Figa
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 889
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
|
Wróciłam Wczoraj i dziś ćwiczyłam pierwsze odzyskania przy pomocy przewodnika głosowego wg ćwiczeń Moena. Kurcze, to nie takie łatwe... Ścieżka, las, łąka, nawet przewodnik - wszystko wydawało się do zrobienia, zobaczenia, ale dalej... hhmm
Dziś, gdy poprosiłam Przewodnika, aby zaprowadził mnie do osoby, która potrzebowałaby odzyskania i nic nie zobaczyłam, to wprost zaczęłam tupać nogami w miejscu i marudzić, że kurcze nic nie widzę! Totalna ciemność! I gdy zaczęłam znów powtarzać "No proszę, pomóż mi zobaczyć..." to zobaczyłam - chyba
Najpierw pokazał mi się duży TIR na takim leśnym parkingu przy drodze i jakimś zajeździe z migającym napisem. Było ciemno i taki chłodny letni późny wieczór albo nawet noc. Ruch na trasie był bardzo mały, a nawet chyba zerowy. Na takiej "leśnej" ławce (wiecie - takie z połowy pnia) siedział zgarbiony smutny mężczyzna - wyglądał na pięćdziesiąt parę lat. Gdy za podpowiedzią zapytała, który to rok i kiedy się urodził - usłyszałam, ze to 1999r, a urodził się w 1946. Co jeszcze? Wydaje mi się, że zobaczyłam ranę na jego szyi - taką jak od noża - jakby w ten sposób zginął. Wydaje mi się, ze ktoś go tu napadł chcąc okraść. Mężczyzna to był uczciwy, pracowity człowiek, do tego bardzo kochający swoja rodzinę. I właśnie z jej powodu - z żalu, ze ja zawiódł, zostawił samą nie potrafił, nie chciał pójść dalej. Gdy spytałam, co lubił robić najbardziej to zobaczyłam jak łowi na łódce z synem ryby - wtedy też dostrzegłam, ze ma na sobie jasną kamizelkę z wieloma kieszonkami, haczykami - kojarzyła mi właśnie z taką na ryby. Przypominając to sobie zobaczyłam jak się uśmiecha i poczułam takie przyjemne ciepło, taką radość. Zaczęłam mu mówić, ze minęło już wiele lat, od kiedy nie ma go z rodziną i powinien pójść dalej. Że oni już się uporali z jego odejściem i że w żaden sposób nie winią go za to, co się stało. Że to nie jego wina. Że oni wciąż bardzo go kochają i pamiętają, ale żyją dalej i znów są szczęśliwi i że on tez powinien. Powiedziałam, ze jest ze mną Przewodnik, który mógłby zaprowadzić go w lepsze miejsce, gdzie czekają na niego inni członkowie rodziny, którzy tez już odeszli. Podniósł głowę i spojrzał tak nieśmiało... Jeszcze chwilę siedział, po czym wstał i podszedł do Opiekuna. Powiedział, że pójdzie z nim, ale chciałby raz jeszcze zobaczyć rodzinę. Prawie od razu zjawiliśmy się za oknem kuchni, w której przy późnym obiedzie/kolacji siedział młody mężczyzna, a koło niego krzątała się uśmiechnięta starsza kobieta. Żartowali, dokuczając sobie przekornie. Mężczyzna po raz drugi uśmiechnął się i poczuł spokój. Spojrzał na Przewodnika już tak pewnie, jakby chciał powiedzieć - jestem gotów. Wtedy zobaczyłam go kawałek dalej na jasnym tle jak się wita z dwojgiem starszych od niego ludzi - przywitali go z otwartymi ramionami i mnóstwem uścisków - rodzice, pomyślałam.
Chwilę potem znalazłam się wraz z Przewodnikiem ponownie na słonecznej polanie. Aaa zapomniałam. Jeszcze na tym parkingu, za sugestią narratora, zaczęłam prosić tego mężczyznę, żeby pokazał, dał mi coś, co mogłoby być dowodem na to spotkanie. I kurcze, zanim zdążyłam dokończyć to zdanie i dodać jeszcze, żebym zobaczyła to jeszcze dziś to już zobaczyłam taki haczyk - chyba wędkarki, nie znam się, ale tak mi się sugerowało - pewnie zobaczyłam to przez tą jego kamizelkę wspomnienie. Nigdy nie zdobędę dowodu, ze to naprawdę było To!
Zawsze myślałam, że kiepsko u mnie z wyobrażeniem sobie czegokolwiek, a tu proszę - udało mi się zmyślić prawie całą historię od A do Z chciałabym juz jak Wy mieć pewność tego, co widzę. Jednak cokolwiek wiarygodnego zdarza mi się tylko, gdy tego nie planuję i tak naprawdę zamierzam robic zupełnie cos innego, jak wtedy z Kuzynem, bądź podczas pierwszej i ostatniej zarazem wyprawy z Polaną nad Sołę. Wtedy planowałam nacieszyć się tylko słońcem i miłym towarzystwem, a spotkałam Kogoś, kogo spotkać bardzo pragnęłam, ale wtedy totalnie o tym nie myślałam. I wiem, ze te dwie sytuacje były jak najbardziej realne - i piękne
I do takich Odzyskań chcę dojść!
No to koniec mojego elaboratu... trochę się zrobiło... Jak takie długie, to Ewa pewnie już nie przeczyta hehe Pozdrawiam wszystkich wytrwałych w boju
|
|