Forum www.polana.fora.pl Strona Główna   www.polana.fora.pl
Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
 


Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Budowa energetyczna; równowaga / zakłócenie; doenergetyzowania pola energii; -> Podczepy energetyczne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post  - Wysłany: Czw 21:31, 23 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dobry wieczór

A teraz kolejne przykłady jak jesteśmy pozbawiani energii:

cytuję z Ewangelii wg św Łukasz a
(str.90)
„Kiedy tam szedł, tłum pchał się na Niego. Pewna kobieta, która od dwunastu lat chorowała na upływ krwi i wyłożyła na uzdrowicieli wszystkie środki do życia, a jednak nie mogła od żadnego doznać uleczenia, podeszła z tyłu i dotknęła się skraju jego płaszcza. Z miejsca zatrzymał się wypływ jej krwi. Jezus zapytał: „Kto się mnie dotknął?” Gdy wszyscy się wymawiali, powiedział Piotr: „Mistrzu, tłumy pchają się do Ciebie i cisną”. A Jezus rzekł: „ Ktoś mnie dotknął, bo poczułem, że moc ze mnie wyszła”. Kobieta widząc, że została odkryta, podeszła z drżeniem, padła przed Nim i wobec całego ludu oznajmiła, dlaczego dotknęła się Go i jak z miejsca została uleczona. On jej powiedział: „Córko, twoja wiara przyniosła ci ratunek. Idź w pokoju”.”

Dlaczego ten przykład ? - bo dzisiaj w południe nagle odczułem iż w podobny sposób zostałem pozbawiony energii.
Ale w moim przypadku (w końcu daleko mi do Jezusa): natychmiast na wysokości łokcia pojawiła się nagle wielkości czereśni narośl.
A stało się to najprawdopodobniej gdy podałem rękę jednemu z obecnych (pierwszy raz człowieka na oczy widziałem i może ostatni!!!) - ubytek był taki iż gdy wracaliśmy po jakiejś godzinie samochodem do Warszawy poczułem iż jest mi niedobrze (być może także za przyczyną spalin z otaczających nas w korku samochodów).
Gdy mentalnie zabrałem się za spalenie syfu który się do mnie przykleił – poczułem się znacznie lepiej, a narośl natychmiast zniknęła.

I teraz jest pytanie : jak postępować w takich sytuacjach?
Ja osobiście nieznajomym raczej nie podaję ręki, ale jak widać bywają sytuacje gdy jest to trudne czy nawet wręcz niemożliwe bo gdy mieszkamy w dużym mieście, lub przykładowo jesteśmy na budowie aby dokonać wprowadzenie firmy na plac budowy by rozpocząć nowe roboty.

Jak już wcześniej napisałem zagadnienie jest przeogromne.
Dla kogoś kto choćby troszeczkę orientuje się w tym wszystkim – będzie to kolejne doświadczenie z którym natychmiast sobie poradzi (choć czasami i dla kogoś mającego sporą wiedzę może nie być łatwo.

Kiedyś kilkakrotnie wracając do domu po warsztatach (połączonych z intensywnymi ćwiczeniami) chi kung fantastyczna energia ulatywała zanim dotarłem do domu (a ja zastanawiałem się dlaczego?)

Najgorsze w tym wszystkim jest to iż znaczne ubytki energii kończą się ZAWSZE chorobą i są podstawową przyczyną śmierci.

Kolejny przykład zaczerpnięty został z książki dr. Stanisława Szczepaniaka UPIORY AFRYKI (część I)
(str.3)
„Pamiętnik ten jest zapisem zdarzeń, które przeżyłem na kontynencie afrykańskim. Kiedy przyjechałem do Republiki Południowej Afryki nie śniło mi się nawet, że spotkam się ze zjawiskami, które przekraczają możliwość logicznego wyjaśnienia. Nic o nich nie wiedziałem, nie interesowałem się nimi, w moim przekonaniu one nie istniały. Dlatego też sądzę, że znacznej liczbie czytelników w trakcie lektury przyjdzie na myśl, że opisane wydarzenia są wytworem mojej wyobraźni.”

(str.70)
Noc okazała się bardziej burzliwa niż poprzednio. Maria była wprost nienasycona. Pierwszy raz spotkałem taką kobietę, skąd ona bierze tyle energii? Ba, dobre pytanie: skąd ona ma tyle energii? Odnosiło się wrażenie, że rozkwita, że po każdym przeżytym orgazmie jej ciało nabiera jeszcze piękniejszego blasku, miękkości, elastyczności.
Zastanawiało mnie, że po każdym takim seansie jestem zmęczony, osłabiony, jakby o dwadzieścia lat postarzały. Przypomniałem sobie tego Portugalczyka, który być może również był jej kochankiem. Był wychudzony, wyglądał na chorego osobnika. Czy i ja będę tak wyglądał? Przecież miałem w swoim życiu kobiety, ale nigdy nie odczuwałem takiego zmęczenia i osłabienia. Może były mniej wymagające?

(str.71)
Kim ona jest, chyba nie diabłem? W diabły od dzieciństwa przestałem wierzyć, w duchy też, ale kontakty z Divally i te wszystkie niezrozumiałe sytuacje, które mnie spotykały, dawały powód do ciągłego napięcia nerwowego z uwagi na fakt, że nie dawało się ich wyjaśnić żadnymi sposobami.
No dobrze, jak bym nie przyjął tej dziwnej sprawy, to Divally była osobą materialną. Przecież dotykałem jej lodowatych dłoni. Okryłem ją własną marynarką w moim samochodzie, rozmawiałem z nią, wdychałem ciężki zapach perfum. Portmonetka, którą zwróciłem jej matce, to wszystko było materialne, a jednocześnie okazało się zjawiskiem niematerialnym. Czy niematerialne zjawiska mogą przechodzić w rzeczy materialne? Gdybym przedstawił komuś swoje podejrzenia i spostrzeżenia, niewątpliwie uznanoby mnie za wariata, a już najdelikatniej mówiąc za psychonerwicowca. To już najwyraźniejszy obłęd. Odczuwałem wstręt do samego siebie za to, że zajmuję się jak chłopiec w okresie dojrzewania sprawami natury fantastyczno-metafizycznej. Chłopie – przywoływałem sam siebie do porządku – czy tobie nie brakuje piątej klepki, co ty właściwie tu robisz, dlaczego pchasz się w takie niezrozumiale historie?

(str.72)
„...po każdej lubieżnej nocy czułem się fizycznie coraz gorzej i wiedziałem, że takie spotkania odbijają się fatalnie na moim zdrowiu. (…)
Słyszałem kiedyś o osobach, które uzdrawiają ludzi własną energią promieniującą z ich rąk. Podobno jakiś Anglik stosuje tę metodę. Przecież Jezus miał takie właściwości... energia promieniująca z jego dłoni uzdrawiała. Czy w przypadku Marii Collet nie zachodzi również sprawa przepływu energii, tyle że z ciał jej kochanków do jej ciała. (…) Czy to nie kręci się koło wspólnego kołowrotka utraty i poboru energii? Wszystko to było zbyt fantastyczne, lecz nie mogłem myślami oderwać się od tego problemu.
Kiedyś gdy te zjawiska dotyczyły tylko mojej osoby, mogłem to uznawać za iluzję, twór przegrzanego umysłu. Lecz przecież stały się własnością publiczna, przecież tak samo widział je Leon, czarny Salomon, a nawet psy, które w końcu przewróciły Salomona, aby uciec w krzaki, jak najdalej od niego. To już nie była iluzja, to było coś niewytłumaczalnego z jednej strony, a z drugiej fascynującego, coś niebezpiecznego, lecz dającego się zarejestrować zmysłami, dotykiem, powonieniem, wzrokiem. Myśląc o tym wszystkim, co mi się przydarzyło w Afryce, stwierdziłem, że ośmieszyłbym się wyciągając z tych zjawisk jakieś teorie naukowe, ale przecież mogę to rejestrować i opisać jako kuriozum, jako coś niepowtarzalnego, niewytłumaczalnego. Doszedłem do wniosku, że wszystko to ma podłoże energetyczne i wychodząc z założenia, że niewiele o tym wiemy, postanowiłem zebrać materiał w postaci taśm, zdjęć, czegoś materialnego, co może stanowić podstawę do dyskusji.
W końcu dojechałem do Bontoe Hospital, aby odsypiać zmęczenie i wyczerpanie ubiegłej nocy. Jedzenie, spanie, potem kolacja i znów musiałem się położyć, gdyż czułem się osłabiony. (…)
Spać...tylko jedno mnie interesowało: spać i jeszcze raz spać.
Rano ledwo zdążyłem na koniec śniadania, po prostu zaspałem. Kręciło ni się trochę w głowie i postanowiłem poprosić Collin, aby pobrała mi krew z żyły do analizy.
-Co się panu stało doktorze? Coś po tym polowaniu mizernie pan wygląda, czy nie złapał pan malarii lub Bilharzji? Wie pan co, zróbmy jeszcze rozmaz krwi na pasożyty, dam panu butelkę na badanie moczu, oraz pojemnik na stolec. Busz to jest busz, mógł pan coś złapać.
Praktycznie już wiedziałem, co jest przyczyną mojego osłabienia, ale nie miałem zamiaru tego ujawniać. Po prostu chciałem sprawdzić, jakie mam wyniki badania krwi i moczu. Kiwałem potakująco głową, zgadzając się na dodatkowe badania, ale wiedziałem, że jest tylko jeden powód. To znajomość z Marią Collet.
Po południu otrzymałem wyniki badań. Zdrętwiałem z przerażenia odczytując je trzykrotnie, aby się upewnić, że nie śnię. Hemoglobina była rzędu 8,1 , co wskazywało na bardzo silną anemię przy normie 14, a więc kwalifikowałem się na leżącego pacjenta ze wskazaniem do przetoczenia co najmniej trzech pint (miara angielska płynów) krwi. Z białymi ciałkami było również bardzo źle, spadły znacznie poniżej normy, co oznaczało groźny objaw leukocytopenii; spadły również płytki krwi, w rozmazie pojawiły się megaloblasty.
Przerażenie mnie ogarnęło, po dwu takich seansach erotycznych byłem zupełnym wrakiem. W moczu pojawiło się białko.
Z przerażeniem stwierdziłem, że wszystko mnie boli. Miałem bóle mięśniowe, bóle i zawroty głowy, szum w uszach. Czyżby to był mój koniec?
Postanowiłem nikomu nic nie mówić i sam zabrałem się za leczenie. Codziennie w udo aplikowałem sobie witaminę B12. Pożerałem wprost olbrzymie dawki witamin A+E oraz B-complex. W jadalni nakładałem sobie podwójne porcje mięsa i warzyw. Mimo, że nie miałem apetytu, zmuszałem się do spożywania większych ilości produktów białkowych. Wszyscy w jadalni patrzyli z uśmiechem, jak pałaszuję podwójne porcje. Powoli wracałem do normy.”

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 22:20, 23 Sie 2012  
Zenobiusz




Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna


No no. Na taką babę trafić to dopiero niefart. Typowy wamipr energetyczny.
brr...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 8:23, 24 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie aloha)

Warto zwrócić uwagę na wiele jeśli nie większość zwyczajów świata zachodniego które tak naprawdę zostały wprowadzone tylko po to aby pozbawić człowieka jego sił życiowych.
Zauważcie proszę iż noszenie butów (najgorsze są te z tworzyw sztucznych tak szumnie ostatnio reklamowane) izoluje nas od ziemi.

A wprowadzane masowo w ostatnich latach tzw. bramki do wykrywania metali zainstalowane już na wszystkich lotniskach i ważniejszych urzędach (przykładowo sądy etc) swoim oddziaływaniem są bardzo szkodliwe dla każdego kto zmuszony jest przez nie przejść.

Wspominam o tym dlatego iż jeśli ktokolwiek chce być się rozwijać i żyć w zdrowiu MUSI unikać miejsc i pułapek na jakie jesteśmy bezustannie narażeni ze szkodą do posiadanych zasobów bioenergii.

Tak naprawdę na Ziemi odbywa się ciągła walka o dominację i przejecie zasobów energii innych - a człowiek jest tutaj na pierwszej linii z uwagi na swoją budowę.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 10:38, 24 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie aloha)

Z uwagi na wartość informacji oraz to iż jej wyjątkowo czytelny charakter z książki dr. Stanisława Szczepaniaka wybrałem kolejne ciekawe cytaty.
(str.78)
"Pod wieczór zadzwonił G.G.
... widzisz, chciałbym się ciebie poradzić... przeciągał słowa.
... czuję się taki słaby i nie rozumiem, skąd to się bierze - odparł jakby zażenowanym głosem.
No tak, to nie moje doświadczenie, ale i innych osób. Tego się spodziewałem.
-Słuchaj Ginter, to nie jest rozmowa na telefon. Przyjedź jutro po pracy, akurat mam dyżur, wszystko ci wyjaśnię, tylko już nie zachodź do naszej znajomej.
-Dobrze, jesteśmy umówieni... zgodził się G.G.
W poniedziałek przyjechał Ginter trochę pobladły i zmęczony.
-No co, takiej babki jeszcze nie miałeś, co? - pytałem żartobliwie – i długo nie będziesz miał, to się zdarza raz na całe życie!
-Tak, ale przedtem nigdy nie byłem tak wykończony – odparł G.G.
-Teraz uważaj... to co ci powiem, jest tylko domniemaniem na temat fenomenu Marii Collet. To nie jest żaden pewnik, ale tylko przypuszczenie, że mamy do czynienia z osobą, która jest zdolna wychwytywać energie innych ludzi. Nie wiem, czy słyszałeś o tzw. Zjawisku Karlina. Gdzieś tam w ZSRR jest taki uczony, który specjalną techniką wykonał fotografie, na których widać, jak wiele energii ulatnia się kanałami z ciała.
-Tak, ale co to ma wspólnego ze mną... - niecierpliwił się Ginter.
-Nie bądź taki niecierpliwy, zaraz się dowiesz... - odparłem lodowatym tonem. -Są osoby, które przekazują energię osłabiając się do tego stopnia, że czasami same chorują. Są to ci wszyscy, którzy leczą własnymi bioprądami. Słyszałeś na pewno o tak zwanych cudownych uzdrowieniach przez ludzi, którzy dość często nie mają nic wspólnego z medycyną, a lekarze nazywają ich zwykłymi szarlatanami. Natomiast pacjenci leczeni przez tych szarlatanów zdrowieją i tego właśnie nie mogą przeboleć lekarze, którzy raz, że nie potrafią wyleczyć tego pacjenta, po drugie nie są w stanie wytłumaczyć tego zjawiska. Wydaje mi się , że Maria Colet ma co najmniej około 60 lat lub więcej i mimo takiego wieku wygląda na kobietę dwudziestoletnią. Ma ciało jędrne, gładkie i nie widać śladów zmarszczek. Czy nie mam racji?
-No tak, ale nadal nic z tego nie rozumiem – odparł Ginter.
-Zaraz, chwileczkę, jesteś w gorącej wodzie kąpany... daj mi skończyć. Zachodzi podejrzenie, że Maria nie może żyć bez wielu mężczyzn. Musi ciągle mieć w swojej orbicie co najmniej kilku. Tu nie chodzi o rozkosze cielesne... Jej chodzi o energię, którą czerpie z ciała swych ofiar. Widzisz, ostatnio jak spotkałem ją w Chelsey Hotel, odwoził ją samochodem młody człowiek wyglądający na Cygana lub Portugalczyka. Raczej to drugie, ponieważ rozmawiała z nim bez słownika, musiał to być Portugalczyk. Ten chłopak był tak wyniszczony, jak po przebytej ciężkiej chorobie. Dosłownie skóra i kości. Wygląda na to, że też był jej kochankiem.
-To są bajdy cioci Adelajdy – stwierdził Ginter.
-Jeśli tak , to dlaczego narzekasz, że jesteś osłabiony? - pytałem.
(...)
-A teraz patrz na moje wyniki... te badania robiłem tydzień temu. Czy to coś ci mówi? Pytałem uśmiechając się do niego ironicznie.
-No tak prawie wszystko poniżej normy – zastanawiał się Ginter, patrząc wystraszonym wzrokiem na mnie i moje wyniki. - Myślisz, że ze mną jest tak samo?
-Niewykluczone... przecież spędziłeś z nią cała noc?
-Mein Gott... Verfluchte... -szeptał zbielałymi ze strachu wargami G.G. - Przecież ona mogła wykończyć setki mężczyzn....
(...)
-Mein Gott, trzeba powiadomić policję... - poderwał się z krzesła zdenerwowany.
-Siadaj, nie wygłupiaj się... to nie sprawa dla policji. Zresztą co im powiesz, że spałeś z Marią i czujesz się słaby? - ironizowałem.
-No tak, ale coś trzeba zrobić.
-Co tu możesz zrobić... tylko jedno: zniknąć z jej pola widzenia i nie kontaktować się z nią. Na pewno znajdzie nowych dostawców energii. Przecież tu są tysiące takich jak my wygłodniałych seksualnie, którzy na to polecą.
-No tak, ale ona będzie w dalszym ciągu... - zastanawiał się nieprzekonany Ginter.
-Co to cię obchodzi? Chcesz, aby ciebie wykończyła? Przy takim wydatkowaniu energii następują zaburzenia w ustroju i trudno przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się choroba. Jedyne wyjście odpocząć i wiać od niej jak najdalej – odparłem.
(...)
-Teraz nie ma żadnego ale, trzeba się brać za leczenie, wyjeżdżamy w następny piątek i to wszystko. Masz tu receptę, będziesz łykał cała furę witamin i żelaza, i musisz odżywiać się dużą ilością białka. I nie właź na piętra konstrukcji, bo spadniesz na zbitą mordę, zrozumiałeś? - komenderowałem.

(str.83)
Jadąc w kierunku granicy Swazilandu rozmyślałem, jak mało jestem poważny, mimo swoich dwudziestu pięciu lat. (...)
Myślą wróciłem do Marii Collet. Gdyby nie fakt jej fenomenu, to przecież byłaby świetną partnerka w życiu, a może nawet w małżeństwie. Jakie tajemnice kryje ta filigranowa kobieta, kim ona jest ? Urodzona w 1908 roku w Kordobie w Hiszpanii. Teraz mamy 1972 rok. Ona jest w wieku mojego ojca. To przecież 64 lata. Nigdy bym nie przypuszczał, że jest już staruszką. W pamięci miałem pierwszą noc, którą z nią spędziłem. Widziałem jej ciało, przywracałem w myślach każdy dotyk, każdy jej gest. Widziałem, jak walczyła przez sen z czymś, co ją przerażało. Miała wystraszoną twarz, gdy ją obudziłem. Jej rozpaczliwy krzyk przez sen "no quiero morir".
-A właściwie, co to znaczy no quiero morir ? - nagle bez związku zapytałem Gintera, który spojrzał na mnie jakbym nie miała piątej klepki.
(...)
-No... no... quiero – to chyba znaczy coś chcieć lub nie chcieć. Raczej to znaczy "nie chcę". (...)
-Jest i morir... Umierać... Śmierć? - zdziwił się Ginter. (...)
-Nic! Nic! Przypomniało mi się, jak pierwszy raz usłyszałem od niej te słowa. No quiero morir – wygląda na to, że nie chce umierać – odparłem sam do siebie.
(...)
Ech, jak mało wiemy o wiele sprawach. Dzieją się nam pod nosem rzeczy, które się filozofom nie śniły, a my się temu przyglądamy, lecz ani w ząb nic z tego się nie da wytłumaczyć. Dobrze, że nie jestem bigotem, bo pomyślałbym, że to jakieś czary. Zdaje się, że naszej wspólnej znajomej śniło się , że umiera i dlatego tak krzyczała przez sen. Może to jakieś jej wyrzuty sumienia, nic nie wiemy, ilu mężczyzn wyczerpała doszczętnie z energii, ilu zmarło, ilu popadło w ciężkie choroby."

I jeszcze cytat z książki Władimira Megre Anastazja tom I
(str.51)
"-Wynika z tego, że zwykły seks, twoim zdaniem, to coś złego?
-Bardzo złego. On odwodzi człowieka od istoty. Niszczy rodziny. Odchodzi donikąd ogromna ilość energii.
-To dlaczego wydają tyle gazet z obnażonymi kobietami w erotycznych pozach, robią tyle filmów z erotyka i seksem? I to wszystko cieszy się wielką popularnością. Każde pytanie rodzi nowe odpowiedzi. Jeżeli człowiek czegoś pragnie, to popyt kształtuje podaż. Zapytanie rodzi propozycję. Czy chcesz powiedzieć, że nasze społeczeństwo w ogóle jest głupie?
-Społeczeństwo nie jest głupie, ale mechanizmy ciemnych sił, które zaciemniają duchowość, wywołują płytkie żądze, które silnie oddziałują. Mechanizmy te wywołują wiele krzywdy i cierpienia. Działają przez kobiety, wykorzystując ich urok. Celem prawdziwej piękności jest urodzić i podtrzymywać w mężczyźnie ducha poety, mistrza sztuki i twórcy. W tym celu sama kobieta powinna być czysta. Jeżeli nie ma wewnętrznej czystości, to przyciąga mężczyznę krągłościami swojej płci, zewnętrzną urodą próżnego naczynia. Tym samym go okłamuje. Niewykluczone, że za to kłamstwo sama będzie cierpieć przez całe życie."

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZBW dnia Pią 10:39, 24 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 11:30, 26 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (takie polskie aloha)

Z uwagi na mały nakład książki uważam iż warto umieścić trochę ciekawszych cytatów w internecie aby jak największa liczba czytelników mogła się z nimi zapoznać.
Słyszałem co prawda już opinie: iż dr. Stanisław Szczepaniak niepotrzebnie miesza ludziom w głowach, bo skoro ich wiedza, wiara i wartości są na takim a nie innym poziomie to raczej powinno tak pozostać.
Ja uważam inaczej: bo życie w ciągłym kłamstwie - może skończyć się tylko chorobą (a właściwie to ludzkość została już dawno zamieniona na dawców energii,
dlatego uważam iż lepiej doznać wstrząsu - a być może spowoduje on iż szare komórki czytającego obudzą się z tego snu pijanego idioty w jakim jest pogrążona większość mieszkańców naszej planety.

Cytuję z książki p.t.: Upiory Afryki
(str.136)
- Proszę pana...proszę pana, czy pan nazywa się Szczepaniak? - wyszło to z jej ust z trudnością.
- Tak, to ja... o co chodzi?
- Pacjent zostawił tu jakąś kopertę dla pana, gdyby się pan pokazał - to mówiąc przekazała mi szarą dużą kopertę z moim nazwiskiem.
Otworzyłem ją dopiero w moim pokoiku szpitalnym w Vereeniging. Alfred opisywał swoje spostrzeżenia, codzienne wrażenia, objawy śmierci, myśli, tak jak przyrzekł. (...) Ostatnie strony listu wytrąciły mnie zupełnie z równowagi. Alfred Du Toit opisuje swoje kontakty fizyczne z Marią Collet, którą znał na długo wcześniej niż ja. Jego zdaniem ona stała się przyczyną jego choroby i śmierci. Opisywał perypetie zdrowotne po każdym spotkaniu z Maria i określał ją jako wampirzycę wysysającą z niego siły witalne. Mniemał, że jego choroba, nowotwór mózgu powstała w związku z zaburzeniami po stosunkach z nią. Alfred wiedział o tym, że wielu młodych ludzi odwiedzało Marię Cillet, wiedział również o moich wizytach u niej. Zdawał sobie sprawę, że każdego może spotkać los taki, jak jego i postanowił zniszczyć tego potwora w pięknej skórze. Opisał, jak w nocy opuścił oddział neurologiczny i udał się do apartamentu Marii Collet, gdzie ja udusił.

(str.167)
Ginter uśmiechnięty witał mnie przed dawniej przez nas odwiedzaną włoską restauracją Napoli, gdzie bywała z nami Maria Collet. Odjechaliśmy już dobre sto metrów, gdy Ginter nagle chwycił mnie z a kierownicę wrzeszcząc: "Stój!"
Mój dodge zatrzymał się z piskiem opon, wdzierając się przednimi kołami na chodnik, co wywołało popłoch przechodniów.
Ginter jednym ruchem wyrwał się z samochodu i popędził za kobietą, która z wyglądu bardzo przypominała Marię.
- Maria... Maria! - wołał Ginter dotykając jej ramienia. dziewczyna łudząco podobna do naszej nieszczęsnej kochanki, zatrzymała się zaskoczona, wypuszczając z rąk książkę.
- Maria to ty? Maria? - zniecierpliwił się Ginter.
Dziewczyna popatrzyła trwożnie na gromadzący się tłum gapiów przenosząc wzrok z rozgorączkowanego Gintera i nieśmiało potrząsnęła grzywną bujnych włosów.
- Pan się myli. Pan mnie wziął za kogoś innego - to mówiąc próbowała podnieść książkę z chodnika, po którą uprzedzająco grzecznie schylił się Ginter, podając jej do rąk.
Patrzyłem i nie wierzyłem własnym oczom. Przecież to Maria, chociaż wydawała się trochę mniej ekstrawagancka i młodsza. Rany boskie, to przecież ona. Poczułem dziwne drżenie i chłód w okolicy serca. Wtrąciłem się patrząc jej w oczy:
- A mnie pamiętasz, Mario? - zapytałem.
Dziewczyna przeniosła wzrok na moją twarz.
- czy ja pana pamiętam? - dziwiła się mrużąc oczy. - To jakieś nieporozumienie. Panowie, to jakieś nieporozumienie.
Nagle doznałem olśnienia. Przypomniałem sobie znalezione w tylnej ściance szuflady w pokoju Marii Collet paszporty na nazwiska Fidaus Mbarak i Monika Alwarez. Ta twarz, to musi być Monika Alwarez.
- Ale ja panią znmam. Pani naywa się Monika Alwarez.
Reakcja dziewczyny była zaskakująca. jej oczy ciskały błyskawice, twarz stała się ziemnisto szara, jej ręce poczęły wyraźnie drżeć. W jej oczach widziałem panikę. Opierając się na ramieniu zaskoczonego Gintera patrzyłem na nią wyzywająco. Dziewczyna wybuchnęła, wykrzywiając wargi, jej twarz przybrała nieprzyjemny wyraz zagonionego przez myśliwych zwierzęcia.
- Tak. Jestem. I co z tego? A w ogóle, to skąd zna pan moje nazwisko?
Tłum gapiów patrzył na nas, ale nie wtrącał się.
-Pani jest nadal Maria Collet, ale już w innej postaci... - odważnie wyrzuciłem z siebie.
Dziewczyna cofnęła się, wyrwała z kręgu gapiów i pognała przed siebie potrącając przechodniów. Jeden starszy mężczyzna, prawdopodobnie Anglik, spytał zdziwiony:
- Panowie, o co tu chodzi? Czemu napastujecie tę dziewczynę?
Ginter odezwał sie po chwili nie spuszczając wzroku z postaci ginącej w tłumie przechodniów.
- Czy pan wierzy w wampiry? 0 to zaszokowało rozmówcę.
- Naturalnie, że nie...
- No, widzi pan, gdybym panu wyjaśnił, to nie uwierzyłby pan, co się nam zdarzyło, a na pewno nic by pan z tego nie zrozumiał - to mówiąc pociągnął mnie za rękaw do samochodu.
Obaj byliśmy zupełnie wyprowadzeni z równowagi i dobra chwilę milczeliśmy, mając prawdopodobnie te same myśli. Co tu jest grane? Czy obaj mamy halucynacje i jest z nami coś nie tak?"

A teraz cytat z książki autorstwa T. LOBSANG RAMPA pt.:DOKTOR Z LHASY Autobiografia tybetańskiego lamy
To o czym chciałbym teraz wspomnieć jest tutaj:
(str.139)
"Przez niezliczone wieki życie na Ziemi rozwijało się spokojnie. Pokój i harmonia panowały pomiędzy wszystkimi stworzeniami. Człowiek potrafił porozumiewać się bez użycia mowy, za pomocą telepatii. (...) Człowiek, chętny do nauki, nauczył się sztuki wojny. Nauczył się też zabijać. Tak więc Ziemia, która była dotąd spokojna planetą, stała się niebezpiecznym miejscem. (...) Mijały lata, walki stawały się coraz intelegentniejsze, rzezie coraz straszliwsze. Wynalazcy, przynaglani przez swoich władców, pracowali intensywnie nad wytworzeniem bardziej zabójczych broni. Naukowcy wymyślali coraz bardziej upiorne środki ataku. Hodowano chorobotwórcze bakterie, które zrzucano na wroga z samolotów. (...) Ziemia zmierzała ku zagładzie.
(str.145)
Człowiek powoli rozwinął się na nowo. (...) Jak uprzednio, ze wzrostem wiedzy i mocy ludzie zaczęli być aroganccy i gnębili słabszych. Pojawiły się niepokoje, nienawiść, prześladowania i tajne badania. Silniejsci prześladowali słabszych. Słabsi skonstruowali maszyny, znowu zaczęły się trwające latami wojny. Znowu produkowano coraz to nowszą i straszniejszą broń."

Wyglądam za okno i pada deszcz deszcz który jest wywoływany sztucznie (pomyleńcy ponownie odkryli technologie manipulacji pogodą, ponownie wyprodukowali śmiercionośne zarazki, które obecnie także zwalają tonami z samolotów cystern na niczego nie rozumiejących mieszkańców Ziemi. Na niebie pojawiły się dziwne chmury które wtajemniczeni nazwali CHEMIKALS.
Celowo wywoływane są powodzie na skalę globalną i kolejno zalewane kolejne tereny.
Mamy 2012r tzw. naszej ery i ponownie brudną wodę , skażone powietrze i jedzenie.
Na rozpoczęciu olimpiady w Londynie pojawiły się obrazy (których znaczenie znają tylko ci którzy je celowo tam umieścili i garstka wiedzących o co chodzi), programowanie bezmyślnych niewolników przy pomocy obrazów, mikrofal, etc nabrało zastraszającego tempa.

Angielski stał się językiem współczesnych niewolników, a nielicznym pomyleńcom po raz kolejny śni się panowanie nad światem.

Cóż można powiedzieć tym skrajnym ignorantom:
"Sądzicie - mówił Jezus - że uda się wam uciszyć ludzi pokoju?
Równie dobrze możecie się łudzić, że zdołacie stłumić głos Boga, którego chwałę śpiewają same kamienie i zaświadczają o Jego wszechobecności. (...) Z zatem przygotujcie się o faryzeusze, na zawalenie się fundamentów świata. Gdyż nie tylko szlachetni ludzie, ale też kamienie na ziemi , woda, ogień i powietrze powstaną przeciwko wam, aby zaświadczyć o porządku harmonii bożej."

Ja wielokrotnie w ciągu dnie wypowiadam takie sława:
Każdego kto okrada innych lub niszczy środowisko kogokolwiek postrzegam jako skrajnego ignoranta i darzę współczuciem , powierzam was Bogu i pozostawiam was.

I jestem przekonany iż okradanie innych z energii życia musi się skończyć, ale tym razem bez ogólnoświatowego kataklizmu i bez zagłady Ziemi.
Moim zdaniem wystarczy myślą przesiedlić tych wszystkich pomyleńców z Ziemi na skraj wszechświata i zamrozić w jakiejś bardzo odległej i zimnej czarnej dziurze.
Myśli materializują się prędzej czy później więc i ta doczeka się swojego czasu.

Dla tych okradanych bezustannie z energii, którzy na parkingu zapominają gdzie stoi ich samochód, gdy zejdą do piwnicy to już nie pamiętają po co tam przyszli, dla tych ciągle zmęczonych, sennych i którym brak się chęci do czegokolwiek - ludzie ktoś was usiłuje uśpić i pozbawić resztki człowieczeństwa.
Odcinajcie się od tego wszechobecnego syfu, palcie swoją myślą jak największą ilość zła i niskich szkodliwych wibracji choćby w swoim umyśle i energetyce (róbcie to jak najczęściej - a przekonacie się że i wróci wasza dobra pamięć , chęć do życia i działania.

Najnowsza przypowieść jest taka iż miłość przebudziła Polaka.


Warto wiedzieć że:
7 Chakra (czubek głowy) fiolet B= 963Hz
6 Chakra (czoło) indygo A= 852Hz
5 Chakra (gardło) niebieski G= 396Hz
4 Chakra (serce) zielony F= 174Hz
3 Chakra (splot) żółty E= 639Hz
2 Chakra (sex) pomarańcz D= 285HZ
1 Chakra (podstawy) czerwony C= 528Hz

6 częstotliwości solfeżowych "święte w starożytności"
UT - 396Hz - uwalnianie od poczucia winy i strachu
RE - 417Hz - odwracanie biegu wydarzeń, ułatwienie przemiany
MI - 528Hz - transformacja i cuda (naprawia DNA)
FA - 639Hz - połączenie, relacje międzyludzkie
SOL - 741Hz - budzenie intuicji
LA - 852Hz - powrót do duchowości

Można używając biometru skali Bovisa i dowolnego wahadełka sprawdzać codziennie lub kilka razy dziennie swoja żywotność.
Można bez użycia czegokolwiek, nawet mentalnie - czyli tylko wydając takie polecenie w myślach (ale warto jednocześnie przynajmniej na początku kontrolować czas wahadełkiem) oczyszczać się ze wszelkich śmieci jakie przyczepiają się do naszej energetyki, a następnie ładować na maksa bioenergią.

Sposobów jest naprawdę bardzo dużo; nożna przesyłać kolory (lub naświetlać się zwykłą pomalowaną (na kolor jaki chcemy żarówką), można korzystać z nagrań etc.
A właśnie warto skorzystać z dostępnych bezpiecznych i sprawdzonych technologii (bo po co medytować 10 lat jak można mieć to natychmiast):
można skorzystać z afirmacji Instytutu Manroe'a :

"Jestem czymś więcej niż ciałem fizycznym. Ponieważ jestem
czymś więcej niż materią fizyczną, mogę postrzegać to, co jest
większe niż świat fizyczny. Dlatego gorąco pragnę rozwijać się
i doświadczać, poznawać i rozumieć, kierować i posługiwać się
takimi wyższymi energiami i systemami energetycznymi, które mogą
być konstruktywne i korzystne dla mnie i dla tych, którzy podążają
za mną. Również gorąco pragnę pomocy i współdziałania,
wsparcia i zrozumienia tych istot, których mądrość, rozwój i doświadczenie
są równe moim lub większe od moich. Proszę ich
o przewodnictwo oraz o ochronę przed jakimkolwiek wpływem
lub siła, które mogłyby sprawić, że osiągnę mniej niż pragnę.
"

Można zakupić i skorzystać z nagrań na CD (lub nawet bezpośrednio taniej zamówić je poprzez Internet <www.hemi-sync.com>)
Proces nazywany synchronizacją półkul, nazywany "Hemi-Sync".
Są nagrania do medytacji, do ładowania się energią i wiele innych.

Tak więc jeśli dalej jesteście senni i nic wam się nie chce to jest tylko wasza wina.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 11:59, 26 Sie 2012  
Grey Owl
Gość








Przyznam Ci się Zbyszku, że mam mieszane uczucia miejscami. Np. ten cały urywek z książki o spotkaniu z wampirzycą. A czy nie wystarczyłoby tu na przykład napisać, że nie należy korzystać z usług określonych pań, by nie mieć przeróżnego typu kłopotów, i że samemu się te kłopoty wywołuje znajdując upodobanie w takich kontaktach, a nie sprowadzać to zjawisko tylko to spotkania z wampirem, który jako jedyny temu wszystkiemu jest winny ?
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 13:07, 26 Sie 2012  
Zenobiusz




Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna


Grey Owl napisał:
Przyznam Ci się Zbyszku, że mam mieszane uczucia miejscami. Np. ten cały urywek z książki o spotkaniu z wampirzycą. A czy nie wystarczyłoby tu na przykład napisać, że nie należy korzystać z usług określonych pań, by nie mieć przeróżnego typu kłopotów, i że samemu się te kłopoty wywołuje znajdując upodobanie w takich kontaktach, a nie sprowadzać to zjawisko tylko to spotkania z wampirem, który jako jedyny temu wszystkiemu jest winny ?


No tak ale przecież ci panowie nie mogli wiedzieć ze Maria jest wampirzycą. On to dopiero spostrzegli widząc zmiany chorobowe u siebie.Atrakcyjna kobieta wabi ich do siebie więc jako samce sa niemal bezwolni.
Więc potencjalnie każdy człowiek z którym się w miarę regularnie spotykamy moze nas okradać z energi ale okradać a wysysać /wampirzyć Smile z kogoś siły zyciowe odmaładzając się w ten sposób samemu a doprowadzając do choroby lub nawet smierci partnera to jednak jest róznica.
Wszystko to bardzo pouczające.Ale odbieglismy od próby rozwiązania sytuacji w której ja się znalazłem. Moja pani raczej nie jest modliszką. A może... czyz mozna dopuscić myśl że osoba która skarży się że jest okradana sama okrada ? Trochę przekornie to napisałem bo w głowie mi sie to nie miesci ale ciekaw jestem zdania innych.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 13:57, 26 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (ponownie)

Zło należy wskazywać palcem precyzyjnie i dokładnie - bo rozmydlanie tematu jest tylko oszukiwaniem siebie i innych, i prowadzi zawsze do nikąd - właśnie dlatego Ziemia cyklicznie zmierzała do zagłady i nastały czasy gdy każdy okrada każdego a wszyscy żyją we wszechobecnym oszustwie – a jedynym Bogiem stał się pieniądz.

W książkach o Anastazji Władimira Megre są doskonałe przykłady obrazujące to zagadnienie (polecam wszystkim których nachodzą jakiekolwiek wątpliwości także lekturę tych wspaniałych książek).

Ograniczanie dostępu do prawdy, czy mieszanie ludziom w głowach - to wywołuje u mnie mieszane uczucia, a nie cytat z książki w której jak autor sam mówi opisuje rzeczywiste przeżyte przez siebie wydarzenia.

Oczywiste jest iż każdy na bazie swojego życia, doświadczenia, powiązań etc. na swój sposób będzie odbierał obserwowane zdarzenia.

Zagadnienie poruszone przez Zenobiusza - czyli okradanie innych z energii ma podstawowe znaczenie i aby temu zapobiec ( i to na masową skale) należy o tym mówić GŁOŚNO, WYRAŹNIE I PRECYZYJNIE.
I oczywiście jeśli ktokolwiek ma wiedzę jak temu zapobiegać - powinien się ta wiedzą dzielić z innymi.

Temat jest przeogromny a przytoczone cytaty ukazują tylko jego cząstkę

Choroba na którą choruje obecnie świat jest następstwem właśnie braku energii i jest to stan anormalny.
Należy zapobiegać a nie leczyć - i dlatego uświadomienie każdemu zarówno przyczyn jak i tanich i prostych sposobów uniknięcia utraty energii i jej odzyskiwania jest w moim odczuciu najważniejsze .

Co mogę do tego dodać:
gdy tylko umieszczam w internecie takie wywołujące mieszane uczucia informacje natychmiast mam blokowany internet, mój komputer przestaje działać, itd.

Pozdrawiam
Zbyszek

P.S. Pisałem to w szybka odpowiedź (ale zablokowano mi po raz kolejny dostęp do strony), umieszczę na stronie gdy będzie taka możliwość ale i tak wcześniej telepatycznie umieszczę tą informację w eterze.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 15:30, 26 Sie 2012  
Zenobiusz




Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Szczecin
Płeć: Mężczyzna


Więc jeszcze podpytam o inną mozliwość okradania z energii. Jakiś czas temu wpadła mi w oczy informacja jakoby kapłani z Atlantydy posiadali taka wiedzę że duszę skazanych na smierć lub innych nieszczęsników typu jeńcy wojenni itd - programowali tak by w kazdej kolejnej inkarnacji byli "dostawcami"energii dla tychze kapłanów którzy już się nie inkarnowali tylko przebywali w jakimś blizej nie okreslonym stanie / lub po prostu dokładnie tego nie pamiętam w jakim/. Skutkiem tego był to ze tysiące lub nawet setki tysięcy na przestrzeni wieków zginęło z ich rąk zaprogramowani na dostawcę energii. Ten stan istnieje do dziś i nawet nie zdajemy sobie sprawy co tak naprawdę się dzieje.

Może to być prawdą czy tyllko mit?


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 16:16, 26 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (ponownie)

Jak już wspominałem temat jest przeogromny,
ale to o czym wspomniał Zenobiusz natychmiast przypomniało mi scenę z jednych z warsztatów Bruce'a Moena jakie odbyły się kiedyś w Warszawie podczas których dokonywaliśmy samodzielnych i grupowych odzyskiwań, a następnie robiliśmy samodzielnie notatki i później omawialiśmy to w wspólnie (na sali było chyba wtedy przeszło 60 osób).

Mianowicie podczas omawiania odzyskiwań jeden z uczestników (może była to dziewczyna) opisał odzyskiwanie gdzieś w rejonie Tybetu gdzie jakiś demon więził sporo dusz.
Ja natomiast na tych warsztatach podczas jednego z odzyskiwań udałem się do jakichś grot pod ziemię ( wsparło mnie wtedy kilku uczestników warsztatów w tym odzyskiwaniu).
Odbierałem obrazy jakby z podziemnego obozu w którym po obiu stronach poziomego tunelu były wykute w skałach nisze w których znajdowały się po obu stronach miejsca do spania dla dwu więźniów (jeden spał na dole a drugi nad nim).
Gdy odzyskiwaliśmy te dusze to zobaczyłem biegających w zamieszaniu z pochodniami tych którzy tam pilnowali tych dusz.

Możliwe iż tak wyglądają miejsca w których są uwięzione dusze od których (czy może dzięki którym, jeśli są one gdzieś wysyłane aby ukraść żyjącym ludziom energie) pobierana jest energia.

A teraz z innej beczki - sposób na odzyskanie zdrowia czy energii;
z ksiązki dr. Stanisława Szczepaniaka cz.II Upiory Afryki
(str.62)
"Pewnego dnia pani Shipster przyprowadziła czarną kobietę i mała dziewczynkę. Mała miała żydowskie rysy. miała wystający nos, kędzierzawe włosy i jasną karnację. Była mulatka z typowo semickimi rysami.
(...)
W tej wiosce chciano zabić to dziecko i matka uciekła z nią i przyszła prosić nas o pomoc.
(...)
Zawołałem pielęgniarki, aby wykąpały dziecko, bo było bardzo brudne.
Kiedy pielęgniarka chciała wziąć małą za rękę, to aż podskoczyła.
- Co jest? - spytałem.
- Ona ma jakieś prądy.
- Żartuje pani chyba, niech ją pani weźmie i umyje.
- Panie doktorze, na prawdę. Nie mogę jej dotknąć. Kopie prądem.
- Jakim cudem matka ją trzyma za rękę, a ty nie możesz?
Podszedłem sam do dziecka i chwyciłem za dłoń. Natychmiast poczułem silne uderzenie.
(...)
Nic nie wiemy o tej dziewczynce. Tylko tyle, że ją pobito i chciano zabić. ta wioska ma złą sławę. Może chcieli ja zabić dlatego, że ma takie dziwne właściwości? Ona jest jakby naelektryzowana i pewnie się jej boją.
(...)
Pielęgniarka nalała wody do miski i kiedy Mau przyłożyła do niej dłonie, woda zaczęła się burzyć, jakby się gotowała. Nic nie mogłem zrozumieć. Skąd u 10-letniej dziewczynki taka energia? Matka ja dotyka i nic nie czuje, a my wszyscy odczuwamy sensacje. To coś nowego.
(...)
- Mau kto cię pobił?
- Chłopcy ze wsi rzucał we mnie kamieniami. (...)
- Próbowali cię uderzyć?
- Tak, ale za każdym razem, gdy ich dotykałam, to padają jak nieżywi. Boją się mnie. Cała wieś się mnie boi.
(str.70)
Zarówno ja, jak i Kaplan przyzwyczailiśmy się do energii płynącej z jej dłoni
(str.71)
Patrzyłem jak Kaplan przekomarza się a Mau, jak ona go dotyka, a ten powstrzymuje się, aby nie krzyknąć. To niewątpliwie fenomen energetyczny. (...)
Zauważyłem, że gdy Mau kładzie ręce na jego czole, to Kaplan odczuwa wyraźny wstrząs, ale gdy on kładzie ręce na jej czole, to nic się nie dzieje. Ale przecież gdy się jej dotyka w inne miejsca, to odczuwa się wyraźny prąd. gdy Kaplan dotykał jej czoła, to było tak, jakby zapadała w sen. zauważył to sam Kaplan i powiedział:
- Kiedy ktoś dotknie Mau, to poraża go prąd, a gdy ja ją dotykam, to nic się nie dzieje, czy ona nad tym panuje? Ale to jakby odbywało się kosztem jej zdrowia, bo słabnie w tym momencie i zapada w sen.
(str.74)
Znowu zajęliśmy się Mau. Zbadałem ją dokładnie, ale nic nie wykryłem z wyjątkiem przyśpieszonej akcji serca, ale Mau ani się nie męczyła, ani nie miała duszności. Serce nie było powiększone, tarczyca w porządku. Mau była chuda, jadła niewiele. Skąd brała się ta energia?
Ktoś, kto jej dotykał, otrzymywał taką dawkę energii, że po prostu się przewracał.
(str.81)
Przyglądałem się Mau i zastanawiałem się czy nie użyć jej energii do leczenia pacjentów. (...)
Zawołałem Mau i powiedziałem:
- Tutaj jest kobieta, która ma bez przerwy bóle w kręgosłupie. Zobaczymy co będzie gdy Mau przyłoży do niej dłonie.
Mau posłusznie przyłożyła dłonie. Pierwsze dotknięcie spowodowało większy ból, ale im dłużej Mau trzymała dłonie, tym bardziej ból ustępował. (...)
Stopniowo zacząłem wykorzystywać Mau. Jej biopole było bardzo silne. Umiejętne nałożenie jej dłoni, przynosiło ulgę pacjentom. jednakże dłonie przyłożone nagle powodowały silny ból. Zwróciłem uwagę, że Mau po kilku takich zabiegach stawała się senna.
(str.85)
Mau przydawała mi się bardzo w szpitalu. Powoli zaczął on pustoszeć, bo Mau wszystkich uzdrawiała. Ludzie zaczęli mówić, że ta mała ma diabelską moc. lekarz, który ją wykorzystuje to też diabeł. Nie wierzyli, że można tak szybko wyzdrowieć.
(str.104)
W związku z upałami zwiększyła się liczba przypadków letargu. Nie stanowiło to jednak teraz problemu. Mieliśmy świetnego lekarza, którym była Mau. Dokonywała cudów. Przykładała ręce do pacjentów, którzy wracali do przytomności. Za każdym razem bardzo się cieszyła i klaskała w dłonie. Skąd ona brała takie ilości energii? jakim sposobem jej organizm ją wytwarzał? Była chuda i jadła mało.
(str.124)
Ona jest jeszcze dzieckiem.
- ja dzieckiem? - oburzyła się Mau - Czasem zastępuję ciebie w pracy w szpitalu.


Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 17:52, 26 Sie 2012  
Gość









Wytłumacz mi ZBW dlaczego Anastazja nie została napisana normalnym językiem tylko stylem rosyjskich baśni? Przebrnołem przez pierwsze4 tomy i nie potrafiłem zmusić się do dalszego czytania.
Wytłumacz mi kim jest demon według posiadanej przez Ciebie wiedzy?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 18:05, 26 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Nie 20:02, 26 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Doby wieczór

Polecam wszystkim zapoznanie się z wiedzą zawartą w książce Eugene Maurey: EGZORCYZMY uwolnić od ducha osobę opętaną... (jak na odległość uwolnić człowieka od ducha).
jest to najlepsza i właściwie jedyna książka, a właściwie praktyczny poradnik na w/w temat.
Także ta pozycja obszernie wyjaśnia tematykę poruszoną przez Zenobiusza.
tutaj na str.34 jest to co chciałbym przytoczyć; cytuję:

"Jezus napominał swoich uczniów, aby nauczali, leczyli i wypędzali duchy nieczyste z opętanych. Termin "duchy nieczyste" sprowadza się dla nas do znaczenia terminu "demony". nie jest to znaczenie, jakie ja sam nadaję duchom. Uważam takie duchy za osoby, które żyły kiedyś na ziemi. Być może mają demoniczne właściwości, ale nie osiągnęły jeszcze poziomu moralności, akceptowanego przez społeczeństwo. znajdują się na poziomie niższym.
Nie jest wykluczone, iż mogą być to istoty ewolucyjnie niższego rzędu, niewidzialne dla ludzkiego oka, które mogłyby być sklasyfikowane jako demony. W swoich badaniach przeprowadzonych na ośmiu tysiącach osób nie spotkałem osoby, którą dałoby się zidentyfikować jako demona."
Cóż ja mam podobne odczucia.
Natomiast co do nazewnictwa to na wspomnianych wcześniej warsztatach padło właśnie słowo DEMON dlatego je przypomniałem (pamiętam, a przypominam iż było na tych warsztatach ponad 60 osób i były one wtedy filmowane i nagrywane - iż uczestnik warsztatów opisując swoje odzyskanie był chyba trochę wytrącony z równowagi tym co dokonał). Na forum Polana jest wielu uczestników tych warsztatów i z pewnością przypominają sobie opis tego odzyskania.

Co do stylu w jakim została napisana Anastazja ( a faktycznie została napisana bardzo prostym językiem) - nawet ta twórczość określona została przez specjalistów jako prymitywna.
Od razu wyjaśniam (bo kiedyś zaatakowano mnie gdy o tym napisałem) aby rozwiać ew. wątpliwości :

przytoczę ze str.611 Słownika wyrazów obcych PWN 1980r
prymitywizm < od rzecz. prymityw> (...)
2. szt. cecha sztuki ludów pierwotnych, także sztuki ludowej i sztuki dzieci, polegająca na upraszczaniu, często stylizowaniu i deformacji form przedstawianych postaci lub przedmiotów; występuje także w niektórych kierunkach malarstwa współczesnego.

Moim zdaniem aby dotrzeć do przeciętnego niewyrobionego czytelnika korzystającego z małego zasobu słownictwa jest to najlepszy sposób. Przyznam iż gdy po raz pierwszy czytałem pierwsze książki Władimira Megre odczuwałem ten prosty język i trochę mnie to raziło.
Lecz warto i należy uwzględnić coś o czym wie niewielu (a o czym wspomina także Anastazja) język na przestrzeni dziejów został celowo i wielokrotnie zmieniony i to co może nam się wydawać iż ma znaczenie jakiego chcemy w danej chwili użyć - dla naszej podświadomości i podświadomości jest rozumiane zupełnie inaczej.
Przykładem jest NIE
otóż nie podświadomość każdego z nas ignoruje traktując jako defekt systemu tak więc;
gdy mówisz: nie chcę chorować
twoja podświadomość odczytuje: chcę chorować
i po jakimś czasie masz jak w Banku bo ci się to zmaterializuje i właściwie każdemu.

Okazuje się iż (to także jest wielokrotnie podkreślone w książkach o Anastazji Władimira Megre) iż po prostu mielimy bezmyślnie językiem nie zdając sobie wielokrotnie sprawy z tego co tak naprawdę mówimy.

ja mimo iż doskonale wiem o co chodzi, przyznam iż uniknięcie rezygnacji z pisania lub mówienia choćby tylko NIE jest bardzo trudne właśnie choćby z tej przyczyny iż jeśli szukam wyrażeń bliskoznacznych to powstają"dziwolągi gramatyczne" - i także przez innych zaczynam być odbierany (no właśnie jak?).

Co mogę dodać we wszystkich 10 książkach Władimira Megre z serii: Dzwoniące Cedry Rosji jest zawarta kapitalna wiedza (dodam iż brak mi innych źródeł na to co w nich znalazłem).
Im dalsze tomy tym wartość tej wiedzy jest WIĘKSZA - dlatego spróbuj się zmusić i przeczytać natychmiast te tomy których jeszcze nie czytałeś - bo naprawdę warto.
Jestem w stanie ocenić czy coś jest warte zainteresowania czy nie - tu możesz mi wierzyć.
Jest w tych książkach także sporo wiedzy ukrytej między wierszami, i zapewniam iż prostemu czytelnikowi nawet do głowy to nie przyjdzie, lecz skoro jesteś na stronie POLANA z pewnością ją odkryjesz jak nie za pierwszym to kolejnym czytaniem (bo te książki należy czytać wielokrotnie.

Celowo używam w swoich wpisach sporo cytatów (bo być może sprowokuję innych do sięgnięcia i zapoznania się z książkami w których znajduje się WIEDZA często bezcenna i praktyczna do natychmiastowego wykorzystania przez każdego.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ZBW dnia Nie 20:11, 26 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 8:29, 27 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dobry wieczór

Uzupełnię jeszcze swój wcześniejszy wpis który wbijałem do komputera w nocy , a teraz późnym rankiem umieszczam na stronie.
Dodam iż CHEMOLOTY niemal bezustannie sprajujące nieba nad Polską i Warszawą (od nieszczęsnego momentu przystąpienia Polski do NATO oraz podpisania traktatu Open Skay) powodują iż pogoda sztucznie wywoływana przy pomocy technologii pomyleńców jest niemal cały czas pokerowo-brydżowa - co powoduje iż poziom sił witalnych i samopoczucie każdego z nas się pogarsza choćby z tej przyczyny iż celowo wariaci odcinają WSZYSTKICH od życiodajnych promieni słonecznych.

z książki Masaru Emoto pt. WODA obraz energii życia Kryształy wody mówią nam, byśmy spojrzeli w głab siebie
(str.15)
"Podczas fotografowania kryształów każdy rodzaj lodu zmienia się w wodę, przechodząc przez fazę przedstawioną na zdjęciu. Woda zamarza i zmienia się w kryształ lodu. na moment przed tym, jak z powrotem zamieni się w wodę, gdy temperatura wynosi od -5 do 0 stopni C, przybiera kształt do złudzenia przypominający chiński znak oznaczający wodę. czy nasi przodkowie wiedzieli o tym, gdy tworzyli ten ideogram? Co prawda, rozumowanie to nie sprawdza się w przypadku innych systemów pisania..."
W tej pozycji jest także wiele rewelacyjnej WIEDZY - polecam szczegółowe przestudiowanie całości.

I jeszcze z Książki ŚWIĘTA MOC HUNY Duchowość i szamanizm na Hawajach autorka Rima A. Morrell
(str.6)
"Wszystkie książki staną się światłem
w takim stopniu, w jakim ty je w nich znajdziesz MORTIMER J. ADLER

(str.45)
Właściwie zachodnie pojęcia mogą okazać się dość szkodliwe, ponieważ sposób, w jaki rozdzielamy słowa, pobudza nas do myślenia o świecie jak o czymś, co jest od nas oddzielone i znajduje się poza naszą świadomością.
Każdy język europejski dzieli się na rzeczowniki, czasowniki i dopełnienia. Wyrazy takie jak drzewo i kot używane są do określenia wszystkiego, co możemy zobaczyć lub czego możemy dotknąć, a co, jak uważamy, stanowi oddzielne od nas
istnienie. W zdaniu "Dotknąłem drzewa" Ja jest podmiotem, dotknąłem czasownikiem (orzeczeniem), a drzewo dopełnieniem. Języki europejskie zawierają także czasowniki, które "tworzą" słowa, jak robienie narzuty na łóżko. Choć nie jesteśmy tego świadomi, nasze wyrazy opisujące czynności, czyli czasowniki, umacniają istnienie rzeczowników, rzeczy, które są od nas oddzielone. Słowa odcinają nas od wszechświata. Zwykle nie mamy kontaktu z rzeczami, a jedynie ze słowami, które je zastępują. W rezultacie nacisk kładzie się na to, co materialne, kosztem ludzkiego ducha. "Posiadanie odnosi się do przedmiotów, a te są niezmienne i dostrzegalne. Bycie odnosi się do doświadczenia, a to, z zasady, jest nie dostrzegalne".
To postrzeganie odrębności zaowocowało dość katastrofalnymi konsekwencjami, na przykład, doprowadziło do wymyślenia krótkiego słowa ja, które oznacza odrębność. Mistyk Alan Watts napisał: "Czyż nie jest oczywiste, że to, co na początku może być niewielkim i niezauważalnym błędem może przerodzić się w katastrofę, podobnie jak turlający się kamyk może wywołać lawinę? Kto mógł przewidzieć, że błąd polegający na uznaniu człowieczego odrębnego ego będzie miał aż tak fatalne skutki?" Ja jest obecnie najczęstszym słowem w języku angielskim.
Mamy tendencję, by traktować własny język jako coś oczywistego, ale każdy kto próbował nauczyć się innego języka europejskiego, pamięta, że trzeba usiąść i nauczyć się różnych zawiłości gramatycznych, jak choćby długich list czasowników nieregularnych. Rosyjski, na przykład, ma szczególnie skomplikowaną strukturę gramatyczną, wymagającą pomyślenia, zanim powie się poprawnie proste zdanie. Na przykład, zawiera dwadzieścia osiem czasowników odpowiadających angielskiemu chodzić, w zależności od tego, czy się gdzieś idzie i wraca, idzie pieszo i tak dalej.
W języku hawajskim zasady językowe są zupełnie inne, a nauka tego języka wymaga zmiany percepcji, oprócz spełnienia zwykłych wymogów przy nauce języka. Rzeczowniki i czasowniki w postaci, jaką znamy, nie istnieją w tradycyjnym języku hawajskim. Nie oznacza to, że starożytni Hawajczycy niczego nie rozróżniali. Chodzi o coś wręcz przeciwnego, ponieważ ich język powstał na podstawie ich rozumienia, że nie istnieje nic, co byłoby od nas oddzielone.
Tradycyjnie mogły nie istnieć rzeczowniki, czasowniki, podmioty czy dopełnienia, bo starożytni Hawajczycy mieli nieograniczone pojęcie procesu kreacji, co odzwierciedlali już w samej formie swego języka.
Wykonana przez Benjamina Wharfa analiza języka Hopi używanego w Arizonie mogłaby posłużyć także do opisania języka hawajskiego. Zauważa on, że rozróżnienie między rzeczownikami i czasownikami nie ma znaczenia, jeśli wyznaje się pogląd, że wypowiedzenie słowa wystarczy, by zaistniało to, co ono opisuje. Najpierw coś istniej w myślach, potem wypowiadane jest opisujące to słowo, a w swoim czasie pojawia się to w świecie widzialnym. Wypowiadający, jak kahuna, jest aktywnym centrum wszechświata. Podobną koncepcję wyraża popularne przysłowie hawajskie, Hua 'olelo, co oznacza słowa rodzą owoce": świat jest nieustannie stwarzany poprzez słowa ( w języku angielskim nawet wyrazy słowo i świat są do siebie podobne.
Każda tradycyjna kultura posiada podobną holistyczną wizje wszechświata, zgodnie z którą, pozornie oddzielone rzeczy i sfery posiadają wspólny fundament, a poruszenie jednej rzeczy pobudza inną. Gramatyczne rozdzielanie nie byłoby właściwe do opisania tego świata; właściwie żaden z języków Polinezji nie ma gramatyki przypominającej tę, jaka znamy z języków europejskich. Niestety, mimo to język hawajski nauczany jest obecnie przy użyciu zachodnich struktur gramatycznych, skutkiem czego zatraca się wiele metaforycznych właściwości tego starożytnego języka.
To w co wierzy wielu Hawajczyków, można sprowadzić do stwierdzenia, że wszystko ulega nieustannej zmianie. Świata nie można wtłoczyć w rzeczowniki, czasowniki i dopełnienia. Ta świadomość ciągłej zmiany odnosi się do bardzo wielu aspektów kultury, łącznie z samym brzmieniem języka, charakteryzującym się wielką melodyjnością. Nawet kiedy słowa są wymawiane, brzmią, jakby były wyśpiewywane.
(...)
Szybki przegląd słownika hawajskiego wskazuje, że w tym języku samogłoska zachowuje się jak czasownik, oznaczając zmianę, i każda samogłoska reprezentuje odmienny rodzaj pożądanej zmiany (tym tematem zajmę się dokładniej w następnej książce - Star-Seeding Hawai'i [Hawaje z gwiazd]. Każde słowo i sylaba kończy się samogłoską, bo wszystko zawiera w sobie nasiona własnej zmiany.
Być może dlatego - w przeciwieństwie do języków zachodnich, gdzie każdy czasownik posiada czas gramatyczny - język hawajski nie wskazuje przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Po hawajsku nie można powiedzieć, że świat był stworzony; raczej powie się, że świat jest nieustannie stwarzany."

kolejna wspaniała książka i właściwie miałem już skończyć lecz otworzyła mi się na kolejnej cudownej stronie, którą przytoczę bo warto
(str.63)
MOC MANY
Istnieje zbiór praw naturalnych dla świata fizycznego
i inny dla innego świata. I - spróbujcie
w to uwierzyć, jeśli zdołacie - prawa tej drugiej
strony mają siłę o tyle większą, że mogą zneutralizować
i odwrócić prawa świata fizycznego.
DR WILLIAM TUFTS BRIGHAM
BYŁY KUSTOSZ BISHOP MUSEUM W HONOLULU

Choć powyższy komentarz doktora Brightama zainspirowany został jego badaniami nad magią hawajską, można stwierdzić, ze opis ten nie pochodzi z ust Hawajczyka, ponieważ pojęcie innego świata, "drugiej strony", jest w tradycji hawajskiej nie do pomyślenia. Dla nich wszystko było ze sobą powiązane w postaci jednego rezonującego wszechświata, pełnego powiązań. Powiązania te aktywowane były siłą, którą oni traktowali jak coś oczywistego, lecz którą my nazywamy "magią", bo nie wiemy, jak jej używać. Magia jest aktywnym przykładem mocy, którą Hawajczycy nazywają maną, siły przenikającej wszystko i poruszającej wszystko we wszechświecie, od kwiatów, kotów i rozgwiazd, poprzez rośliny, aż po planety.
mana, jak tabu i tatuaż, jest jednym z niewielu polinezyjskich słów, które weszły do języka angielskiego, Jednak nie istnieje żadne dokładne jego tłumaczenie, częściowo dlatego, że angielski jest tak nieprecyzyjny w tej dziedzinie: pojęcia kryjące się za słowem mana, jak przekonamy się w kolejnym rozdziale, an zachodzie są po prostu nieuznawane. mana tłumaczy się zwykle jako "moc" albo "boska moc". Moc, według Oxfordzkiego Słownika Języka Angielskiego, ma kilka znaczeń: "kontrola", "siła", "zdolność zrobienia czegoś" oraz "energia". Słownik ten definiuje tez słowo moc jako "bóstwo". Wszystkie te definicje są ważne dla zrozumienia ogólnego pojmowania many, poza jedną, która w kontekście hawajskim jest po prostu nieprawdziwa.
Hawajski słownik Pukui i Elberta tłumaczy słowo mana jako "boską lub nadnaturalną moc, cudowną moc" i jest to definicja stosowana powszechnie w wielu tekstach na Hawajach i przez wielu Hawajczyków. ten punkt widzenia pasuje do zachodnich - zwłaszcza chrześcijańskich - koncepcji, które moc umieszczają poza nami, w Bogu, w bóstwie i stąd zapewne wynika ta popularność. Tym niemniej, kiedy po raz pierwszy byłam na Hawajach, zapytałem kahunkę, u której się uczyłam, czy mana naprawdę znaczy "boska moc". Znajdowaliśmy się na wyspie Kana'i, przejeżdżając obok jakichś niezbyt romantycznych supermarketów, jeśli dobrze pamiętam, a ona spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, aż pojaśniała jej twarz, a potem powiedziała: "Nie, to ludzie tak myślą. Oznacza moc stwórczą".
Od razu zrozumiałem: określenie "boska moc" zakłada, że źródło mocy znajduje się gdzieś indziej, "stworczą moc" oznacza siłę, którą promieniujemy na świat z własnego wnętrza. To znaczy, że każdy z nas jest odpowiedzialny za swoją własną moc. Każdy z nas tworzy własną rzeczywistość, czy w to wierzymy czy nie. Siła ta, sama w sobie, nie jest ani dobra ani zła: ona po prostu jest. Jak się przekonaliśmy, dobro i zło to pojęcią warunkowane kulturowo. To, co daje nam mana, zależy od tego, co z nią zrobimy. To w pełni nasza decyzja:możemy świadomie włączyć ją w swe życie dla większych korzyści ogółu albo też oprzeć się jej i zasklepić w sobie. Już samo tłumaczenie tego słowa w ogromnym stopniu wpływa na to, co , naszym zdaniem możemy z nią zrobić. Wszyscy musimy w końcu przyjąć definicję many w znaczeniu mocy stwórczej. Przygotuje nas to do nauki tego, jak z niej korzystać i jak tworzyć magię. Wtedy zyskamy zdolności i wiedzę, takie jak starohawajscy kahuni."

I jeszcze na zakończenie z ostatniej książki Władimira Megre AnastazjaTom X Anasta
(str.60)
- Myśl ludzka - to najmocniejsza energia Wszechświata i nie ma kresu jej możliwościom.
(str.62)
...próbowała zrozumieć, jak można kierować własnymi myślami.
- Jeśli myśl jest najmocniejszą energią, to co potrafi nią, najsilniejszą ze wszystkiego, kierować? Jeśli ta myśl-energia jest we mnie, to co takiego we mnie jest mocniejsze niż ona? Dlaczego najmądrzejsi starsi uczyli nas wszystkiego, ale nie powiedzieli nic o tym, jak można kierować myślą? Może oni o tym też nic nie wiedzą? najmocniejsza energia pozostaje bez opieki. To w jedną stronę pójdzie, to w drugą pospaceruje. Chociaż jest we mnie, to jednak nie jest moja, ponieważ nie kieruję nią w żaden sposób. Ktoś może ją przywołać, bawić się nią, a jeśli ona jest we mnie, to będzie bawić się mną, a ja nie będę nawet nic o tym wiedzieć.
(...)
- Zrozumiałam, ja zrozumiałam: ty się żywisz moimi myślami. Teraz znikniesz.
(str.80)
za każdym słowem naprawdę stoi informacja i obraz. Bywa tak, iż za jednym słowem stoi taki ogrom informacji, że i w setkach książek nie można tego opisać. Tyle znaczy tylko jedno słowo.
(str.160)
- Powiedz Anastazjo, dlaczego tak się przestraszyłaś, kiedy Wołodia zaczął opowiadać o lustrzanym urządzeniu w centrum siedziby?
Anastazja się podniosła i, dokładnie wymawiając słowa - tak jak zawsze to robiła, gdy stwierdziła coś bardzo ważnego - odrzekła:
- Nasz syn, Władimirze, zaprojektował makietę... On zbudował biologiczny międzyplanetarny statek.
- Co??? Jesteś tego pewna?
- Tak, bezsprzecznie tak. Może należy dać mu inną nazwę, tylko nie znam jeszcze takiego słowa. Ale jedno jest pewne: to, co myś,y zobaczyli, przeznaczone jest do teleportacji przestrzeni razem ze znajdującymi się w niej ludźmi.
człowiek, który zbuduje rodową siedzibę, wykorzystując elementy tego projektu, będzie mógł bez wątpienia zbudować swój świat na innej planecie, i świat ten będzie wspaniały.
(...)
-Kiedy przestrzeń się teleportuje, na planecie dochodzi do sytuacji podobnej do wybuchu, którego skutkiem jest stworzenie warunków dla istnienia nowej przestrzeni.
(...)
- Co tu mówić. Kiedy przychodzi zrozumienie, ciemność odchodzi.
(...)
- Ludziom będzie trudno w to uwierzyć - wtrąciłem.
- A niech i ktoś nie uwierzy, co z tego? Co da niedowiarkowi brak wiary we własną moc?"

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 11:19, 27 Sie 2012  
Grey Owl
Gość








W Namiocie Ziemi w temacie "Zywioły Ziemi - Woda", już dwa razy dawałam i odnawiałam linki do usuwanego 4-częściowego filmu Masaru Emoto pt. "Wieści z wody".
Dziś znów poszukałam i znalazłam na YouTube jedynie część czwartą :

http://www.youtube.com/watch?v=FI_hVHjLzlI

A w innym miejscu znalazłam dojście tylko do 1-szej części :

[link widoczny dla zalogowanych]

A tu jeszcze wywiad z Profesorem :

http://www.youtube.com/watch?v=NiWG2ZCJPf4&feature=related
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 15:03, 27 Sie 2012  
ZBW




Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz



Dzień dobry (TAKIE POLSKIE ALOHA)

Na temat wody także są ciekawe informacje we wspomnianych wcześniej książkach o Anastazji Władomira Megre
(str.29 tom I)
"- To nie jest kałuża. To jest czysta żywa woda.
(str.32 tom VIII)

...Przecież się nie zatrułem?"
Dosłownie jakby w odpowiedzi na moje pytanie Wołodia wyjaśnił:
-Ty oczywiście się nie zatrułeś, tato, lecz to, czym się na co dzień odżywiasz, jest niemal trujące. Niech wszystko to, co niepotrzebne, zostanie z ciebie wydalone.
Po wymiotach ... Potem nastąpiła ulga.
(...)
-teraz tato, musisz napić się tej wody. nazywa się martwą wodą, ponieważ jest w niej bardzo mało mikrobów. takiej wody nie wolno pić wtedy, gdy powietrze jest zanieczyszczone. Ale tutaj powietrze jest czyste i można pić martwą wodę. Ona przemyje twoje wnętrzności, przeczyści je, wypłucze z organizmu mnóstwo mikrobów i bakterii. Wypij jej, tato, tyle, ile tylko możesz. Kiedy wypijesz cała wodę z dzbana, dam ci jeszcze jeden dzban z martwa wodą. jeśli go wypijesz, dam ci trzeci dzban z żywą wodą. I wszystkie niezbędne mikroby i bakterie odbudują się w odpowiedniej dla ciebie równowadze.
Od razu wytłumaczę, że za martwą wodę uważają oni wodę znajdującą się na dużej głębokości pod ziemią i zawierającą minimum bakterii. Myślę, że nasz woda sodowa w butelkach jest właśnie martwą wodą. A tak w ogóle, jak sądzę, pijemy tylko martwą wodę, dlatego tez nasze dzieci, zwłaszcza noworodki, chorują na dysbakteriozę.
Za żywą wodę uważa się wodę powierzchniową z czystego strumienia lub zbiornika wodnego.
Takie strumienie i zbiorniki wodne w głębi syberyjskiej tajgi jeszcze się zachowały.
Jedno chcę podkreślić. dziadek potem wyjaśnił, że wody źródlanej nie uważa się za żywą wodę w chwili jej picia ze zdroju. Aby stała się ona woda żywą, trzeba ją przez - załóżmy - trzy godziny przechowywać w drewnianym lub glinianym naczyniu z szeroką szyjką. "Woda żywa winna wchłonąć w siebie światło słoneczne. w obecności słońca rodzą się w niej organizmy niezbędne dla życia człowieka. Wy je nazywacie mikrobami i bakteriami."
Potem przez co najmniej trzy godziny woda powinna pozostać w cieniu. Wtedy można ją pić jako żywą wodę"

Kiedyś poprosiła mnie o pomoc kobieta mająca poważne problemy ze zdrowiem (a jak się okazało przez długi czas lekarze nie byli jej w stanie pomóc).
Wyszło mi po sprawdzeniu iż powodem jest woda którą pije ta kobieta. Okazało się iż ma w swoim mieszkaniu zainstalowany jakiś filtr którego nigdy nie czyściła ani wymieniała. Po zrezygnowaniu z tego wynalazku jej stan zdrowia znacznie się poprawił.

Wracając do badań Masaru Emoto warto zastanowić się czy gdy na przezroczystej butelce z wodą napiszemy słowa: MIŁOŚĆ, WDZIĘCZNOŚĆ etc. .... czy poprawi się nasz stan zdrowia.

Jestem jednym z tych którzy przeprowadzają różne eksperymenty i stosują sprawdzone przez innych sposoby.

Tak więc od dłuższego czasu wlewam do pustych przezroczystych butelek na których napisałem słowa: miłość, wdzięczność, anioł zdrowia, bioenergia, żywa woda itd wodę (butelki są 1,5 i 2 litrowe) i po dobie przelewam do glinianego kubka z którego następnie piję taką wodę.

Pozdrawiam
Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> Budowa energetyczna; równowaga / zakłócenie; doenergetyzowania pola energii; -> Podczepy energetyczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 4 z 7  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin