To_masz_tu
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Płeć: Mężczyzna
|
|
Witam
Ostatnio byłem troche zajęty. Ale zgodnie z zapowiedzią zamieszczam opis tego jak sobie poradziłem ze swoimi lekami. Może on i wam pomoże.
Jest to dość radykalna metoda, ale nie znam innej równie skutecznej.
Stan świadomości, który nazywamy snem jest często areną doświadczeń, które stanowią ważny element naszego rozwoju. Na przykład koszmar senny bazuje często na naszym strachu przed utratą naszej fizyczności. Uporanie się z naszymi koszma- rami sennymi jest ważną lekcją, jaką mamy do przerobienia,. Jeżeli zrobimy to w rzeczywistości snu to łatwiej nam będzie uczynić to potem w innych rzeczywistościach. Jeżeli stawimy czoła wyzwaniu, którym jest taki koszmar i pokonamy strach będzie to pierwszy krok na drodze naszego samopoznania. Uni- kanie i uciekanie od koszmaru powoduje tylko jego eskalację na coraz szersze obszary naszego życia w różnej formie i treści. Może to trwać latami. Wystarczy jednak tylko raz zdecydowa- nie stawić mu czoła, aby znikł na zawsze. Pamiętajcie jesteśmy energiami a energii nie można zniszczyć.
Ma to szczególne znaczenie, gdy badamy inne rzeczywistości. Lęk jest tym elementem naszej osobowości, dzięki któremu uni- kamy niebezpieczeństwa w świecie fizycznym, ale jednoczeń- nie blokuje nasze poznanie innych rzeczywistości. My zaś jako energie świadomości jesteśmy wieczni i niezniszczalni.
Będąc małym, chłopcem miałem często koszmarne sny, w któ- rych uciekałem przed kimś, kto mnie gonił chcąc złapać i skrzy- wdzić. Powtarzał się on przez kilka miesięcy w różnym natę- żeniu. Bywały okresy, w których co noc go przeżywałem, ale bywały również dłuższe jedno lub dwu tygodniowe przerwy.
Odbywało się to z reguły w komórce. Wysłany tam po coś przez rodziców napotykałem faceta, który tam się pojawiał. Czyhał na mnie, aby mnie zabić. Uciekałem wtedy przed nim jak tylko mogłem, ale zdarzały się też przypadki, kiedy nie mogłem tego zrobić. Nogi miałem jak z ołowiu ledwo je prze- stawiałem a on był tuż, tuż za mną. Gdy już miał mnie pochwy- cić, budziłem się. Trwało to nieprzerwanie przez kilka nocy. Któregoś razu w trakcie kolejnego koszmaru, byłem już tak zmęczony ciągłą ucieczką, że dałem sobie spokój. Nie będę już uciekał, niech dzieje się, co chce postanowiłem i stanąłem. Wte- dy ten osobnik dopadł do mnie i wbił mi nóż w ciało. Myślałem, że mnie zabije i to będzie koniec. Ale ku mojemu zdziwieniu nic nie poczułem. Żadnego bólu. Potem wbił mi nóż drugi, trzeci i czwarty raz, a ja dalej nic nie czułem i dalej żyłem. To mnie bardzo zdziwiło, ale i ucieszyło.
On mi nic strasznego nie może zrobić - pomyślałem.
Jego też przez chwile to zaskoczyło. Przestał, popatrzył na mnie, doszedł jednak do wniosku, że widocznie zadał za mało ciosów. Zaczął ponownie wbijać nóż w całe moje ciało. Gdy się zmęczył i na chwilę przerwał sprawdzając czy nie żyję. Zapyta- łem drwiąco
-No i co tylko na tyle cię stać?
To go rozwścieczyło jeszcze bardziej i zaczął pastwić się nad moim ciałem. Zaczął je ciąć i ćwiartować. Ja nic nie robiłem, ty- lko się temu przyglądałem. Jedynie dziwiło mnie bardzo, dla- czego nie odczuwam żadnego bólu. Moje ciało jest w kawałkach a ja żyję dalej. Po chwili zmęczył się i przerwał.
To, co skończyłeś już - spytałem obojętnie.
Wtedy jeszcze raz zaczął mnie ćwiartować, ale widząc, że to nie daje żadnego skutku, ja dalej żyję, dał sobie spokój.
Od tamtej pory koszmary znikły. Teraz mogę powiedzieć, że zmieniłem wtedy swoje przekonania. Chociaż wówczas sobie tego jeszcze nie uświadamiałem. Byłem jedynie zadowolony, że już nie mam koszmarów.
Życzę powodzenia w radzeniu sobie ze swoimi lękami.
Pozdrawiam
To masz
|
|