodziny.
Ja też przeżyłam śmierć kogoś bliskiego. Przez wiele lat nie mogłam się z tym uporać i obwiniałam się o to. Ale od pewnego momentu, chyba kiedy przestałam być katoliczką, poczułam błogi spokój. Czuję gdzieś głęboko w sobie, że ta osoba czuje się dobrze, że tak miało być. Czuję jakby ta osoba wyjechała gdzieś na chwilę. Zdaję sobie sprawę, że nawet 100 lat to jest nic wobec wieczności, więc nawet jeśli nie spotkamy się za kilka dni to i tak spotkamy się niedługo. W sumie jestem taka spokojna wobec śmierci, że boję się. Boję się, że jak ktoś znowu umrze z mojej rodziny to ja nie zapłaczę. Nawet się nie zasmucę i wtedy inni to zobaczą to mnie znienawidzą. Próbowałam już rozmawiać z rodziną o mojej wierze ale jakoś nikt nie rozumie. Ja sama niewiele wiem. Kieruję się wyłącznie uczuciami i instynktem. Mam na myśli uczucia jakie są we mnie kiedy coś czytam, oglądam lub słucham. Jeśli dotknę książki i poczuję coś to znaczy, że ją mam przeczytać. Coś w tym rodzaju.
Wracając do tematu, kiedyś ciągle wspominałam dzień śmierci tej osoby, teraz wspominam jak było z nią wspaniale. I chociaż nie ma go już fizycznie, to czuję jego energię. Zerwanie z religią pomogło mi uświadomić sobie wiele rzeczy i odnaleźć spokój.
Wszystkie odpowiedzi mamy w Sobie,pamietasz?
To piekne,że umiesz ich szukać i ...znajdujesz.
Rodziną sie nie przejmuj,ani nie usiłuj na siłę tłumaczyć.Tak się nie da.Najpierw w swoim srodku trzeba zrozumieć pewne rzeczy, doswiadczyć przyjąć.Każdy z nas jest inny,w innym miejscu swej wedrowki .
Ja wierzę w reinkarnację i uważam ,że dostajemy wiele żywotów i tyle czasu ile potrzebujemy aby się w pełni rozwinać duchowo.I wszystko co otrzymujemy w ziemskim życiu -pochodzenie,ciało fizyczne,środowisko, rodzina-odzwierciedla nasze potrzeby rozwojowe.
Wszechświat jest cierpliwy:)
A jeśli chodzi o dogmaty koscielne,to też uwazam,ze one bardziej przeszkadzają niz pomagają.
Post został pochwalony 0 razy
- Wysłany: Nie 15:38, 16 Lut 2014
Gość
"Żałoba nie polega na
obnoszeniu swojego bólu.
Można ją przeżywać
uśmiechając się
serdecznie do ludzi."
Beata Tyszkiewicz
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 15:39, 16 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Ja na pogrzebach nie potrafię płakać , nawet gdy kilka lat temu zmarła moja mama, czułam jakąś dziwną blokadę .
Gdy umiera Ktoś bliski , albo Osoba którą dobrze znam , po jakimś czasie , zazwyczaj kilka dni po pogrzebie , mam sen o Niej.
Mówi o tym, iż wie, że nie żyje i Tam gdzie jest, jest Jej dobrze.
Wtedy po takim śnie czuję spokój, i wiem, że kiedyś znowu się spotkamy : ))
Uważam,że każdy przeżywa żałobę inaczej, na swój sposób. Jest to tak indywidualna sprawa i tak traumatyczne przeżycie, ze nie powinno się pisać "jak powinna wyglądać żałoba i jak powinna być przeżywana"!
To bardzo ,bardzo trudny okres dla kogoś kto traci najbliższą Osobę, i bardzo trudny etap dla Duszy odchodzącej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Freya dnia Nie 19:03, 16 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
- Wysłany: Nie 19:41, 16 Lut 2014
Gość
Kilka lat temu odeszła ciocia, ostatnia w rodzinie z pokolenia n+1 nad moim. I może to głupio się przyznać, to powiem Wam, ze po żałobnych uroczystościach w należytym nastroju, spotkaliśmy się w ścisłym gronie rodzinnym, niektórzy po raz pierwszy się wtedy poznali.
Dość szybko impreza spontanicznie zamieniła się w zabawę, po jakimś czasie nawet z tańcami. Jak nigdy przedtem.
Wciąż wspominaliśmy ciotkę, która była artystką i lubiła się bawić. Próbowałem wczuć się w jej nastrój i obecność.
I czułem, że ona się cieszy, ze się dobrze bawimy przy jej okazji.
Ciocia leży na cmentarzu w Brwinowie, razem z jej i naszymi przodkami i członkami rodziny.
- Wysłany: Nie 19:50, 16 Lut 2014
Ania
Dołączył: 05 Mar 2012
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Nie wiedziałam Goga, że Twoja Mama nie żyje ... moja też ...
W dniu w którym zmarła dostałam takiego "kopa" do działania jak mało kiedy. Nigdy wcześniej, przed tym zdarzeniem, nie byłam tak silna.
Samą żałobę każdy z rodziny przeżywał inaczej, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pięknym wsparciem było to, że nikt nikomu nie narzucał tego, co powinien, niesamowite zrozumienie. Widziałam to, czułam i dlatego uważam tak jak Freya.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Nie 19:51, 16 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Freya , myślę , że ani pisanie , ani tłumaczenie Komuś tego, jak powinien się zachowywać w czasie żałoby , nie odniesie zamierzonego skutku , bo Każdy i tak przeżyje ten okres na Swój indywidualny sposób. Każdy z Nas ma inną osobowość i inne podejście, dlatego opisujemy to z własnych doświadczeń , i myślę, że nie ma w tym nic złego . : )
Ajna, ja o Twojej wiedziałam , czytałam kiedyś na tamtym forum.
U mnie nic się nie zmieniło po śmierci mamy ,jedynie to, że codziennie patrzę na Jej grób , który znajduje w linii prostej ,gdy spoglądam na niego z okna .
Wyśniłam to miejsce tuż przed Jej śmiercią , co daje mi okazję do tego, by częściej o Niej teraz myśleć . : ))
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez goga dnia Nie 21:11, 16 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
- Wysłany: Pon 16:57, 17 Lut 2014
Ania
Dołączył: 05 Mar 2012
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 2 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach