|
Pozwole sobie zacytowac recenzje filmu, jaka napisal admin forum WM i Rytualow Tybetanskich - Sun`s Son. Mam nadzieje, ze nie bedzie mial mi tego za zle... Bo moje wrazenia z filmu sa takie same jak Jego, ale watpie czy ujelabym to tak celnie i serdecznie jak On...
A nasz Adas skupil sie w swojej recenzji tylko na tym, co dotyczylo cech wzorca naszych ziemskich ukladow...
Sun`s Son natomiast wglebil sie we wzorzec porzadku Omaticayan...
Moze zanurkujesz w to Inne Spojrzenie Adasiu ?
>>
Omaticaya- chcia³bym byæ jednym z nich...
Jest rok dwa tysi±ce stotrzydziesty...który¶. Najwyra¼niej na Ziemi rz±dz± ju¿ Korporacje. Nasza planeta i jej zasoby naturalne okazuj± siê zbyt ubogie i niewystarczaj±ce dla celów eksploatacyjnych. Oto namiastka tego czym jest Animus.
W poszukiwaniu rzadkich pierwiastków Korporacje zwracaj± swe zach³anne oczy ku innym planetom znajduj±cych siê w przestrzeni bliskiej Ziemi. Technologia miêdzyplanetarnych podró¿y zosta³a rozwiniêta wystarczaj±co, by siêgn±æ dalej ni¿ Uk³ad S³oneczny.
Zostaje wys³ana ekspedycja zwiadowcza . Namierzono planetê nosz±c± ¿ycie , bogat± w warto¶ciowe z³o¿a. Odkryte zostaje równie¿ bogate ¿ycie biologiczne, w³±cznie z lokalnymi plemionami tam zamieszkuj±cymi , którzy to nazywaj± siebie Na'vii i . To jednak nie wszystko ...
Korpus wyszkolonych "marines" pod dowództwem korporacyjnego kierownika misji, zak³ada kolonizacyjny "mroczny przyczó³ek". Odt±d sprawy zaczynaj± siê toczyæ lawinowo. Mocodawcy finansuj±cy wyprawê ¿±daj± wyników w krótszym czasie. Chc± tego , po co przybyli. Na drodze ich planów staj± mieszkañcy planety. Przeczuwaj± oni ludzka niezrozumia³a dla nich chciwo¶æ i za¶lepienie. Nie chc± opu¶ciæ Drzewa, w którego konarach i pniu dawno odnale¼li swój dom. A jest to Drzewo niezwyk³e . Daj±ce schronienie i domostwo ale stanowi±ce równie¿ Sacrum dla wielu pokoleñ Omaticaya.
Wielko¶ci± imponuj±ce i bêd±ce punktem wêz³owym Planetarnej Sieci Komunikacji.
Problem w tym ,¿e pod konarami tego ¿yj±cego Drzewa, nagromadzona jest taka ilo¶æ surowca po który przybyli ziemianie, ¿e po upewnieniu siê co do ilo¶ci cennego dla nich kruszcu , postanawiaj± si³± zagarn±æ owy pierwiastek.
Równolegle do militarnego rozwi±zania konfliktu , toczy siê w tle humanitarny w±tek .
Naukowcy odpowiedzialni za sprawê Pierwszego Kontaktu , poznaj±c miejscowe zwyczaje i tradycje ¿ycia ludzi planety Pandora, transferuj± czasowo ,ludzkie ¶wiadomo¶ci do uprzednio przygotowanych cia³ , bêd±cych mieszank± genów ludzkich i Na'vii. Ludzki umys³ w syntetycznie ukszta³towanym ciele lokalnego mieszkañca pozwala na interakcje z rdzennymi cz³onkami plemienia Omaticaya na ich planecie.
Jest to bodaj¿e jedyna droga do zawi±zania wspó³pracy i zrozumienia. A tak¿e jest to droga i okazja , do obudzenia Suwerenointegralno¶ci i wkroczenia w ¿ycie bez snu.
O tym jednak , bêdzie móg³ przekonaæ siê pewien m³ody ¿o³nierz z przyby³ego korpusu Marines. Oka¿e siê tez, i¿ jego techniczne "nieprzygotowanie", stanie siê najsilniejszym atutem, pozwalaj±cym unikn±æ mu uwarunkowania umys³u i serca na p³aszczy¼nie istnienia- Avatar
Cnoty serca przenikaj±ce do ¶wiadomo¶ci cz³owieka ,operuj±cej Avatarem w realiach planety Pandora, pozwalaj± dotrzeæ Jack'owi to, kim na prawdê jest. To , kim pragnie byæ. Okoliczno¶ci i sytuacje powstaj± w czasie rzeczywistym. Nie ma chwili na logiczne rozwa¿ania "czy tak, czy siak" .
W wielkich bólach rodzi siê jego nowe JA. Poddany wielu próbom staje siê jednym z Ludzi Na'vii. Zaakceptowany, odrzucony, za³amany, znienawidzony i ponownie ukochany, staje siê w pe³ni ¶wiadomym cz³onkiem plemienia. Jest przybyszem z gwiazd, ale wielko¶æ jego serca czyni 6 cnót uniwersalnym Jêzykiem Jedno¶ci. Jêzyk ten zostaje równie¿ us³yszany przez ¦wiadomo¶æ Planety zwana EYWA (EJ£A). Istota ta , manifestuje w ostatniej walce , jedno¶æ istot ¿yj±cych i gin±cych by broniæ wspólnego domostwa. Akcent postawiony na ukazanie tych warto¶ci jest tak wyra¼ny, i¿ przyprawia o dreszcze podczas ogladania filmu. Wiele scen prze¿ywa³em jak dziecko.
Ogrom zniszczenia po ataku ¿o³nierzy na domostwo Wspó³plemieñców Na'vii i ich Drzewo , zawiesi³ mi w gardle sucha ciê¿ka kule niewypowiedzianego smutku.
Pierwotny jêk rozpaczy dobywaj±cy siê z gard³a córki Wodza- Neytiri , gdy widzi utracona harmonie i spalony las ...po prostu powala autentyczno¶ci±. Kontakt , nauki i komentarze w tle , gdy sprawy "duchowo¶ci" obja¶niane Jack-owi przez Neytiri przybieraj± znany nam z wmm i LTO Artyzm Autentyczno¶ci, cechuje prostolinijno¶æ przekazu i uwypukla ,uprzystêpnia warto¶æ TYCH stron i pracy Jamesa.
Je¶li te¿ zwrócicie uwagê na braterstwo miedzy Rasami jakie kre¶lone jest w filmie Avatar, to mo¿ecie przypomnieæ te¿ sobie teksty wmm o transferach Istot Humanoidalnych do innych ¦wiatów ,nie koniecznie Cywilizacji w formie jakiej owe pojmujemy . Jak to wszystko zaczyna pasowaæ…
Musze tez napisaæ co widzia³em pod koniec filmu, a w niczym nie uszczupli to odbioru widzowi , który byæ mo¿e teraz zdecyduje siê wydaæ kilka z³otych i zobaczyæ cos niecodziennego w postaci tego filmu.
Otó¿ scena , gdy ranna kobieta( cz³owiek) przyjaciel/naukowiec , jest wspierana przez ca³e Plemie w rytuale zjednoczenia i uzdrowienia. Widzia³em refleksy niezsynchronizowanego ¶wiat³a przebiegaj±ce pod³o¿em do Eywa z pro¶bami o Zycie.
Podobna scena , lecz z udzia³em Jack-a chc±cego dokonaæ wyboru formy istnienia jako Na'vii po zwyciêskiej obronie ,pokazana zosta³a z koncentrycznym transferem wdziêczno¶ci i mi³o¶ci dla TorukMakto . Gdzie ¶wiat³o koherentnymi pulsami jedno¶ci wzmacnia³o intencje i skutek … ale mo¿e zostawiê cos dla Ciebie.
Moi drodzy zapewne pozwolê sobie teraz na jak±¶ skale ocen.
Skala od 0 do 5 . Moja ocena filmu Avatar - 5.
Je¶li jeste¶ marzycielem i potrafisz u¶miechaæ siê do siebie- ten film jest dla Ciebie.
<<
|
|
|
|