ZBW
Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
|
Znalazłem na stronie kilka wpisów, po zapoznaniu się z którymi postanowiłem przypomnieć poniższe informacje które kiedyś umieściłem na innej stronie:
EGZORCYZMY Jak uwolnić od ducha osobę opętaną...
Poniższy wpis powstał w jakimś stopniu z przyczyny nagłej eskalacji dziwnego działania użytkownika zalogowanego na naszej stronie jako: Jeszua333.
(dodam iż po pewnym czasie gdy wspomniany użytkownik uświadomił sobie o co chodzi - podziękował mi za zamieszczone informacje które pomogły mu aby samodzielnie decydował o swoim życiu)
W momencie wbijania tekstu do komputera jego wpisy znajdowały się jeszcze na stronie. Nie ukrywam, iż wcześniej wysłałem czytelny sygnał w przestrzeń, co o tym sądzę i co nastąpi w przypadku pozostawienia spornych wpisów na stronie anastazja.com.pl (możliwe, iż jest potrzeba aby zrobić zabezpieczenie energetyczne, które uniemożliwi podobne działania na przyszłość – jednak czy ja to zrobię czy ktoś inny, i czy w ogóle należy to zrobić czas okaże).
Jeśli zrobię to co powinienem (założyłem, iż nie będę się wtrącał w przypadku usunięcia wszystkich wpisów) – w/w użytkownik raczej nie będzie nawet pamiętał, iż zamieszczał swoje wpisy na naszej stronie, może wręcz nie mieć wiedzy iż taka strona w ogóle istnieje.
Część wpisów jeszcze co prawda pozostała, ale może to i dobrze ( gdy będę miał czas i odczucie, iż powinienem się z nimi zapoznać zrobię to, a może nie).
Ale do rzeczy.
Otóż przyszła do mnie taka myśl aby zapoznać czytelników z prostym, a zarazem bezpiecznym sposobem neutralizacji zła (zrobię to raczej w skrócie – chyba, że zainteresowanie okaże się większe to wtedy zamieszczę dużo więcej materiału) – zainteresowani bez trudu mogą pogłębić swoją wiedzę w tym temacie sięgając do książki Eunene Maurey o wymownym tytule: „Jak uwolnić od ducha osobę opętaną...
EGZORCYZMY.” (jednak zdaję sobie sprawę, iż może nie być ona dla wielu dostępna).
Powtarzam ta książka jest BEZPIECZNA zarówno w trakcie czytania jak i w momencie praktycznego stosowania przedstawionych w niej sposobów.
Dlaczego o tym wspominam:
Był taki moment w moim życiu, gdy dosłownie połykałem wiedzę zawartą w książkach, które były zgromadzone w bibliotece Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego. (niestety biblioteka ta przestała obecnie istnieć , bo w momencie zmiany siedziby PTP okazało się, iż brak jest miejsca na bibliotekę – a i zainteresowanie ostatnio było zerowe). Moim zdaniem biblioteka ta spełniła swoje zadanie i koleją rzeczy zniknęła robiąc miejsce nowemu.
Dlaczego wspomniałem o bezpieczeństwie; było takie zdarzenie w moim życiu, kiedy książka, którą wypożyczyłem z w/w biblioteki okazała się niemożliwa do przeczytania. Mianowicie czytając tekst zacząłem odczuwać coś co nigdy mnie wcześniej nie spotkało – lęk jaki trudno jest sobie wyobrazić i odczucie jakby jakaś ogromna siła nieprzyjazna usiłowała przeniknąć moją energetykę. Książka była dość gruba (ok. 5cm , a dla porównania każdy może zobaczyć grubość jakiejkolwiek książki z serii o Anastazji.)
Dałem radę doczytać do połowy i powiedziałem dość, następnie oddałem wspomnianą książkę do biblioteki z zamiarem przeczytania jej w późniejszym czasie do końca. Nic z tego nie wyszło. A gdy likwidowano bibliotekę przyszła mi do głowy taka myśl aby w/w książkę odkupić (cały księgozbiór przeznaczono do sprzedaży w momencie likwidacji) i następnie spalić – i z tego też nic nie wyszło – bo ktoś mnie ubiegł i zakupił ją wcześniej.
O czym była ta książka; otóż o egzorcyzmach, autor a może autorzy (nie przypominam sobie w tej chwili) opisywał 9, a może kilkanaście niezależnych historii ludzi opętanych przez zło. Myliłby się ten, który uważa, iż były to opowieści o typowych przestępcach. Były tam takie postaci jak nauczyciel, ksiądz, uzdrowiciel i sporo innych powiedziałbym szokujących i tym kim byli i sposób w jaki zło poprzez nich działało na Planecie Ziemia.
Mam otwarty umysł i raczej ciekawski, jednak w tym przypadku lektura tej książki przekraczała moje możliwości w owym okresie. Dlaczego w ogóle zabieram się do czytania takiej i podobnej tematyki?
Odpowiadam, uważam, że wszystko co może pogłębić moją wiedzę A JEST BEZPIECZNE DLA MNIE I DLA INNYCH powinienem poznać jeśli tylko mam takie możliwości (zainteresowało mnie uzdrawianie – a w końcu, a może na początku działalność uzdrowicielska Jezusa polegała głównie na wypędzaniu duchów – kto nie wierzy niech przeczyta biblię).
Oczywiście głupiec tylko będzie się brał za takie sprawy bez odpowiedniego przygotowania i wiedzy o ewentualnych zagrożeniach.
Dlatego pogłębianie wiedzy i oczywiście praktyczne jej wykorzystanie w życiu codziennym jest po prostu koniecznością – aby robić cokolwiek dobrze.
Kolejny przykład: kilka lat temu od znajomego dowiedziałem się, iż na Żoliborzu w Warszawie pracuje w parafii ksiądz staruszek, który napisał ponoć ciekawą książkę na temat egzorcyzmów. Natychmiast udałem się w to miejsce i po jakimś czasie zakupiłem książeczkę o wymownym tytule „Egzorcyzmy a moce ciemności” Ks. Jana Szymborskiego (autor: oficjalny egzorcysta z nominacji J.E.Kard. Józefa Glempa, Prymasa Polski), a później jeszcze jedną już nie w kościele lecz księgarni firmowej na Ursynowie.
Zarówno msze – nie ukrywam; zauważyłem spore zainteresowanie i to przeważnie bardzo młodych ludzi (byłem tam na kilku bo, co chwila okazywało się, iż to po co tam dotarłem jest w chwilowo niedostępne), jak i treść wspomnianych książeczek delikatnie mówiąc rozczarowały mnie.
Moim skromnym zdaniem ksiądz po prostu nie ujawnia nawet cząstki wiedzy którą posiada. To tylko utwierdziło mnie w słuszności mojego postępowania – gromadzenia wiedzy z innych źródeł. Trafiłem do wspomnianej parafii gdyż uważałem, iż jest to miejsce super bezpieczne do pogłębiania wiadomości na wspomniany temat – ale co z tego, jak dla mnie okazało się zupełnie bez wartości.
Poświęciłem trochę pieniędzy i czasu - myślałem dotychczas iż straconego – ale w tym momencie uzmysłowiłem sobie fakt, że nie do końca (wspomniane dwie książeczki leżały dłuższy czas pod ławką na podłodze przygotowane do wyrzucenia). Nie oddaję nikomu książek, które uważam za bezwartościowe.
Jednak w momencie pisania tych słów – dociera do mnie myśl czy przypadkiem czegoś nie przeoczyłem; co być może jest między wierszami...
Więc przeczytam uważnie raz jeszcze i zobaczymy.
Natomiast dla tych, którzy potrzebują takiej pomocy i chcą dotrzeć do tego miejsca; przepisuję str.3 z w/w książeczki:
„ Warszawa, dnia 20 kwietnia 1999roku
PRYMAS POLSKI
N 1233/S/99
DEKRET
Mając na uwadze duchowe potrzeby wiernych należących
do Archidiecezji Warszawskiej, na mocy postanowienia kano-
nu 1172 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, niniejszym udzie-
lam Czcigodnemu Księdzu Prałatowi pozwolenia na odprawia-
nie egzorcyzmów. Swoją posługę będzie Ksiądz Prałat spełniał
w łączności z Ośrodkiem pomocy Psychologicznej Stowarzyszenia
Psychologów Chrześcijańskich w Warszawie.
Na owocną służbę ludowi Bożemu z serca błogosławię.
+Józef kard. Glemp
Arcybiskup Metropolita Warszawski Prymas Polski
Wielebny
Ksiądz Prałat Jan Szymborskie
ul. Czarnieckiego 15
01-548 Warszawa”
Nie wiem czy w/w ksiądz urzęduje obecnie lecz myślę, iż z całą pewnością jeśli nie on to inny ksiądz obecnie ma pozwolenie na odprawianie egzorcyzmów. I kto odczuwa taką potrzebę, może spróbować skorzystać z pomocy oczywiście i tutaj.
Ja uważam w przeciwieństwie do niektórych użytkowników strony anastazja.com.pl , że należy czerpać nie tylko z jednej książki, ale też i z innych; książek i miejsc - oraz stosować w praktyce wszystko co jest tylko dostępne i skuteczne dla uzdrawiania w szerokim słowa tego pojęciu.
W książeczce „Egzorcyzmy a moce ciemności Ks. Jana Szymborskiego jest moim zdaniem sporo bezdyskusyjnej prawy - lecz jest również sporo opinii, z którymi nie mogę się zgodzić dlatego nie polecam nikomu tej książki, gdyż uważam iż może tylko namieszać w głowach.
A teraz to co jest właściwym tematem mojego wpisu.
Książka Eunene Maurey o wymownym tytule: „Jak uwolnić od ducha osobę opętaną...
EGZORCYZMY.” wydawnictwo Astrum Wrocław 1992 (wygląda na to, iż pierwsze wydanie w Chicago to ten sam rok)
Przytaczam ze str. 5 :
„O autorze
Wielebny Eugene Maurey od 1974 roku zajmuje się uzdrawia-
niem duchowym. Jest członkiem Światowego Związku Uzdrawiaczy
(Londyn), Towarzystwa Bada Psychologicznych (Londyn), Związku
Teozofów (Wheaton, Illinois) oraz Amerykańskiego Związku Różdż-
karzy (Danville, Vermont). Prowadzi niezwykle inspirujące wykłady
na temat nieortodoksyjnych metod leczenia, egzorcyzmów, metafizyki
oraz zdolności psychicznych człowieka.
Wymienione powyżej organizacje oraz stowarzyszenia nie w pełni
podzielają poglądy autora niniejszej książki. Prezentowane tutaj idee
są rezultatem przemyśleń i doświadczeń samego autora; za ich kształt
pełną odpowiedzialność ponosi sam autor.”
Ja osobiście uważam, iż jest to najlepsza pozycja o tej tematyce do jakiej udało mi się dotrzeć.
W moim posiadaniu jest kserokopia w/w książki – i jeśli znajdzie się ktoś kto chciałby zrobić kopie to jestem do dyspozycji.
Książkę tą przeczytałem trochę wcześniej zanim miałem przyjemność poznać Pana Adama Wiśniowieckiego podczas comiesięcznych odczytów w PTP.
Jeśli ktoś spotkał się z naturalną metodą uzdrawiania świecami czy konchami HOPI to wie o kim piszę.
Mianowicie pan Wiśniowiecki opowiadając nam trochę o sobie, opowiedział takie zdarzenie jakie miało miejsce podczas jego pobytu w Ameryce, gdzie zajmował się uzdrawianiem głównie w kręgach polonijnych.
Spotykał się z kilkoma znajomymi na cotygodniowych (chyba) partyjkach brydża.
Okazało się, iż jednym z uczestników tych spotkań był właśnie wspomniany wielebny Eugene Maurey.
Oczywiście podczas takich spotkań rozmawiając porusza się wiele tematów. I tak właśnie pewnego dnia Pan Adam Wiśniowiecki opowiadając o swoich dokonaniach, napomknął o tym jak to mając 10 pacjentów z tą samą dolegliwością – 6 pomaga bez problemu ziołami, a pozostali jak byli chorzy tak są i żadne zioła nie skutkują. W tym momencie (to opowiadał nam po wielu latach w Warszawie w siedzibie PTP Pan Wiśniowiecki osobiście) Eugene Maurey roześmiał się i powiedział: bo ty Adam karmisz duchy swoimi ziołami. Pan Wiśniowiecki nie wiedząc o co chodzi był lekko zaskoczony. Później gdy rozpoznał temat okazało się, iż jego skuteczność jako uzdrowiciela znacznie wzrosła.
To taka mała dygresja, a teraz wracam do wspomnianej książki.
str. 7 „Dedykacja
Książkę tę dedykuję Doktorowi Edwardowi P. Jastramowi, który poświęcił swój czas, energię oraz geniusz, by niniejsza praca mogła powstać.
Lekarze i uzdrawiacze duchowi często muszą się zmierzyć z przypadkami niepodatności pacjenta na stosowane metody leczenia. Taka osoba może być we władaniu ducha lub podlegać wpływowi negatywnych energii. Książka niniejsza opisuje efekty takiego wpływu na człowieka; podaje także krok po kroku metodę, która pozwala wpływ ów pokonać.
Różne są źródła prezentowanych tutaj poglądów. Niektóre pochodzą z „Katolickiego rytuału egzorcystycznego”. Wiele zapożyczono z nauki Pielgrzyma pokoju o świecie duchowym. Rozmowy i korespondencja z wybitnym psychiatrą i autorem wielu książek, Haroldem Shermanem, dostarczyły mi solidnych podstaw do podbudowy tez bronionych w tej pracy. Niezwykle inspirujące źródło stanowiła pionierska praca Billa Fincha pt. „Pendulum i opętanie”. Chciałbym podziękować również Wielebnemu Johnowi Van Dire z Lansing w Illinois oraz Doktorowi Leonidowi Kovalevskiemu z Palos Verdes w Kalifornii za ich spostrzeżenia i uwagi w czasie opracowywania tej książki. Pani Rose LeVan, redaktor z Hypatia Press w Munster, Indiana, pragnąc wyrazić wdzięczność za wskazówki dotyczące układu mojej książki. Pani Enid Hoffman, psychiatrze i autorce, jestem ogromnie wdzięczny za zachęcanie mnie do pracy i uwagi na temat zakończenia. Na koniec chciałbym podkreślić ogromny dług wdzięczności, jaki zaciągnąłem u wyśmienitego różdżkarza, naukowca czołowego eksperta w sprawach uwalniania od ducha, Doktora Edwarda P. Jastrama z Rehibeth w stanie Massachusetts.
str. 9 Przedmowa autora
W 1970 roku jeden z moich przyjaciół wręczył mi książkę z następującą dedykacją: „Po tej książce Twój mózg eksploduje!”. Była to Sekretna nauka tłumacząca cuda pióra Maxa Freedoma Longa. Rzeczywiście, była to jedna z najbardziej intrygujących książek i zarazem pierwsza z wielu, jakie dane mi było później przeczytać na temat starożytnej religii huna z Hawajów. To dzięki niej uzyskałem wgląd w świat duchowy, ona też popchnęła mnie do studiów nad obrzędami, których znaczenie starałem się rozwikłać. Jakieś dziesięć lat przed tym jak zająłem się studiami nad religią huna, spotkałem mistyczkę, Pielgrzyma Pokoju. To ona, zupełnie przypadkowo, wyprowadzając się z położonego na północ od Chicago domu, skierowała moje zainteresowania w kierunku świata duchów, gdy marszcząc brwi stwierdziła:
Martwię się o tych tu ludzi.
Dlaczego? - spytałem.
Cóż – odparła – oni należą do Gadających Języków.
Zdziwiony, pytałem dalej:
A co to takiego?
Zaczęła wtedy wyjaśniać, że członkowie tej sekty zbierają się w kościele, gdzie siadają na wyłożonej dywanami podłodze. Włączają muzykę. Po niedługim czasie niektórzy członkowie kongregacji wpadają w trans, tarzają się po podłodze i zaczynają mówić różnymi językami. Jedni przemawiają w staroangielskim, inni w starofrancuskim, ale tak, że można ich zrozumieć. Niektórzy używają języków dawno już zapomnianych.
Byłem zafascynowany opowieścią Pielgrzyma Pokoju. Poprosiłem, żeby podała więcej szczegółów:
Skąd się to bierze?
Wyjaśniła:
Zjawisko wywoływane jest przez cofanie się pamięci lub przez opętanie.
Co to znaczy cofanie się w pamięci? - nalegałem
Żyli w innych czasach, a teraz po prostu przypominają sobie zdarzenia, które miały wówczas miejsce.
Okay – odparłem. - Może jest coś takiego jak reinkarnacja, ale czym jest opętanie?
Jej odpowiedź na to pytanie podważyła moje podstawowe przekonania:
Dusze zmarłych mogą wstępować w ciała ludzi żyjących. Kiedy to następuje, osoby opętane często zaczynają się tarzać lub wstrząsają nimi konwulsja. Próbują w ten sposób odeprzeć napastnika. Potem osoby te stają się łatwiejszym łupem. Duch może je posiąść, a one nawet tego nie zauważą. Powoduje to straszliwe spustoszenia w życiu tych ludzi.
Ktoś taki jak ja, kto nie wyznawał żadnej religii i nie otrzymał religijnego wychowania, słysząc, że dusze zmarłych to coś realnego, zostaje rzucony w zupełnie inny wymiar osądzania świata. Ale złapałem haczyk. Zapragnąłem dowiedzieć się czegoś więcej o reinkarnacji i duchach, które mogą opętać człowieka. Istnieje wiele popularnie napisanych książek na temat reinkarnacji, jedna z nich nosi tytuł Poszukiwanie Bridey Murphy Moreya Bersteina. Ale o opętaniu niewiele dało się przeczytać. Moje zainteresowanie tym tematem szybko się wyczerpało. Jednakże wiele lat później zjawisko opętania przez ducha wtargnęło w moje życie jako bolesne doświadczenie osobiste. Mój syn zarówno fizycznie, jak i psychicznie stał się ofiarą opętania. Nie tylko jego osobowość znalazła się pod wpływem złego ducha; cierpiał również na szereg schorzeń organizmu. Udało się jednak uzdrowić obie te sfery.
Mam nadzieję, że książka ta skłoni Czytelnika do zastanowienia się nad wieloma sprawami. Tłumaczy, czym jest Drugi Wymiar czy Druga Strona. Wyjaśnia przyczyny i daje remedium skuteczne w przypadku opętania przez ducha. Dostarcza praktycznej metody uwolnienia alkoholika od jego nałogu i narkomana od jego patologicznych potrzeb.
Książka ta wyjaśnia destrukcyjne działanie energii, zawartej w negatywnym myśleniu. Pokazuje też prostą metodę neutralizacji takich negatywnych energii.
Największego znaczenia tej książki upatruję jednak w rozpoznaniu przyczyny niektórych poważnych chorób. Jest to powód wielu niepowodzeń zawodowych lekarzy, którzy – mimo stosowania sprawdzonych w praktycznym działaniu metod – nie osiągają poprawy stanu swoich pacjentów.
Poglądy wyłożone w tej pracy są na pewno kontrowersyjne. Przypisuję to naszej niechęci do zmian, skłonności do odrzucania tych poglądów, które zagrażają naszemu osobistemu bezpieczeństwu i wchodzą w konflikt z naszymi przekonaniami czy doświadczeniem. Nasze kulturowe przywiązanie do prawdy rozumianej jako ustalenia naukowców na temat świata materialnego, opóźnia badanie świata niewidzialnego.
Gdy pięćdziesiąt pięć lat temu po raz pierwszy zetknąłem się z hipnozą, traktowano ją pogardliwie. Moje zainteresowanie hipnozą rozpoczęło się w roku 1933, kiedy to William Osner, emerytowany producent obuwia oraz wielki erudyta, opowiedział mi o niewiarygodnych obserwacjach ze swojej praktyki hipnotyzerskiej. Opisywał hipnotyzowane osoby, które demonstrowały zaskakującą wiarę i niecodzienne zachowania. Ludzi ci zapominali swoich imion, a niektórzy tracili nawet władzę w rękach i nogach. Byli tacy, którym można było wmówić, że pali sie podłoga, zmuszając ich tym samym do wspięcia się na krzesło. Inni, pogrążeni w głębokim transie, nie czuli igły wbijanej im w rękę, jeszcze inni wskazywali, gdzie są ukryte w danym pomieszczeniu określone przedmioty.
Początkowo nie traktowałem tego wszystkiego poważnie. Ale później opowieści te zaczęły mnie fascynować tak, jak może coś zafascynować ciekawego świata nastolatka. Przeczytałem maleńką książkę poświęcona temu zagadnieniu i już wkrótce byłem w stanie hipnotyzować swego brata, siostrę oraz wielu spośród moich bliskich przyjaciół.
Pół wieku temu większość zawodowych psychiatrów i psychologów nie zajmowała się hipnozą. Niektórzy uważali po prostu, ,ze zjawisko to nie ma miejsca, inni utrzymywali, iż nie przedstawia ono sobą żadnej wartości. W tamtym czasie hipnozę dołączano do kategorii tricków scenicznych sztukmistrzów. Natomiast w świecie nauki była swoistym tabu.
Kiedy wzrosło moje zainteresowanie hipnozą, zacząłem przeszukiwać księgozbiór zgromadzony w Głównej Bibliotece Publicznej Chicago. Miałem nadzieję, ze znajdę tam materiały, które pozwolą mi odpowiedzieć na wiele pytań, dotyczących tego zjawiska. Jednakże w tamtych latach nie udało mi się natrafić na jedną chociażby pozycję z tej dziedziny. Obecnie można znaleźć ich setki.
Natomiast nawet w ogromnych bibliotekach miejskich trudno jest dziś trafić na książkę opisującą, w jaki sposób przy użyciu egzorcyzmów oczyszcza się opanowaną przez ducha osobę. Tylko nieliczni zgadzają się, że istnieje zjawisko opętania, a jeszcze mniejsza jest grupa tych, którzy wiedzą coś na ten temat.
Współczesne księgozbiory zawierają niewiele literatury na temat opętania, a już zupełnie nic nie da się przeczytać o tym, jak egzorcyzmować człowieka z bliska lub na odległość.
Od bardzo dawna pielęgnuję nadzieję, że opętanie będzie powszechnie uznawanym zjawiskiem, i że ludzie uwierzą, iż podlega ono terapii. Kiedy egzorcyzmy sprawiają, ze cierpiący dotychczas człowiek odzyskuje zdrowie, zaczyna się je szanować. Jestem pewien, że kiedy wartość egzorcyzmów zostanie rozpropagowana, zjawisko to zyska akceptację podobną do tej, jaką zyskała hipnoza, i że, jak ona, będzie wykorzystywana do przynoszenia ulgi naszym cierpiącym braciom.
Poglądy przedstawione w tej książce mogą się na pierwszy rzut oka wydać Czytelnikowi całkiem nierealne. Jednakże ucząc się tego, co w niej zapisano i testując podane instrukcje w praktyce, możesz, Czytelniku, osiągnąć zdumiewające rezultaty.
str. 13 WSTĘP
Czym są egzorcyzmy?
Czy posiadająca problemy i negatywnie nastawiona do świata osoba może zmienić się w kogoś życzliwego i kochającego? Po piętnastu latach badań i studiów moja odpowiedź jest zdecydowana i brzmi „tak”!. Co więcej – odkryłem, że tak głębokie zmiany osobowości mogą nastąpić w ciągu zaledwie jednej nocy. Prosta metoda, którą opisuję w niniejszej książce, daje zadziwiające rezultaty. Alkoholik nagle odwraca się od butelki. Brutalny mąż staje się delikatny i oddany. Narkoman odrzuca narkotyki i prochy. Planujący samobójstwo człowiek zapomina o swoich autodestrukcyjnych zamiarach. Hipochondrykowi nie zdarzają się już żadne choroby.
Wielu ludzi ujawnia więcej niż jedną osobowość, każdą znacząco różną od drugiej. Wydaje sie, że są jakby kilkoma osobami uwięzionymi w tym samym ciele. Moje doświadczenie z tysiącami przestudiowanych pod tym kątem przypadków wskazuje, że w ponad osiemdziesięciu procentach są to ofiary opętania przez duchy. Duch oznacza tutaj emocje, sposób myślenia oraz cechy charakteru osoby zmarłej, które nie zmieniły się mimo śmierci ich poprzedniego nosiciela. Z opętaniem mamy do czynienia wtedy, gdy pozbawiony ciała duch przejmuje kontrolę nad umysłem i ciałem osoby żyjącej.
CUD
Książka ta mówi o egzorcyzmach oraz oczyszczaniu ludzi, nad którymi władzę przejął duch. Nie dotyczy demonów czy diabłów – o ile takowe istnieją. Jest to praca z rodzaju tych, które mówią, „jak to zrobić”. Nauczy Cię, jak w ciągu paru minut bezpiecznie odprawiać egzorcyzmy. Zatem Twój pacjent nie musi być obecny, kiedy wykonujesz swoją pracę. Wszystko, co tutaj opisuję, nie ma w sobie – poza rezultatami – nic niezwykłego. Jedynie wyniki są rzeczywiście sensacyjne. W gruncie rzeczy to, co będziesz robił, często nazywano cudem. Ale cudem nie jest. Jest nim tylko dla tych, którzy nie rozumieją, co się za tym kryje.
Książka ta może poprowadzić Cię ścieżką, której istnienia nawet nie podejrzewałeś. Odkrywając ją, będziesz się jednocześnie uczył, czym jest opętanie, jak rozpoznawać takie stany i poznasz sposób radzenia sobie z nimi. Poznasz świat zwany Drugą Stroną. Dowiesz się o prawach nim rządzących. Będziesz się uczył, jak bezpiecznie i efektywnie radzić sobie z tym światem. Zrozumiesz swoją własną wędrówkę po świecie.
Żeby zrozumieć, co może być udoskonalone dzięki stosowaniu zawartych w tej książce instrukcji, należy przestudiować następujące dwa przypadki.
CZUJNY PIES FARMERA
Jakiś rok temu napisał do mnie z Nowej Zelandii farmer, niejaki Bary O. (pomijam pewne dane):
„Właśnie przeczytałem sierpniowy numer Faithist Journal. Pański artykuł zrobił na mnie wielkie wrażenie. Od bardzo dawna, przyglądając się niektórym swoim działaniom, a także postępowaniu wielu bliższych i dalszych znajomych, nie mogłem uwolnić się od myśli, że nasze czyny kierowane są przez jakieś siły zewnętrzne. Religia nie wyjaśnia takich zjawisk; widać musi być w życiu coś więcej niż dane mi było do tej pory poznać.
Proszę uwolnić naszą rodzinę od nachodzącego nas ducha”.
Pan O. Sporządził listę imion oraz podał wiek wszystkich członków swojej rodziny, w tym również i swoje dane. Dla większej ścisłości podał również imiona i wiek swojego konia oraz czterech psów! Badając (przy użyciu metody opisanej w dalszej części książki) przypadek mego respondenta, odkryłem, że pan O. Kontrolowany jest przez trzy inteligentne istoty, a ponadto 32 inne duchy usiłują też tego dokonać i stale przebywają w jego sąsiedztwie. Był to typowy syndrom alkoholika, jakkolwiek pan O. Wcale nie musiał nim być. Również jego szesnastoletnia córka Mavis znajdowała się pod wpływem niezbyt groźnego złego ducha. Szóstego listopada 1987 roku Mavis oraz pan O. Zostali na odległość oczyszczeni przy pomocy techniki opisanej w niniejszej książce.
Drugiego marca 1988 roku otrzymałem od pana O. Następujący list:
„Serdecznie dziękuję Panu za pomoc. Po raz pierwszy w życiu wydaje mi się, że myślę samodzielnie, a nie jak ktoś, kto nie może zapanować nad swoimi myślami. Byłem już tak niezdrów, że zaczynałem ślepnąć.
Jest lato, czas sianokosów. Kosiłem swoją łąkę inaczej niż dotychczas; pracowałem bez żadnych przerw. Nigdy dotąd nie miałem takich rezultatów. Całą robotę wykonałem dwa razy szybciej. A przed ósmym listopada mój umysł pracował tak, jakbym siedział na diabelskim młynie nie mogąc ani go zatrzymać, ani wyjść z niego.
Moja córka, Mavis, była w domu na Gwiazdkę. Jest zupełnie inną osobą – pogodna, częściej gdzieś wychodzi i czuje się doskonale”.
Dalej pan O. Opisywał incydent, który prawdopodobnie miał miejsce w czasie odprawiania egzorcyzmów:
„Po napisaniu do Pana pierwszego listu, w czasie oczekiwania na Pańskie sprawozdanie, zaczęły mi się przydarzać różne dziwne rzeczy. Któregoś dnia obudziłem się o piątej rano, słysząc szczekanie naszego psa Taba. Pies biegał dookoła jednej ze ścian domu, ujadając na coś zajadle. Kiedy kładłem się z powrotem do łóżka, miałem takie uczucie, jakby jakiś gigantyczny odkurzacz zasysał powietrze po zachodniej stronie naszego domostwa. Czy na tym polega odciąganie duchów z jakiegoś miejsca? Nie wiem, co się działo, ale mój pies czuł to wówczas bardzo silnie”.
Następnie pan O. Przeszedł do relacjonowania zdarzenia, które miało miejsce krótko po dziewiątym listopada 1987 roku. Dzień dziewiąty tamtego miesiąca następował parę dni po oczyszczeniu na odległość, wynoszącą około 12 000 mil. Okolica, w której żyje pan O., jest nierówna, górzysta, a drogi są pełne ostrych zakrętów. Na jednym z takich zakrętów zwaliło się po gwałtownej burzy ogromne drzewo. Pan O. Nie zauważył go na czas i samochód wpadł na przeszkodę. Pojazd wywrócił się, został poważnie uszkodzony, ale panu O. Nic się nie stało. Takie wypadki kończą się zwykle poważnymi obrażeniami, jednakże pan O. Wyszedł z niego cało. Swoje cudowne ocalenie przypisuje temu, że parę dni wcześniej jego umysł nagle został oczyszczony ze wszystkich negatywnych myśli.
BEZPIECZNY ROZWÓD
Kolejny przykład, dotyczący tym razem ludzi mieszkających w miejscu nie tak odległym jak Nowa Zelandia, wart jest opisania ze względu na zadziwiające rezultaty egzorcyzmowania. Pierwszy list napisany przez Margaret M. Z Kalifornii nosił datę 24 sierpnia 1987 roku. Pomijam pierwszy ustęp, który wyjaśnia, w jaki sposób autorka dowiedziała się o mnie.
„Dla naszej rodziny bardzo ważne jest ustalenie, zanim kolejne (być może drastyczne) kroki zostaną podjęte, czy osoba, którą opiszę w dalszej części listu, służy za schronienie jakiejś natrętnej istocie”.
Człowiek ten nazywał się Burr A. I miał 66 lat.
Był jeszcze dopisek: „To nasz ukochany, najstarszy zięć. Jego zachowanie stało się ostatnio bardzo niestabilne (ataki furii). Chcemy pomóc naszej córce, o ile to jeszcze możliwe. Córka jest zupełnie bezradna. Nie wie, jak pomóc mężowi. Byłaby bardzo wdzięczna za wszelkie wskazówki w tym względzie”.
Przeprowadzona analiza wykazała, że problem zięcia był rzeczywiście poważny: bardzo silna i wrogo nastawiona istota prawie zupełnie przejęła nad nim kontrolę. Osoba opanowana przez takiego intruza postępuje zazwyczaj bardzo gwałtownie, a także wykazuje tendencje samobójcze. Trzeciego września 1987 roku pan Burr A. został oczyszczony. Duch – w towarzystwie blisko trzydziestu innych – rozpoczął kolejny etap swojej wędrówki. Kilka miesięcy później, czwartego stycznia 1988 roku, otrzymałem następujący list od Margaret M.:
„Dziękuję za to, co Pan zrobił dla naszego zięcia, Burra A.
Otrzymałam Pańskie sprawozdanie tuż przed Bożym Narodzeniem, jednak pozytywne efekty Pańskich działań widoczne były już miesiąc wcześniej, zwłaszcza w dniu, gdy dostarczono mu papiery rozwodowe, tj. 21 listopada (sądząc po jego wcześniejszych zachowaniach, zdarzenie to powinno było wywołać u niego atak furii i chęć dokonania mordu). Tymczasem jakimś cudem było dokładnie na odwrót. Doznał co prawda lekkiego szoku, ale przyjął postawę współpracującą, a nawet do pewnego stopnia pomógł mojej córce poczynić odpowiednie kroki. Ale najlepsze dla nas wszystkich, którzy zaangażowani byliśmy w tę sprawę, jest to, że przestaliśmy się bać jego »wybuchów«.
Cieszymy się również z tego, ze nasz zięć próbuje panować nad sobą. Jak możemy wyrazić Panu naszą wdzięczność?”.
W rozdziale 11. nazwiemy i przeanalizujemy siły inne niż swobodnie poruszające się inteligentne istoty duchowe. Które mogą wyrządzać człowiekowi bardzo dużą krzywdę. Nauczymy się neutralizować takie siły i doprowadzać do zadziwiająco szybkiej poprawy stanu naszego pacjenta.”
cdn.
Pozdrawiam
Zbyszek
|
|