www.polana.fora.pl Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
Czytam ... i nie znajduję tam uczuć, sucho i rzeczowo: dusza która się rozmyśliła.
To i ja powiem sucho i rzeczowo:
Trzy miesiące rzygania, pięć miesięcy dźwigania, a na koniec poród, po co?
dno i wodorosty.
Dobrze, że mało przyszłych mam to przeczyta. Kazałyby sobie podwiązać jajowody, dla pewności. Wyginęlibyśmy jak dinozaury.
doszłam dopiero do tego postu.. nie wiem co będzie dalej, ale MM, powiem Ci tyle.. łzy napływały mi do oczu, kiedy czytałam Twoje posty.. czułam, jakbym przy Tobie była i przezimny chłód czułam na całym ciele.. teraz też go z resztą czuję.. nie wiem, czy to obecność jakichś duch, czy moje , stwierdzone przez psycho-loszkę , zaburzenia sensoryczne..
aż do postu Sary .. uwielbiam Sarę, kurcze, ja, jako człowiek, jestem raczej zamknięta w sobie i powściągliwa, ale mam poczucie, że moje wewnętrzne ja po prostu chce do Niej przylgnąć, no ale nie o tym miałam ..
MM, po przeczytaniu zacytowanych wyżej słów, nie mam najmniejszych wątpliwości, że pragnę mieć Dziecko.. córeczkę.. i choćbym miała poronić, roiłabym wszystko, by jednak mieć córeczkę.. tak więc nie zgadzam się z tym podwiązywaniem jajowodów i wyginięciem gatunku..
to tak na szybciutko... lecę czytać kolejne posty..
za każdym razem kiedy czytam treści o śmierci dziecka w łonie matki czuję chłód.. zarówno w postach Sary, jak i Mirka..
zastanawiam się,czemu, bo pewnie nie przypadkowo trafiłam na Twój MM wątek.. :/
----------
chyba skończę lekturę na dziś..
znów mam nad czym myśleć..
w dodatku zaczynają dopadac mnie stany lękowe..
ja chyba nie jestem gotowa na odczuwanie dusz wokół mnie :/
no chyba, że ześwirowałam, ale nie sądzę..
------------
reasumując.. MM, dobrze, że jesteś
---------------
p.s.
a moja córka, od dawna o tym wiem, będzie miała na imię Lena, wiesz?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez roszponka dnia Nie 22:42, 08 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Roszponko życie płata nam figle.Więc bierz pod uwagę także drugą opcję,bo tak jak dziewczynka może być i chłopczyk
Post został pochwalony 0 razy
- Wysłany: Pon 8:46, 09 Kwi 2012
Dorota Anna
Gość
czarna tu się z tobą zgodzę.Ja rodziłam chłopaków,i jak jechałam do ostatniego porodu sąsiadka której mąż nas wiózł mówiła i życzę ci córeczki a ja się śmiałam ze chyba ja pogięło, żadnej baby w domu u mnie same chłopaki no i ... urodziła się Oliwia,ha ha
położna stwierdziła ze tak zdziwionej mamy nie widziała
a moja mama ma 1 syna i piec córek-ja na odwrót.
teraz w sumie kazde zyje juz swoim zyciem zostaly maluchy12 i 10 lat:)
- Wysłany: Pon 9:40, 09 Kwi 2012
MiMi
Gość
roszponka napisał:
MM, po przeczytaniu zacytowanych wyżej słów, nie mam najmniejszych wątpliwości, że pragnę mieć Dziecko.. córeczkę.. i choćbym miała poronić, roiłabym wszystko, by jednak mieć córeczkę.. tak więc nie zgadzam się z tym podwiązywaniem jajowodów i wyginięciem gatunku..
Aniu, to czy jesteś gotowa ponieść taki ciężar jak poronienie, czy nie jesteś gotowa, okazałoby się dopiero w praniu. Teraz to są tylko słowa.
Ja nie poroniłam. Ja urodziłam martwe dziecko, a to jest znacznie gorzej, możesz mi wierzyć na słowo.
Wiele osób, po tym co się stało, kiedy serce popękało mi na milion kawałków, kiedy miałam uczucie że już się nie podniosę, pocieszało mnie słowami: bardzo ci współczuję, wiem co czujesz bo moja kuzynka też straciła dziecko. Bzdura. Kuzynka mogłaby tak powiedzieć, bo to ona straciła dziecko. Ale ktoś kto tego nie przeżył na własnej skórze, nie wie co to znaczy.
A w moim poście, o którym piszesz, odnosiłam się do relacji Newtona, z przeprowadzanych przez niego hipnoz regresyjnych. Tam ludzie opisywali ich stosunek jako duszy, do nadchodzących narodzin i do matki.
"Widziałem że matka się boi porodu. Widziałem że matka bardzo chce żebym się urodził. Nie chciałem się rodzić, albo musiałem się urodzić ale starałem się tego uniknąć. " Coś w tym stylu. Tam nie ma uczuć do matki, która zazwyczaj dałaby się za to dziecko pokroić, oddałaby własne życie, nieba by przychyliła.
Aniu, ja bym poszła do samego belzebuba, gdyby trzeba było. Ale to wszystko o dupę potłuc, moje oddanie tak łatwo jak widzisz można było odrzucić. Ot, nic się w końcu nie stało, prawda?
- Wysłany: Pon 9:52, 09 Kwi 2012
Dorota Anna
Gość
MM przemawia przez ciebie smutek i okropny bul
odebrałam to tak jakbyś się poczuła odrzucona przez Milenke
Myślę ze to nie tak kochana,obie i Ty i Ona przeszłyście przez to doświadczenie,obie razem.Jej może łatwiej tam zrozumieć,Ty tez kiedyś poczujesz spokój,wiem ze cie nie pociesze ,ze nie mogę odebrać Twojego wołania w rozpaczy
mocno serdecznie przytulam MM,tyle moge.
- Wysłany: Pon 9:58, 09 Kwi 2012
MiMi
Gość
roszponka napisał:
za każdym razem kiedy czytam treści o śmierci dziecka w łonie matki czuję chłód.. zarówno w postach Sary, jak i Mirka..
zastanawiam się,czemu, bo pewnie nie przypadkowo trafiłam na Twój MM wątek.. :/
Aniu, ty się urodziłaś 3 kwietnia?
Milena miała termin narodzin na 3 kwietnia.
W postach Sary i Mirka jest dystans. Sara pisze jak to jest z duszami przed narodzinami, rzeczowo, podaje fakty, zresztą sama ją o to poprosiłam. Nie prosiłam o pocieszanie, tylko o prawdę. Tylko nie wiedziałam, nie przewidziałam, że ta prawda tak strasznie mnie zaboli! Stąd moje nerwy i szarpanina.
Mirek z kolei ... myślę że jego doświadczenia są dalekie od moich tak bardzo jak tylko się da
W końcu jest facetem jak by nie było i nie ma pojęcia co czuje matka.
Ale dziś wydarzyło się coś niesamowitego!
Prosiłam o kontakt jak zwykle, jak co noc. Ale zasnęłam szybko. Potem obudziłam się w środku nocy, chciało mi się pić. Wróciłam do łóżka z uczuciem że właściwie to już jestem wypoczęta i wyspana. Więc spróbowałam jeszcze raz...
Leżałam na plecach, nastawiałam się na kontakt, prosiłam Milenę żeby przyszła do mnie... albo chociaż żeby przyszła babcia, i powiedziała mi co się tam dzieje.
Cisza... leżę, i nic. Wreszcie straciłam cierpliwość i ułożyłam się wygodniej, na prawy bok. I natychmiast poczułam czyjąś obecność za moimi plecami, przy łóżku. Zdrętwiałam! czekam co będzie...
I nagle ktoś położył dłonie na mnie! jedną na biodrze, drugą na ramieniu. Nie jakoś leciutko, nie, to był silny dotyk, dłonie powiedziałabym nawet że były ciężkie. Zerwałam się na równe nogi, chciałam się odwrócić i zobaczyć! Ale byłam tak przestraszona i zaskoczona tym dotykiem... że przepłoszyłam tego kogoś. Tylko na długo pozostało mi uczucie tych rąk na mnie, takie fantomowe wspomnienie.
Dlaczego ja nie rozpoznałam kto to???? czemu nie czułam kto to????
Gdyby to było moje dziecko to chyba powinnam to poczuć?! rozpoznać?!
Pozostało mi tylko wrażenie, że ta postać nie pochylała się nade mną, to znaczy że miała ręce na wysokości mojego ciała leżącego na łóżku, więc chyba była niska...
- Wysłany: Pon 10:01, 09 Kwi 2012
MiMi
Gość
Dorota Anna napisał:
MM przemawia przez ciebie smutek i okropny bul
odebrałam to tak jakbyś się poczuła odrzucona przez Milenke
Myślę ze to nie tak kochana,obie i Ty i Ona przeszłyście przez to doświadczenie,obie razem.Jej może łatwiej tam zrozumieć,Ty tez kiedyś poczujesz spokój,wiem ze cie nie pociesze ,ze nie mogę odebrać Twojego wołania w rozpaczy
mocno serdecznie przytulam MM,tyle moge.
Myślę że masz rację, obie to przeszłyśmy, każda na swój dostępny sposób. Masz rację
Kochana jesteś.
Roszponka też czuje, na tyle na ile potrafi czuć stratę dziecka. Ale nei doświadczyła tego, dlatego (na szczęście!!!!) nie wie jak to jest być porzuconą matką. I oby nigdy w życiu się tego nie dowiedziała, bo to kochany dzieciak który i tak już swoje przeszedł w życiu
- Wysłany: Pon 10:13, 09 Kwi 2012
Ania
Dołączył: 05 Mar 2012
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów
dziś doczytam resztę postów..
MM, taka przyszła mi myśl do głowy, że może całą sobą, jak tylko potrafię, spróbuję dać Ci tej pozytywnej energii ,tak po 22.. jednocześnie może postarałabyś się wówczas jakby wyrzucić z siebie , jakbyś chciała mi oddać to, co przeżyłaś.. ja to oddam Zmartwychwstałemu Jezusowi.. dziś znów będzie msza z modlitwą o Uzdrowienie.. bardzo lubię te msze.. ( napiszę o tym u siebie na wątku, ale to później)
nie wiem czy to tak działa, czy może nie ma to sensu.. do wieczora jeszcze dużo czasu, więc na pewno Ktoś Mądrzejszy się odezwie.. myślę, że taki wspólny płacz, wspólne oddanie tego co złe, tych negatywnych emocji może zwiększyć szanse na Twoją gotowość do spotkania z MIlenką..
( czemu znów czuję chłód?? no tyle pytań, tyle niejasnych odczuć )
ja doświadczenie we wszelkiej pozacielesnej pomocy mam miej niż minimalne.. jedynie " odprowadziłam" duszyczkę mojego zmarłego zwierzątka i dostałam od niej pozwolenie na zrobienie jej sekcji.. tak, jak wiem, że to brzmi dziwnie, ale jestem pewna tego, co czułam, bo ja bym przenigdy nie zrobiła sekcji mojemu własnemu zwierzęciu..
wszystko udokumentowałam, opisałam..
pani weterynarz powiedziała, że z tego co widzi, to możnaby było poważny artykuł medyczny napisać z przypadku mojej szczurzynki..
myślę, że nie był to przypadek..
no.. i to jedyne moje doświadczenie, takie świadome..
ale poczekamy może, aż ktoś bardziej doświadczony się odezwie..
--------
Tak MM, urodziłam się 3go kwietnia, 30 lat temu
Post został pochwalony 0 razy
- Wysłany: Pon 13:03, 09 Kwi 2012
MiMi
Gość
Roszponko ja nie wiem czy to się da i czy to ma sens, tak na logikę wydaje mi się że taki sam problem będę miała z oddawaniem mojego bólu jezusowi, jak tobie. Gdybym umiała go oddać komukolwiek, to pewnie już każdemu. Ale wtedy nie musiałabym go "oddawać", bo to znaczy że potrafiłabym już sama się od niego uwolnić i nikogo nie obciążać sobą
Jak to jest to nie wiem, ale tak mi się wydaje.
Ale kochana jesteś, że chcesz pomóc, masz wielkie serce
- Wysłany: Pon 13:07, 09 Kwi 2012
MiMi
Gość
Ajna napisał:
Te dłonie mogły być dłońmi Twojego Opiekuna (Pomocnika).
No właśnie mnie też tak się wydaje, że to mógł być opiekun. Tak mi się zdawało że gdyby to była babcia albo milenka, no to chyba na litość boską wyczułabym że to one, co?
A ja nie umiałam rozpoznać.
no i jeszcze jedno. Ja nie byłam psychicznie przygotowana na dotyk!
a jeszcze na dodatek tak z tyłu, za plecami...? przecież to zawału można dostać.
Ja się zerwałam żeby zobaczyć kto to. Obejrzałam się za siebie i niestety ... czar prysł
MM nie wzywaj nikogo bo nigdy nie wiesz kto przyjdzie i narobisz sobie kłopotu. Zaczna przychodzic do Ciebie niskie energie i dopiero będzie problem. Mysl o Milence,myśl o babci ale nie wzywaj nikogo.
Post został pochwalony 0 razy
- Wysłany: Pon 13:29, 09 Kwi 2012
MiMi
Gość
No to właśnie o Milence myślałam i o babci, chciałam żeby jedna z nich do mnie przyszła. Nikogo innego nie wzywałam !
No to właśnie o Milence myślałam i o babci, chciałam żeby jedna z nich do mnie przyszła. Nikogo innego nie wzywałam !
Myslenie o kims a wzywanie to jest ogromna różnica. Mozemy mysleć o zmarłych ale lepiej im nie mówic ,zeby PRZYSZLI o to mi chodzi
Jezeli tylko myslałas to ok.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 23 z 33
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach