|
Lucy napisa³: | Nie ma sensu fakt, ¿e umieraj± moje najbli¿sze osoby. nie mam mê¿a ani dzieci, mia³am ukochana matkê i jedynego, ukochanego brata. /.../Ilo¶æ nieszczê¶æ na jedna osobê jest nieskoñczona. /.../
nie przekonuj± mnie tezy, ¿e ból umacnia, ¿e co nas nie zabije,,,,,nieprawda..otó¿ mo¿e zabiæ. ile jeszcze tego?/.../ co mam teraz?-pusty pokój i pust± duszê. w sercu nienawi¶æ.
nie, dziêkujê za takie nauki, nie wiem za co mi one.niczego z³ego w ¿yciu nie zrobi³am.taki jest los, przypadkowy i okrutny.
wiêc nie widzê sensu, ¿e mój brat ju¿ nie mo¿e patrzeæ na swoje dzieci /.../przepraszam za ten wyrzut emocji. |
W momencie gdy kto¶ bardzo cierpi, dowolny pomagaj±cy, mimo najlepszych intencji, odebrany zostaæ mo¿e albo jako serialowocukierkowy pocieszacz podtrzymuj±cy cierpienie, albo jako stwór bez serca. No, dok³adniej : jako kto¶ przechylony ku któremu¶ z tych biegunów.
Dlatego opowiem Ci tylko Lucy o mojej najukochañszej Cioci-babci £ucji.
By³a starsz± o 11 lat siostr± mojej babci. Jedyna ¶liczna blondynka w ciemnow³osej rodzinie. Ojciec dziewczyn by³ patriarchalnym macho. Gdy zadar³ jako kierownik wiejskiej szko³y z proboszczem romansuj±cym z jedna z nauczycielek - straci³ pracê i dosta³ wilczy bilet. W domu zapanowa³a bieda. Nie zgodzi³ siê jednak, by starsza córka podjê³a gdzie¶ pracê i zdoby³a zawód. £ucja uciek³a wiêc z domu do du¿ego miasta, gdzie zatrudni³a siê jako bona do dzieci w bogatej rodzinie i wst±pi³a do seminarium nauczycielskiego. Na wyk³ady uczêszcza³a w czasie wolnym, który powiêkszy³a pracuj±c te¿ w niedziele, a uczy³a siê po nocach.
Czê¶æ zarobionych pieniêdzy posy³a³a do domu w tajemnicy przed ojcem.
Gdy dosta³a ju¿ posadê nauczycielki, do³±czy³a do niej m³odsza siostra... uciekaj±c z domu. Ta równie¿ rozpoczê³a i ukoñczy³a naukê w seminarium. Pomaga³a jej te¿ trochê siostra ojca mieszkaj±ca ze swoj± rodzin± w tym mie¶cie.
W koñcu ¶liczna £ucja pozna³a Antosia £. : utalentowanego muzycznie i bardzo radosnego. Pobrali siê. Dwa tygodnie pó¼niej wybuch³a wojna z Rosj± i poszed³ na ni±. Dosta³ siê do niewoli. Uciek³ z niej i wêdrowa³ z g³ebi Rosji tygodniami do swojej £ucji. Dotar³ ju¿ z tyfusem. £ucja wyci±gnê³a go z choroby. Zmar³ podczas rekonwalescencji na skutek wyniszczenia organizmu. £ucja nie wysz³a nigdy wiêcej za ma¿ mimo o¶wiadczyn wielu konkurentów.
Zamieszka³a z m³odsz± siostr±, gdy odszed³ od niej m±¿ do innej. ¦wiadkowa³a ¶mierci dwu siostrzenic w czasie epidemii grypy hiszpanki.
A m³odsza by³a bardzo niezaradna w sprawach domowych, gdy¿ ojciec, bardzo chc±cy mieæ syna tak j± traktowa³. Nawet nazywa³ Julkiem, a nie Juli±. Po ucieczce zmieni³a wiêc imiê na Wanda.
To £ucja dba³a wiêc o sprawy domowe, finanse i o dawanie ciep³a dwóm pozosta³ym siostrzenicom. Wanda - wy¿ywa³a siê w pracach spo³ecznych i pisaniu innym prac dyplomowych.
Gdy m³ode pañstwo polskie zaapelowa³o do nauczycieli o pomoc w repolonizacji ziem ¶l±skich odzyskanych po plebiscycie - siostry z dziewczynkami przenios³y siê na Górny ¦l±sk.
Babcia zmar³a w czasie II Wojny na gru¼licê. Tak wiêc t± faktyczn± matk±, a pó¼niej babci± w rodzinie córek Wandy by³a £ucja.
Gdy przesz³a na emeryturê, siostrzenice k³óci³y siê u której zamieszka. Mia³am szczê¶cie, ¿e zamieszka³a u starszej z nich, bo dziêki niej dostawa³am mi³o¶æ, której ju¿ nie móg³ mi daæ tato, bo zmar³ gdy mia³am 18 lat.
I wiesz ? Nie by³o miesi±ca, by w naszym domu nie zawita³ jaki¶ by³y uczeñ Ciocibabci. Nawet, gdy nie pracowa³a ju¿ kilkana¶cie lat.
Zmar³a po dziewiêædziesi±tce, z trze¼wym do koñca umys³em. W ostatnich dniach widzia³a na dachu ko¶cio³a za oknem jakie¶ chodz±ce po nim postaci. Siostrzenice my¶la³y, ¿e zacz±³ szwankowaæ jej umys³. A ja my¶la³am swoje.
Wed³ug mnie, £ucja prze¿y³a niezwykle bogate ¿ycie, fantastycznie spe³nione i bogate w satysfakcje. To ona by³a wzorem dla trzech pokoleñ naszej rodziny : pogody ducha, optymizmu, wiary w cz³owieka, cierpliwo¶ci i dba³o¶ci o wszystko czym siê zajmowa³a.
To ona da³a mi kiedy¶ do przeczytania ksi±¿kê o Polyannie, bym nauczy³a siê z niej "gry w zadowolenie", gdy ¿ycie przyciska do pod³ogi.
Ksi±¿ka jako napisana do¶æ dawno, jest przes³odzona w tre¶ci i niektórych realiach. Ale nie w g³ównym przekazie.
Za £ucj±, polecam Ci j± gor±co. Bo nauczy³a mnie wiele.
£ucja wiedzia³a i umia³a jak rzadko kto (szczególnie w naszym kraju), swemu cierpieniu mówiæ stop, a tym samym i nie zacieraæ siê w poczuciu szczególnej nie³aski swego losu ; i w postawie roszczeniowej, czyli oczekuj±cej szczególnych wzglêdów od innych dla swego akurat cierpienia przez niepokoj±co d³ugi czas.
Bardzo czêsto zaobserwowaæ to mo¿na w przychodniach : jak szczególnie starsi pacjenci przebijaj± siê ze swoist± dum± swymi dolegliwo¶ciami, jakby wy¿szymi kartami w tej grze. Grze w niezadowolenie.
Pewnie, ¿e mog³abym mówiæ tylko to, co czujê ¿e Drugi chcia³by us³yszeæ. Ale w ten sposób bardziej pomaga³abym sobie, jak Drugiemu.
Pomoc, jak i lekarstwa, nie zawsze ma mi³y smak.
|
|
|
|