|
hrabia napisa³: | Witajcie przyjaciele!
Mam pewien k³opot w rozumowaniu jednej rzeczy, a mianowicie chodzi mi o godformy... Godformy, czyli w skrócie bogowie stworzeni przez ludzi obdarowani przez ludzi wszechmoc±. Czy to jest mo¿liwe ¿eby ludzie potrafili poprzez ¶wiadomo¶æ lub te¿ nie obdarowaæ takie istoty wszechmoc±? Czy z my¶li masy ludzi mo¿na zrobiæ boga który mo¿e panowaæ nad ziemi±? Mo¿e j± uratowaæ i mo¿e j± zniszczyæ?
Co o tym s±dzicie? |
Skopiowa³am, ¿eby ³atwiej mi by³o zagl±daæ do pytañ
Wedle tego, co wyczyta³am na ten temat u ludzi, którzy spotkali siê z tym zjawiskiem i wg tego co sama do¶wiadczy³am, rzecz ma siê nastêpuj±co.
Zbiorowe przekonanie jakiej¶ grupy ludzi mo¿e powo³aæ do istnienia byt mog±cy dla tej zbiorowo¶ci odgrywaæ potem rzeczywi¶cie istotn± rolê.
Tak d³ugo, jak d³ugo zasilany jest energi± wiary w jego istnienie.
Nie przekre¶la to oczywi¶cie faktu, ¿e istniej± byty nie stworzone przez ¿adn± zbiorowo¶æ 'ni¿szego szczebla'.
I tak znany jest anglosaski mitologiczny byt tak zwanego Gonu (widywany czasem - od paru setek lat - przez niektórych na nocnym niebie jako przemieszczaj±c± siê wieloosobow± kawalkadê ludzi na koniach - echo tego mitu znajdujemy w w±tku Aragorna u Tolkiena).
Monroe podczas swoich eksploracji trafi³ kiedy¶ w miejsce, w którym znalaz³ siê nagle w¶ród t³umu ludzi ustêpuj±cych miejsca i bij±cych pok³on przed gro¼nie wygl±daj±c± istot± w paradnym poje¼dzie konnym i otoczon± zbrojnym orszakiem. Od istoty która sta³a w pobli¿u uzyska³ informacjê, ¿e to pan tej przestrzeni, i ¿e wystarczy gdy przeje¿d¿a, tylko znieruchomieæ i siê sk³oniæ, a nic z³ego siê nie stanie.
W paru ¶ród³ach spotka³am siê z informacj± i¿ narody maj± sw± "zbiorow± Duszê/Ducha" , która jest jak±¶ sum± przewa¿aj±cych w jakim¶ okresie historycznym wad i zalet danego narodu, czyli zbiorowych wyobra¿eñ tego narodu o sobie, a tak¿e i innych narodów o nim.
W zale¿no¶ci ile ludzi w to wierzy, to w wiêkszym lub mniejszym stopniu odzwierciedla siê to w faktach/zdarzeniach.
I tak np. kiedy¶ d³u¿szy historyczny czas plag± dla Europy widziany by³ naród szwedzki. W XX wieku niemiecki...
Podobnie mo¿na sobie zbiorowo wmówiæ np. wszechmocno¶æ ludzi pochodzenia ¿ydowskiego i karmiæ tym rzeczywisto¶æ...
Czyli, gdy spojrzeæ na to z tej strony, to bêd±c np. antysemitami, stajemy siê WSPOLNIKAMI (bo karmicielami) tych kiedy¶ wymy¶lonych i przypisanych Zydom spisków, sprowadzaj±cych na nich kolejne pogromy i powo³uj±cych do ¿ycia w kontrreakcji na nie, solidarno¶æ ludzi od dziesi±tków pokoleñ zagro¿onych w j±drze swego istnienia.
O takim czasowo istniej±cym, wywo³anym wiar± swoich wyznawców bycie, wspomina te¿ Shirley McLaine w swojej ksi±¿ce "Na krawêdzi". Podczas regresji hipnotycznej znalaz³a siê nagle wewn±trz olbrzymiej rze¼by, wokó³ której t³oczy³y siê w rozmodlonym uwielbieniu setki osób z jakiej¶ nie znanej jej, zamierzch³ej cywilizacji. I poczu³a przez chwilê po³±czenie z identem egregora zamieszkuj±cego tê statuê.
A teraz dwie historie z w³asnego do¶wiadczenia.
1. Prze¿y³am z w³asn± mam± (baardzo podejrzliw± osob±) taki okres w pó¼nym dzieciñstwie, w którym stwierdzi³am : "Staram siê by by³o jak najlepiej, a ci±gle s³yszê, ¿e jestem ta najgorsza. Mam to w koñcu w d... Od dzi¶ olewam wszystko i przynajmniej przestanê czuæ tê wieczn± niesprawiedliwo¶æ s³uchaj±c nieprawdy o sobie, bo bêdzie ju¿ prawd±."
Czyli wyrazi³am wtedy zgodê na to, by prawda mamy sta³a siê na jaki¶ czas moj± prawd±.
2. Z naszym by³ym forumowym koleg± W³odkiem, nazwanym pó¼niej familiarnie Wujciem, by nie podlewaæ mu maniakalnie wyobra¿anych sobie wieelkich mocy - zanim dotar³o do mnie z kim mam do czynienia, przez parê tygodni wspó³pracowa³am.
Polega³o to na tym, ¿e parê razy wybierali¶my siê wspólnie w podró¿e.
On oferowa³ mi doenergetyzowywanie przed podró¿±, a ja opisywa³am mu co widzê i s³yszê podczas takiej eksploracji, bo on sam ani nie widzia³, ani nie s³ysza³.
Po jakim¶ czasie dotar³o do mnie, ¿e podlegaj±c typowemu ludzkiemu zjawisku w±tpienia we w³asne si³y, nabiera³am w nie wiary s³ysz±c od W³odka, ¿e mnie doenergetyzowuje.
Dlaczego dosz³am do tego wniosku ? Bo podczas takich spotkañ z W³odkiem skok energii do góry odczuwa³am bardzo krótko, natomiast po takim spotkaniu czu³am siê d³u¿szy czas znacznie gorzej energetycznie ni¿ na wej¶ciu w tê akcjê i gdy z W³odkiem nie wspó³pracowa³am.
Gdy¿ gdy robi³am kontakty, czy eksploracje sama, wg metody B.Moena - nie mia³am potem ¿adnych spadków energii.
Po paru wspólnych kontaktach dla kogo¶ prosz±cego oñ na forum, W³odek coraz czê¶ciej zacz±³ uzale¿niaæ tê swoj± pomoc od tego, ¿e najpierw ja mu mam pomóc i po¶wiêciæ czas w jego dzia³alno¶ci, a dopiero potem on pomo¿e mi w kontakcie. Wtedy zapali³o mi siê pomarañczowe ¶wiat³o...
A ta jego g³ówna dzia³alno¶æ polega³a na budowie wielkiej piramidy, za¶ potem w planie przysz³o¶ciowym, ca³ej ich sieci i jeszcze innych urz±dzeñ.
Tak wiêc mia³am patrzeæ i opisywaæ jak wygl±da ta ju¿ rozpoczêta budowa. Opisywa³am to i okazywa³o siê, ¿e inna jego znajoma opisuje tê konstrukcjê i jej przyrosty tak samo.
Gdy jednak po paru takich moich piramidalnych wgl±dach W³odek uzna³, i¿ mo¿e mi zaproponowaæ g³êbsze wtajemniczenie w jego plany i zacz±³ mówiæ mi wiêcej - to ju¿ zacz±³ mi siê je¿yæ w³os na g³owie.
Wreszcie na koniec, którego¶ dnia przes³a³ mi na Skypie wiersz S³owackiego przepowiadaj±cy zbawcê dla Polski i Ko¶cio³a z zapytaniem co s±dzê o tym wierszu. Odpowiedzia³am, ¿e wiêkszo¶æ s±dzi, i¿ chodzi³o tutaj o JP II. Po chwili zw³oki nadesz³a skromna odpowied¼ : "Nie, to chodzi o mnie."
Pafff !! I zapali³o siê ju¿ ¶wiat³o czerwone. I wypowiedzia³am W³odkowi wspó³pracê z uzasadnieniem dlaczego.
Od tego momentu sta³am siê w oczach W³odka przedstawicielem najczarniejszych z czarnych mocy i ¿mij±, która zanied³ugo zaksztusi siê w³asnym jadem. To samo spotka³o Mgie³ê, Sarê, a nawet Paula, nasz± bezwoln± ofiarê.
Albowiem ju¿ od czasu zapalenia siê pomarañczowego ¶wiat³a, zaczê³am konsultowaæ te wspó³pracê wujciow± z Mgie³k±, Sar± i Daltarem. Nasze zaniepokojenie ros³o. W koñcu na CUiO zaczê³y siê podobne zg³oszenia i najpierw z trzema z tych pierwszych osób skontatowali¶my siê. Zalogowa³y siê w efekcie tego i na Polanie. Wujcio og³osi³ wtedy na CUiO, ¿e Polana usi³uje kolejny raz przej±æ CUiO.
To wynurzenie o swoim zbawczym powo³aniu przepowiedzianym w wierszu S³owackiego, okaza³o siê, ¿e Wujcio wykona³ tak¿e wobec paru innych osób (które mi to potwierdzi³y napisa³am Ci tylko na privie, bo nie mam upowa¿nienia do publicznego og³oszenia tego).
W dniach poprzedzaj±cych zerwanie wspó³pracy z W³odkiem zdecydowa³am siê na dokonanie szerszego wgl±du okolic W³odkowych dzia³añ.
I wtedy do¶wiadczalnie pojê³am, co znacz± jednostkowe, czy zbiorowe egregoryczne ¶wiaty astralne opisywanie m.in. przez Monroe i Moena.
I krajobrazy czyich¶ my¶li, wielokrotnie opisywane przez badacza cia³ek - Zbyszka Mruga³ê.
I có¿ dojrza³am ?
Najpierw wyrzuci³o mnie jakby z procy tak 'wysoko/daleko', ¿e ca³± tê konstrukcjê w³odkow± zobaczy³am nie jak dotychczas z bliska, czy od wewn±trz (bo tak mnie prosi³) - a Z GÓRY.
I ujrza³am, jak ten ogrom budowli maleje mi nagle jakby pod dzia³aniem szk³a pomniejszaj±cego. I ¿e z dystansu ca³o¶æ wygl±da tak : ograniczona okr±g³a sfera przestrzeni wype³niona konstrukcjami, a w samym jej centrum IDENT W£ODKA !!
A wiêc W³odek i jego ¶wiat astralny, do którego tworzenia wykorzystuje energiê ludzi, którym proponuje wspó³pracê, a oni siê zgadzaj±.
W sferze jego ¶wiata ludzie przybieraj± barwy i wielko¶ci energetyczne takie jakie umówi³ siê 'widzieæ mierz±c' swoim wahade³kiem.
Reasumuj±c : W³odek umówi³ siê sam ze sob± i usi³uje wci±gaæ paso¿ytniczo w tê umowê innych i traktuj±c to jako swoj± zbawcz± pomoc.
I wszystko by³oby dobrze i mog³o trwaæ d³u¿ej ku tyj±cemu samozadowoleniu Wujcia, gdyby nie te skoki i nag³e za³amania formy osób z nim wspó³pracuj±cych. I gdyby nie ta w³odkowa konieczno¶æ sta³ych i d³ugotrwa³ych rytua³ów oczyszczaj±cych podobnych do znanej z realu manii wiecznego mycia r±k, czy sprz±tania na glanc codziennie od nowa...
Z prawa zachowania energii we Wszech¶wiecie odkrytego ju¿ i przez naukê ludzk± wynika, ¿e godz±c siê na wej¶cie w ¶wiat Wujcia, wchodzisz w przestrzeñ pobieraj±c± wiêc nieporównanie wiêcej energii jak sama oferuje.
Jeszcze parê s³ów o zmianie skali wgl±du.
Na pewno widzia³e¶ Hrabio nieraz graficzn± animacjê rozwijaj±cego siê matematycznego fraktala. Np. fraktala Mandelbrota, czêsto zwanego "Piernikowym ludzikiem".
Otó¿ najpierw pojawia siê w jakim¶ miejscu ekranu kolejny nowy i maciupeñki ludzik piernikowy. A potem ro¶nie przed oczami i zaczyna w koñcu wype³niaæ prawie ca³e pole. Widzia³e¶ te¿ pewnie te rozb³yski, tu¿ przed tym zanim nowy ludzik siê pojawia. Ta biel rozb³ysku to moment, gdy wszystkie warto¶ci po wysyceniu wszystkich poprzednich mo¿liwo¶ci przybieraj± na moment warto¶æ 0.
To w ten sposób wchodzi siê w nastêpn± g³êbiê i warstwê fraktalnego ¶wiata do nastêpnej gry mo¿liwo¶ci zdarzeñ reprezetowanych warto¶ciami liczbowymi.
Tak dzieje siê zarówno 'w przód' jak i 'w ty³'.
Gdy wchodzisz w ¶wiat mikrokosmosu okiem mikroskopu elektronowego, to widzisz nagle olbrzymi± pustkê wype³niaj±c± ca³y ¶wiat atomu, w której w wielkich odleg³o¶ciach od siebie - analogicznych do planetarnych - znajduj± siê ró¿ne cz±stki subatomowe zakre¶laj±ce swoje trajektorie wokó³ centrum.
Bêd±c w ¶rodku takiego uk³adu, nie widzisz ró¿nicy w wielko¶ci ¶wiata jakiego¶ atomu, czy jakiego¶ uk³adu s³onecznego.
Wszystko zale¿y jedynie od tego na czym obserwator SKUPI SWOJ¡ UWA¯NO¦Æ. Gdy skupi i nie zechce porzuciæ - zostaje uwiêziony.
Gdy siê to uwzglêdni i wykona parê takich obserwacji, oraz po¶wiêci trochê czasu intelektualnej analizie budowy Wszech¶wiata i logice liczb wzorów chaosu - nie jest tak ³atwo wkrêciæ siê we w³asny, czy cudzy mira¿.
A wiesz, tak ju¿ na koniec, to zastanawiam siê, ¿y nie zamie¶ciæ te¿ tej mojej odpowiedzi na CUiO ? Gdy¿ jak przeczyta³am dzi¶ upomnienie Roxy dane W³odkowi to widzê, ¿e nie tylko Ty by³e¶ namawiany ostatnio do przyjêcia wujkowego widzenia ¶wiata za FAKT OBIEKTYWNY, a fakt wspó³pracy z nim za wygranie g³ównego losu na loterii Wszech¶wiata.
|
|
|
|