Forum www.polana.fora.pl Strona Główna   www.polana.fora.pl
Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
 


Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> oczyszczenia energii; samoleczenie; chirurgia fantomowa; egzorcyzmy -> Reiki Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post  - Wysłany: Nie 13:45, 17 Lis 2013  
Gość









No właśnie.
Tymczasem najwięcej fatalnych skutków dzieje się w okolicznościach:
wiesz, nauczyłem się być Reikowcem (terapeutą, magiem, tarocistą, jasnowidzem - wstawić właściwe), zrobię ci zabieg (horoskop, wróżbę), jeśli chcesz.
Następuje przyzwolenie z ciekawości.
Potem płyną energie, nieraz w ogólnie pozytywnych intencjach, jednak bez umiejętności analizy biegnących procesów, zaistniałych zjawisk, bez umiejętności racjonalnego reagowania na to, co się dzieje.
No i w grę wchodzą wtedy nieraz demony, łase na takie właśnie sytuacje ....
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 18:47, 18 Lis 2013  
za_mgla
Mistrz Zmian



Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy

Płeć: Kobieta


tradition72 napisał:


Technologia chirurgii fantomowej składa się z grubsza ujmując na etapach:
1. Mentalne wyciągnięcie eterycznego fantomu z istoty żywej i przyjrzenie mu się dokładnie wnikając w szczegóły.
2. Wygładzenie ciała eterycznego, jeśli obserwujemy braki tego ciała, to uzupełniamy je pobierając materię z warstw grubszych i ponownie wygładzając całe ciało, aż uzyskamy regularny kształt ciała, jaki rysują
jako kształt aury.
3. Jeśli istota posiada deficyt energii ogólnej, doładowujemy ją przez przekaz energii kierując energię do serca tej istoty. Przyglądamy się chwilę, czy energia rozpływa się po ciele eterycznym istoty w sposób regularny, bez zahamowań i blokad, jeśli obserwujemy anomalie, pomagamy energii przepływać, popychając delikatnie dłońmi.
4. Cały czas pracujemy dłońmi, a tam gdzie trzeba, robimy z własnej materii eterycznej "eteryczną wyciągniętą dłoń", taką, która sięga czasem tysiące kilometrów do pacjenta. Zamiast dłoni można zrobić z własnej materii eterycznej skalpel - i użycie tegoż narzędzia już jasno uzasadnia termin "chirurgia fantomowa". Bo tym skalpelem możemy precyzyjnie ciąć w ciele eterycznym pacjenta to co trzeba ciąć.
5. Materiał wycięty - niepotrzebny - nie niszczymy, lecz przekazujemy Przewodnikom, aby go wykorzystali we wszechświecie tak jak to będzie najlepsze. Możemy też go spalić w fioletowym ogniu, pamiętając by produkty spalania materii eterycznej zostały w tym ogniu nie zniszczone lecz przekształcone do czegoś dobrego, zgodnie z najlepszym dobrem wszechświata.
6. Po zakończeniu operacji, wkładamy zharmonizowany regularny eteryczny fantom z powrotem do ciała fizycznego uzdrawianej istoty.
Chowamy swoje eteryczne ręce, skalpele, zbieramy je z powrotem do siebie. Oczyszczamy się, oczyszczamy pacjenta i oczyszczamy wszystko wokół siebie tak by pozostawić po działaniu wyłącznie pozytywne intencje - zgodnie z najwyższym dobrem wszechświata.



Witam cieplo w wietrzny wieczor,
oczywiscie, na samym koncu mojego wywodu Wink na temat fantomowki - nie ukrywam, ze ta ciagle mnie bardzo pociaga, jako pole do dzialania, rozwijania sie, jednym slowem to taka moja nauka, a ze nie mialam z kim przez wiele lat o tym porozmawiac, a ze w koncu sie znalazl Smile wiec czemu nie?
wstawie znak zapytania, poniewaz:
7. w czasie pracy z zabuzeniem nuronow zbudowanych z energii, to spotkalam w czasie pracowania z moim mlodszym synem kiedy uciekalismy od porazenia mozgowego, ktore wyszlo w czasie rehabilitacji i przykurczu miesni. pracowalam w ogromnym skupieniu moim narzedziem pracy byl skalpel, nozyczki, ssaki. obecna byla obok wieksza i o wiele bardziej rozwinieta Istota. instruowana krok po kroku cielam, ssalam, łaczylam - wygladalo jakby malenki palnik - ale nie, te energie uzywam do wypalania np nowotworow, ale nie wszystkich. jezei mozna tak napisac, to z wypalaniem dobrze pracuje mi sie przy torbielach, natomiast ziarnice blokuje obroza, gdzie wypalanie zachodzi po calej plaszczyznie dzialania, gdzie czolem energii jest wlasnie poczatek obrozy, a konczy sie - no wlasnie nie wiem gdzie mi sie to konczy. podejrzewam, ze w wypalarce, ktora dzwiecznie nazwalam Zosia i na samym poczatku wygladala jak kuchnia weglowa ( kaftan siostro, kaftan - a to tak, zeby razniej bylo), uzyskana energia od pacjenta ta zainfekowana zostaje przetransoformowana w czysta energie, ale zawsze widze to jako krysztal. wiec albo samo sie odda, albo umieszczam w miejscu gdzie pracowalam, ale zawsze pod bacznym sprawdzeniem, czy jakies komorki rakotworcze nie przezyly. zdaje sobie sprawe, ze nie ma rady na to, zeby cos przeskoczylo,ale ja zawsze w bioenergoterapii dmucham na zimne.
samo sie odda, napisalam, poniewaz czasami nie zauwazam, kiedy nastepuje oddanie.
zawiruszone ciala energii, nitki, sciegna, walniete dna, zawsze ktos ode mnie je zabieral, czasami moge przygladac sie w jaki sposob sa naprawiane. przy pracy z DNA uzywam srodka komunikacji pomiedzy lancuchami zapomnialam jak sie to nazywa...skleroza...najpierw prosze o obraz zdrowego lancucha DNA, widze walniety lancuch DNA i pracuje na trzecim obrazie DNA. na tyle mam "przechlapane" ze ja fizycznie nie widze obrazu w 3D, bryly naryswane na kartce zawsze byly nalesnikiem i pala z rysunku technicznego. wiec jakos musze sie wspomagac.
8. jezeli chodzi o nowotwory narzadow, zawsze podkladam, jak juz zapoznam sie z energia nowotworu, sztuczny organ, podstawiam go pod raczysko i proponuje, aby sobie pojadl to, bo jest lepsze,zyska o wiele wiecej- kuszę, kuszę. kiedy nastepuje wyzerka wzmacniam prawdziwy organ i do tego tez wlacza mi sie fantomowka. jakim szokiem bylam, kiedy zaatakowana Pani poszla na badania i okazalo sie, ze rak przerzucil sie na kawalek sztucznego jelita, zostawiajac trzustke w swietym spokoju, gdzie trzustka, a gdzie jelito kawal drogi. wycieli szuczne jelito,wstawili nowe, trzustka w porzadku.
No i uklad nerwowy wchodze przez kosc ogonowa, jezeli jest zamknieta bardzo wtedy musze posilkowac sie wejsciem przez odbyt, zasuwam po kregoslupie, gdzie wiedzac o pierwotnej energii pacjenta robie o jak baletnica, zeby niczego nie przydepnac, zatrzymuje sie na szyszynce i od niej zaczynam bal, bal na sto par, poniewaz tutaj dopiero dla mnie zaczyna sie wielkie eldorado, bo nie liznelam zbytnio tematu ukl nerwowego. wiem, ze nurony energii polaczone sa punktami energetycznymi, tak jak gwiazdy na niebie, wielkie polaczone gwiazdozbiory, gdzie kazdy musi swiecic - łaski mi nie robi - no i niestety tylko tyle w temacie ukl nerwowego.
informacje o ukl nerwowym otrzymalam od Ksjopei -ponoc Rodzina.
kiedy mam otrzymac jakies wazne dla mnie informacje zawsze we snie jest przebudzenie, jeden wielki huk, wtedy patrze na niebo i nastepuje chmmm piekne odbicie i obraz tej Gwiazdy.
Powiedz mi,
jezeli mam juz uklad nerwowy, czyli drzewo energetyczne czlowieka, i wszystko mi sie swieci, czy te zuzyte laczenia, ktore laduja w wypalarce, ktore po przetransformowaniu sa krysztalami, a na ich miejsce powstaja nowe laczenia bo zachodzi proces odnawialny, czy moge te laczenia polozyc na ich dawne miejsca w celu wzmocnienia, czy mam je odlozyc do "pudelka" bo one zostaja, nikt ich nie zabiera, co mam z nimi zrobic? wsadzalam je do wypalarki,ale one wracaja...


pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora  
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pon 19:01, 18 Lis 2013  
za_mgla
Mistrz Zmian



Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy

Płeć: Kobieta


aaa i jeszcze jedno mie sie przypomnialo.

kiedys przyszedl pacjent z uciskiem na rdzen kregowy, spowodowany nadmierna wielkoscia kregu. brnelam w pytania, bo nie rozumialam w jaki sposob jeden krag uciska na rdzen, dzieki czemu pacjent nie moze stac, siedziec, lezec, latac. w koncu pacjent nie wytrzymal i mowi, ze mial jakis uraz i w celu doswiadczenia, opilowali mu ten krag, gdzie przez jakis czas bylo wszystko ok, ale kosc zaczela szalec i rosnac. z tego powodu ucisk sie powiekszal.
wlaczylam wspolprace z komorkami macierzystymi, ktore szalaly w swojej rozbudowie, zatrzymaly sie.

Tradition, a teraz pytanie z innej beczki, jak myslisz dlaczego kiedy szukalam miejsca, aby pracowac jako bioenergoterapeuta, wychodzilam do ludzi z propozycja podwynajmowania przeze mnie gabinetu, to spotykalam sie z kreceniem, z milczeniem, a juz raban sie robil kiedy mowilam u kogo zdobylam papier i kto poukladal moja wiedze w bioenergoterapii. no masakra jakas i juz.


buziole
za_mgla


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez za_mgla dnia Pon 19:03, 18 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora  
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 17:14, 21 Lis 2013  
Eve
Gość








pik33 napisał:
A co do reiki - uwaga. Niektórzy "miszczowie" dodają złośliwe oprogramowanie gratis. Potem ono się rozłazi po kolejnych generacjach inicjowanych.

Decydując się na inicjację Reiki osobę inicjującą wybieramy więc bardzo starannie i bez pośpiechu

...a i warto się zastanowić po co nam owa inicjacja


A ja bym dała takie ostrzeżenie do wszystkich którzy pozwalają innym na pracę z własną energią. Osoby, które mają nie wszystko poukładane w głowie/emocjach/energii przeniosą to na naszą własną.
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Czw 19:31, 21 Lis 2013  
Gość









I zamist pomagać szkodzą. Gdzieś znikną bóle lecz gdzie indziej pojawią się koszmary.
Z taką umiejętnością pracy z energiami trzeba się urodzić. Co najwyżej można się doszkolić. Nikt nie może się tego nauczyć od podstaw czyli od zera. A każda inicjacja źle mi się kojaży. Z otwieraniem się na siły duchowe nie koniecznie nam przyjazne.
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 10:31, 22 Lis 2013  
Gość









Człowiek owszem rodzi się z pewnym zestawem karmy, która zawiera doświadczenie ułatwiające realizację zadań życiowych.
Jednak skrajny determinizm zrodzeniowy nie jest, moim zdaniem, ani faktem, ani nie jest chrześcijański. Chrystus namawia nas byśmy odkopali spod korca swoje talenty i je rozwijali.
Korzystanie z energii życia i miłości nie jest dany wybranym, którzy się z taką umiejętnością zrodzili. Nie jest też dana wybranym umiejętność przekazywania takiej energii.
Każdy może to robić.

Kilka lat spędziłem na forach katolickich, gdzie dyskutowano o "diabelskim" pochodzeniu energii życia i miłości. W dyskusji wyłaniały się trzy główne motywy:

1. Energia życia i miłości prawie na pewno jest pochodzenia diabelskiego
2. Nikt normalny, bez pomocy diabła, nie może uruchamiać przepływu miłości w kierunku innych osób, bo to są cuda
3. Bóg nie jest energią i ma nic wspólnego z energią, mało tego, jedna pani twierdziła, że energia w ogóle nie istnieje.

Katoliccy dyskutanci, skupieni wokół jakiejś niezidentyfikowanej przeze mnie a dziwnej opcji, dość zgodnie stwierdzali, że każdy kto zajmuje się energią życia i miłości, a nie daj Boże przeszedł jakieś inicjacje - jest z pewnością pod wpływem diabła i powinien udać się do egzorcysty dla zabiegu oczyszczania.

Dyskutowałem z nimi ponad 5 lat, nauczyłem się przy tym wiele.
Zauważyłem okultystyczny i zabobonny stosunek tych ludzi do zjawisk jakie zastają. Okultystyczny - czyli widzący szczególną tajemniczość magiczność w zjawiskach niezrozumiałych. Tam gdzie ja nie rozumiejąc idę poznawać, uczyć się i doświadczać, tam ci ludzie idą się modlić, używają "pozytywnych klątw" - np. znaku Krzyża dla odpędzenia zjawiska i usiłują zjawisko odesłać do diabła.
Zabobonny - bo nieznane zjawiska zamiast zaciekawienia i chęci uczenia się wywołują w tego rodzaju ludziach strach, często strach paniczny, nie pozwalający myśleć.

Z czegoś się to bierze, nawet wiem z czego.
Z doświadczeń od pokoleń, zapisanych karmicznie, że sprawy ducha nie są dla ludzi. Ludzie składają się tylko z ciała fizycznego i o nim można rozmawiać. Sprawy ducha to zaledwie fragment rzeczywistości o którym rozmawia się ze spowiednikiem ewentualnie z egzorcystą. Psychologia akademicka dla tych ludzi jest nauką diabelską. Powstają osrodki praktykowania "psychologii chrzescijańskiej", które sa obdarte z myślenia o człowieku jako istocie duchowo - materialnej. W tego rodzaju pseudo psychologii człowiek jest istotą fizyczną o skażonej naturze, która ciągle boryka się z pokusami grzechu i obdarzona nieśmiertelną duszą która jest do tego nieszczęsnego ciała przylepiona. Skażenie duszy jest mniejsze, dlatego ona nie przechodzi przez śmierć, natomiast skażenie ciała jest tak wielkie, że aby się odrodzić, musi ciało przejść przez śmierć i rozkład.

Nauczyłem się w tych dyskusjach dużo, poznałem światek katolicki jakże inny od normalnych ludzi po prostu chodzących do kościoła.
Najgorsze jest, że ci ludzie są dosyć wpływowi, pracują w kuriach, mediach, czasem są duchownymi, choć wśród duchownych spotkałem raczej mało takich przykładów.

Jest bardzo dużo wciąż do zrobienia wśród ludzi w sensie dydaktycznym na temat spraw ducha, energii duchowych, reiki, tzw. bioenergii. Wiele w tym zakresie wciąż jest do badania, głównie za pomocą praktykowania.

Walka pewnych gremiów z Reiki, z energią duchową, z człowiekiem jako istotą duchową, jako istota obdarzoną przez Boga wolnością i miłością - nie ułatwia badania i poznawania tych zjawisk.

A dopóki nie zbadamy i nie poznamy tych zjawisk, wciąż będziemy mogli być narażani na jakieś kuku, organizowane nie przez Reiki, tylko przez siły przeciwne Reiki, nastawione na udowodnienie, że Reiki jest złe.
Różne przekonania w tym zakresie mogą być iluzoryczne lub manipulacyjne, jedynie kuku pozostaje autentyczne i wymaga egzorcyzmu, albo skutkuje realną chorobą lub śmiercią.

Taka karma ludzkości, przynajmniej w obszarze europejskim.
Trzeba ten stan zakańczać działając miłością.
Tylko miłość nas wyzwoli.
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 10:53, 22 Lis 2013  
Gość









za mgłą napisał:
Tradition, a teraz pytanie z innej beczki, jak myslisz dlaczego kiedy szukalam miejsca, aby pracowac jako bioenergoterapeuta, wychodzilam do ludzi z propozycja podwynajmowania przeze mnie gabinetu, to spotykalam sie z kreceniem, z milczeniem, a juz raban sie robil kiedy mowilam u kogo zdobylam papier i kto poukladal moja wiedze w bioenergoterapii. no masakra jakas i juz.


Wyczuwam następujące rzeczy:
1. Twoja wiedza i umiejętności w dziedzinie bioenergoterapii są wysokie i tak skutkował strach przed konkurencyjnym zaistnieniem Ciebie na rynku,
2. Twój nauczyciel w dziedzinie bioenergoterapii to postać wybitna,
3. Ty sama nie byłaś, a może nadal nie jesteś w pełni gotowa i otwarta na spędzanie życia w zacisznym gabineciku, z kadzidełkami, łóżkiem do zabiegów, fakturami i rozliczeniami ze skarbówką ...
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 13:36, 22 Lis 2013  
pik33




Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 691
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy



Nie tu problem, że energia miłości jest zła. Problem w tym, że osoby bez doświadczenia, na szybko, po weekendowym kursie "czegoś" albo inicjacji w "czymś", biorą się ochoczo do "pracy". A tymczasem to jest energia. Energia ! I tak jak energia elektryczna, która sama w sobie nie jest zła, a za to bardzo pożyteczna, niestety, niedoświadczonego użytkownika może "popieścić", a nawet zabić, tak i tu, użyta przez niedoświadczonego adepta, może zaszkodzić.

Trzymając się elektrycznej analogii, w sieci energetycznej, oprócz tego co tam powinno być, jest też mnóstwo szkodliwego, niepożądanego "syfu". Każde urządzenie które podłączamy do gniazdka jest wyposażone w odpowiednie filtry, które odsiewają ów energetyczny gnój... Te zakłócenia powstają z różnych przyczyn, naturalnych (pioruny) ale przede wszystkim na skutek pracy innych urządzeń w tej samej sieci - analogia chyba jest oczywista..

Jeśli takie urządzenie pozbawić filtrów i "otworzyć radośnie" na energię, to pierwsze większe zakłócenie je zniszczy. Te mniejsze zaś zaburzą jego działanie.

Przy pracy z energią potrzebne jest doświadczenie, żeby nie kopnęło. Potrzebna jest umiejętność stawiania filtrów przeciwzakłóceniowych. Takie filtry trzeba stawiać i "na wejściu", żeby samemu się nie przepalić, i na wyjściu, żeby nie uszkodzić kogoś, z kim się pracuje. Tego się nie nabędzie w drodze inicjacji ani na weekendowym kursie. To się nabywa przez praktykę, czas i doświadczenie. Dobrze jeśli się przy tym ma nauczyciela, który skoryguje błędy i usunie ewentualne uszkodzenia w systemie.

Będąc w jakimś tam kontakcie z ezoteryką przez jakieś 20 lat sam nieraz zarobiłem energią w łeb, widziałem też i efekty "radosnej pracy z energiami" których doświadczyły inne osoby. Nawiedzenia, wizyty u egzorcystów, zaburzenia psychiczne - co się dziwić że kręgi ortodoksyjnie katolickie mają takie a nie inne zdanie o całej tej ezoteryce. Zwłaszcza że to do nich najczęściej trafiają takie przypadki - jedna z byłych uczestniczek klubu ezoterycznego jest teraz aktywistką w "walce z sektami". Bo się do niej przyczepiło, ksiądz egzorcysta z niej to zdjął, po czym "się nawróciła". A przyczepiło się, bo inny członek owego klubu aktywnie eksperymentował z demonami i cała ta energia, bez filtrów, bez ochrony, krążyła po grupie.

Czy winna była tu energia miłości? Oczywiście że nie. Ale w każdym takim klubie, na każdym kursie, wszędzie gdzie skupiają się ezoterycy, znajdzie się zawsze jakiś wampir albo początkujący adept czarnej magii. Jeśli prowadzący ma doświadczenie, zauważy, odfiltruje i unieszkodliwi zakłócenia. Jeśli nie ma... cóż: patrz poprzedni akapit.

Najgorzej, jeśli adeptem czarnej magii okaże się... prowadzący. Niestety, też znam taki przypadek.


Post został pochwalony 1 raz
 
Zobacz profil autora  
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Pią 22:55, 22 Lis 2013  
Gość









Pik 33, jestem pod wrażeniem, bo trafiasz w samo sedno istoty problemu. Nieszczęśnicy opętani strachem, czy nie daj Boże demonem, tej istoty ciągle nie dostrzegają, dlatego trudno im się coś nauczyć, nawet na własnych błędach.

Jedno, co mi dziwnie zabrzmiało:
w każdym takim klubie, na każdym kursie, wszędzie gdzie skupiają się ezoterycy, znajdzie się zawsze jakiś wampir albo początkujący adept czarnej magii.

No to rzeczywiście bywaliśmy w różnych grupach i na innych kursach.
Ja takich bezwzględnych doświadczeń nie mam.

Poza tym zacząłem swoją edukację ezoteryczną od poznania zasad BHP w pracach z energiami i tego też zawsze uczyłem innych, jeśli była taka okazja. Bo to że w grupie siedzi wampir to co z tego ma wynikać? Będziemy z nim świadomie pracować po prostu. A on albo będzie pracować albo odejdzie z grupy.
Adeptów czarnej magii nie zauważyłem w miejscach gdzie bywałem, bo nigdy ich nie szukałem a przeciwnie, unikałem. No i moje cele i ich cele to jednak są diametralnie różne rzeczy, więc jakim cudem mielibyśmy się spotykać na tych samych kursach i miejscach?

Polana jest czysta i sobie tu piszę i nikomu to nie przeszkadza.
A widziałeś co tu się działo ponad rok temu?
Więc wtedy zajrzałem na chwilę i zniknąłem.
Tak to działa.
Pozdrawiam
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 0:41, 23 Lis 2013  
Gość









za mgla napisał:
Powiedz mi,
jezeli mam juz uklad nerwowy, czyli drzewo energetyczne czlowieka, i wszystko mi sie swieci, czy te zuzyte laczenia, ktore laduja w wypalarce, ktore po przetransformowaniu sa krysztalami, a na ich miejsce powstaja nowe laczenia bo zachodzi proces odnawialny, czy moge te laczenia polozyc na ich dawne miejsca w celu wzmocnienia, czy mam je odlozyc do "pudelka" bo one zostaja, nikt ich nie zabiera, co mam z nimi zrobic? wsadzalam je do wypalarki,ale one wracaja...

Skoro wracają to znaczy że potrzebują działać, pytanie czy tam gdzie były, czy gdzie indziej. Spróbuj je układać w ich dawnym miejscu po ich oczyszczeniu i przetransformowaniu na zdrową formę. Patrz na skutki. Gdyby się coś niedobrego działo, to można to wyjąć i oddać Aniołom czy Przewodnikom do wykorzystania we wszechświecie tam gdzie się przydadzą.
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 9:19, 23 Lis 2013  
za_mgla
Mistrz Zmian



Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 5000
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy

Płeć: Kobieta


Witam cieplo,

ktoregos dnia po zabiegu, ktory robilam, nie pamietam juz co to bylo, aaa wiem, rwa kulszowa u pewnej Pani, po godzinie zadzwonilam do mojej pacjentki i pytam jak sie czuje, w sluchawce slysze, ze wspaniale, po trzech godzinach dzwoni jej malzonek i mowi:
- pani Ewo, cos sie stalo z moja zona!
- co sie stalo?
- biega po domu, sprzata, nas wygonila z domu mowiac, ze to jej czas, kiedy wrocilem podbyle pretekstem to uslyszalem, ze ma wrazenie jakby jej zycie wrocilo, nigdy taka nie byla bo to flegmatyk...
dzwonie do Pani, a w sluchawce slysze
- ale mi Pani doladowanie dala, zaraz mnie rozniesie
ujelam troche energii, bo az piszczalo, mentalnosc flegmatyka nagle zostala tak doladowana, ze az zaczelam sie obawiac. po jakims czasie okolo 20 minut Pani wrocila do normy.
dzwoni telefon
- dziekuje, ze moglam zobaczyc jak to jest byc nie flegmatykiem.


Tradition ten przyklad pokazal mi, ze trzeba dlubac i posiadac odpowiedzialnosc w tym co sie robi, zupelnie inaczej odbieram ludzi np z ta rwa kulszowa, gdzzie wiem, ze bol jest przerazajacy, z ludzmi np z nowotworami. zawsze odnosze wrazenie, jakby mi swoje zycie i nadzieje ukladali na dlonie - czuje ich ciezar energetycznych cial, tak jakby oddawali mi siebie z wiara, ze bedzie dobrze.
nie moge pozwolic sobie, ze bedzie cos zle, nie odpuszczam, kiedy cos sypie sie energetycznie to zawsze do konca i zawsze ma byc dobrze, nie moze sie cos zlego dziac....
zawsze kiedy robie fantomowke nigdy nie jestem sama, natomiast kiedy robie bioenergoterapie to zawsze musze byc sama, wszelkie towarzystwo energetyczne gonie gdzie pieprz rosnie.

---------------------------------------
Zadziwiajace i przerazajace jest to w naszej branzy, ze wspolpraca pomiedzy dwoma bio..... jest znikoma, badz ba nawet niemozliwa.
kiedys, kiedys umowilam sie na spotkanie w Wawie, nie bede pisala z kim, bo na pewno znasz.
Rozmowy trwaly juz jakis czas, wiec umowilam sie na spotkanie omawiajace nasza wspolprace, lece jak na skrzydlach, bo naprawde chce pomagac i pracowac w tym zawodzie.
witamy sie, siadam, jakies wolne blablablabla i padaja pytania:
- a gdzie konczylas kurs?
- no przeciez mowilam, ze u prof J.Straczynskiego
- a tak to moj kolega, kiedys razem pracowalismy nad i tutaj ywmienia schorzenie...
- zgadza sie, mowil na kursie o tym i wlasnie wspominal, ze wlasnie Ty nadales pracy energii droge.
Pan bio... rosnie w oczach
- a jacy klienci przychodza do Ciebie najczesciej?
- nowotwory - odpowiadam
- wiec pozwol , ze zajrze do Ciebie, bo musze sie czegos dowiedziec ( nie umawialismy sie na zagladania do siebie)
mysle sobie, a zagladaj! zobaczymy jak daleko wejdziesz i kiedy przez leb dostaniesz.
zajrzal, dostal, wyszedl.
- chmmm musze pomyslec nad tym wszystkim jeszcze raz, zadzwonie do Ciebie, bo ode mnie podnajmuje Pani, ktora tez jest bio... i musze jakos to tak bardzo delikatnie zrobic...
NA drugi dzien w Wawie lece do Sadu, przede mna stoi para i rozmowia, pani po 50tce, on tez. cos mi mowi, zeby zwolnic, zwalniam i slysze
- ....zadzwonil do mnie i mowi, ze jak sie nie wezme do roboty, to on mi podziekuje, bo ma nowego bioenergoterapeute, mloda sikse jakas - hehehehe.
Az jeza dostalam, ale co tam ,lece dalej...


No i co?
mam nie mowic kto poukladal moja parce z energiami i kto dal mi papier?
to tak jakbym wstydzila sie, ze w ogole tam bylam, no dla mnie bez sensu totalnie.
Ech pisac by mozna dllugo i nie tylko jest syf w ezoteryce, w bioenergoterapii tez...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora  
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 11:49, 23 Lis 2013  
Gość









Ewuniu,
cieszę się, ze szczerze opisałaś to co Cie spotkało, zdaję sobie sprawę, ze to zaledwie fragment Twojej drogi przez mękę wchodzenia do zawodu bioenergoterapeuty.

Cytat:
mam nie mowic kto poukladal moja parce z energiami i kto dal mi papier?
to tak jakbym wstydzila sie, ze w ogole tam bylam, no dla mnie bez sensu totalnie.
Ech pisac by mozna dllugo i nie tylko jest syf w ezoteryce, w bioenergoterapii tez...


I powiedz, skąd ja wiedziałem, że jesteś ze szkoły Jurka Strączyńskiego? Smile
Cieszę się, że Cię poznaję, bo ja jego samego nie znam i dotąd nie znałem nikogo z tej linii, a metoda Strączyńskiego bardzo ciekawa i bardzo skuteczna. Widziałem dużą ważną klinikę w Warszawie, która udostępniała gabinet Strączyńskiemu, wyjaśniała pacjentom zakres jego usług, jako usług uzupełniających terapię medyczną i widziałem listę zapisów pacjentów do gabinetu bodaj na miesiąc do przodu.

Jesteś absolwentką ważnej dobrej szkoły.

Na czym polega problem?

Wszystkiego nie wiem, poza tym sytuacja dynamicznie się zmienia, a moja wiedza o tych relacjach jest trochę nieaktualna. Nieaktualne są też nieraz strony internetowe tak cechów rzemieślniczych, jak samego ZDZ w Warszawie, gdzie się dużo dzieje w "naszych" zagadnieniach i nie zawsze są aktualne strony samych mistrzów.

Wydaje się, że głównym problemem w dziedzinie jest mimo wszystko blask gwiazd bioenergoterapii, które z natury starają się znaleźć własne osobne miejsce w terenie, z dala od blasku innych gwiazd.

Zdzisław Hudak zrobił wszystko co mógł by doprowadzić do jedności polski świat bioenergoterapii i naturoterapii. Doprowadzić nie tyle co do zaprzyjaźnienia się wszystkich gwiazd ze sobą, bo to niemożliwe, co do zharmonizowania krajowego systemu edukacji w zakresie bioenergoterapii i radiestezji i zharmonizowania systemu egzaminowania adeptów i nadawania im uprawnień rzemieślniczych ważnych nie tylko w Polsce, ważnych na terenie całej Unii Europejskiej, zgodnie z prawem unijnym.

Na pewnym etapie doszło więc do weryfikacji uprawnień samych prowadzących rozmaite kursy w Polsce. Okazało się, że wielu prowadzących kursy, a nawet całe szkoły, sami nie mogli uzyskać pozytywnej weryfikacji swoich formalnych uprawnień w systemie przyjętym przez Izbę Rzemieślniczą w Katowicach, która od lat zabiegała o doprowadzenie do zgodności naszych polskich papierów rzemieślniczych z prawem unijnym.
Po co?
A między innymi po to by można było z naszym papierem pojechać do dowolnej gminy w Europie i tam pracować w zawodzie, nie będąc niepokojonym przez lokalne władze, że się coś robi bez uprawnień.

No i wtedy ci, których pozytywnie nie dało się zweryfikować na podstawie papierów, a ze względów ambicjonalnych nie chcieli poddać się egzaminom komisji powołanej do tego celu, sami wydają swym uczniom papiery nie weryfikowalne.

Zdzisław Hudak odszedł na zasłużoną emeryturę i widzę właśnie z przeglądu różnych stron w internecie, że jego działalności dotyczącej integracji całości środowiska chyba nikt nie kontynuuje.

Ostatnim akcentem Hudaka pozostawionym w środowisku było powołanie tzw. Energokapituły, ktora jednak - sadząc po kształcie strony - przestała działać. Mimo to na stronie Kapituły można zobaczyć największy efekt pracy ludzi integrujących środowisko i stawiających je na najwyższym stopniu kształcenia profesjonalizmu:
ten największy sukces to uznanie zawodu bioenergoterapeuty za zawód wspierający akademicka służbę zdrowia:
Zarządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej

Dziennik Ustaw Nr 82 pozycja 537 z 27. 04. 2010

Kod zawodu - 323002

Bioenergoterapeuta - średni personel d/s zdrowia

[link widoczny dla zalogowanych]

I po to było potrzebne utemperowanie tej profesji, jej kształcenia i systemu wydawania świadectw.

Potem się pewnie niektórzy obrazili jeszcze bardziej, a o powyższym zarządzeniu ministra pracy mało kto w środowisku wie, bo to dotyczy TYLKO osób posiadających kwalifikacje ustalone w ustalonej z ministerstwem karcie zawodu, inne są nierozczytywalne przez prawo, ani polskie, ani unijne.


Nie umniejszając nikomu, każdy może otworzyć działalność z kodem na usługi paramedyczne i prowadzić ją, jednak nie każdy może legitymować się dyplomem swego profesjonalizmu, czytelnym w Rzeczypospolitej i w Unii Europejskiej.

To może tyle w miarę ogólnych wyjaśnień.
A warto sobie przejrzeć parę stron internetowych do tego i oddać się refleksjom własnym.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
(strona mocno nieaktualna, w przygotowaniu nowa strona, jednak ciągle w budowie)
[link widoczny dla zalogowanych]
(strona jednego z zakładów ZDZ w Warszawie, za to aktualna i zawiera aktualne informacje o systemie jakości ISO 9001 dla ZDZ w Warszawie)
[link widoczny dla zalogowanych]
(tu są cechy zrzeszone w Izbie w Katowicach - uwaga - w tym DWA cechy bioenergoterapeutów i radiestetów)
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Czy w środowisku to jest syf, czy bałagan to już jest opinia emocjonalna.
Istotne jest, że odkąd przestał działać Zdzisław Hudak, który się tym zajmował społecznie, nikt nie podjął dalszych działań integrujących i środowisko i zawody paramedyczne.

Odnaleźć się w tym wszystkim zawodowcowi jest trudno, jednak odnajdywać się trzeba, szczególnie gdy jest się młodym terapeutą, przed którym całe długie zawodowe życie.
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 13:11, 23 Lis 2013  
Gość









Eve napisał:
pik33 napisał:
A co do reiki - uwaga. Niektórzy "miszczowie" dodają złośliwe oprogramowanie gratis. Potem ono się rozłazi po kolejnych generacjach inicjowanych.

Decydując się na inicjację Reiki osobę inicjującą wybieramy więc bardzo starannie i bez pośpiechu

...a i warto się zastanowić po co nam owa inicjacja


A ja bym dała takie ostrzeżenie do wszystkich którzy pozwalają innym na pracę z własną energią. Osoby, które mają nie wszystko poukładane w głowie/emocjach/energii przeniosą to na naszą własną.


To powinno być oczywiste, kochani. Przecież analogicznie, pewnym ludziom dajemy dostęp do naszej intymności, innym tego zabraniamy, kierując się intuicją.
Niestety, współczesny świat z milionami sygnałów zagłusza sygnały naturalne, stąd wiele przykładów faktycznego urestwa uprawianego przez normalnych ludzi, wiele tez przypadków dobrowolnego oddania swej psychiki i duszy w łapy osób które nigdy nie powinny się tym zajmować.
Natura nie ostrzega, lub ostrzega niedostatecznie lub nieskutecznie.

Trzeba ostrzegać, jednak nie fałszując rzeczywistości, a podając o niej faktyczną prawdę.
Tekieli po uszy umoczony w ezoteryce i czarnej magii, dziś zarabiający na "ostrzeżeniach" przed tymi "złymi rzeczami" nie jest dla mnie w swoich "ostrzeżeniach" wiarygodny, niestety jest szalenie wpływowy i ludzie wchodzą z deszczu demonów pod rynnę Tekielego.
Podobnie odbieram ks. Posackiego, który tak bardzo stał się znawcą demonów "głównym demonologiem kraju", że osobiście od lat przestał dokonywać egzorcyzmów. Z czego to wynika?
Bo może powinien zacząć od egzorcyzmów wobec bytów uczepionych na samym sobie?

Prawda jest taka, ze poruszamy się w materii niebezpiecznej.
I o tym można rozmawiać, a nie zaczynać rozmowy od tego, że terapia duchowa jest zła, psychologia akademicka jest zła, albo co gorsze, że Kowalski jest zły albo, ze Kwiatkowski na kursach wyposaża absolwentów w demony. Bo takie opinie są po prostu zniesławieniem, jeśli nie ma na to racjonalnych dowodów.

Od wielu lat staram się zbierać i układać w całość racjonalne postępowanie w zakresie BHP w trakcie różnego rodzaju terapii duchowych. BHP jest potrzebne w działaniach, które mogą przynieść negatywne skutki tak terapeutom, jak i ich pacjentom.

Kto chce, może się zapoznać z zebraną informacją tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 14:09, 23 Lis 2013  
Gość









Mirek napisał:
I zamist pomagać szkodzą. Gdzieś znikną bóle lecz gdzie indziej pojawią się koszmary.


Kiedy byłem jeszcze młodym adeptem sztuki terapii bioenergetycznych zdarzyło mi się trafić na imprezę taneczno rozrywkową, na ktorej jedna z pań nie bawiła się tylko była czegoś smutna. Zapytałem jej czemu się nie bawi, odparła, że boli ją ręka tak, że nie umie jej nawet podnieść.
Zaproponowałem zabieg około 15 minutowy w drugim pokoju, zgodziła się i wynieśliśmy się tam w aplauzie komentarzy uczestników co do zamierzanej tam terapii Very Happy

Po kwadransie Pani przeszły bóle i rekami mogła dotykać sufitu:D
Bawiła się z nami wszystkimi do późnych godzin nocnych.

Ja w swoim zwyczaju, po zakończeniu zabawy, wsiadłem w auto i pojechałem do domu kilkaset kilometrów. Na drugi dzień zadzwoniłem miedzy innymi z zapytaniem jak się owa pani czuje. Okazało się, że wszystko dobrze, oprócz tego, ze nie może chodzić bo ból zaatakował jej nogę. Uruchomiłem w przerażeniu bardziej doświadczonych kolegów i koleżanki, z prośbą by pomogli.
Potem już wiedziałem na czym polegał błąd i więcej go nigdy nie popełniłem. Z powodu pośpiechu, zamiast po zabiegu celowanego w kierunku bólu ręki zharmonizować całe ciało fizyczne i duchowe, zakończyłem zabieg. Napięcie nie zniknęło więc, lecz przeniosło się w inne miejsce ciała. Dało znać o sobie kilka godzin później, gdy mnie już nie było.
Postarałem się wtedy pomóc dziewczynie na odległość i ten ból jej się rozszedł. To była wielka nauka dla mnie.
A dla uważnych czytelników - jeszcze raz:
To nie demon ode mnie wszedł w dziewczynę unieruchamiając jej kończynę dolną, tylko napięcie jakie miała w ręce przeniosło się przyczynowo - skutkowo w inne miejsce ciała.
Pełny zabieg - jakiego nie dokonałem - powinien koniecznie obejmować harmonizację całego ciała. To wszystko.

Mirek napisał:
każda inicjacja źle mi się kojaży. Z otwieraniem się na siły duchowe nie koniecznie nam przyjazne.


Mirku,
nieszczęsna polska inicjacja ma źródło słownikowe w trzech słowach angielskich: initiation, attunement, empowerment.

initiation - inicjacja, zapoczątkowanie, wprowadzenie, wtajemniczenie, początek, wpis
attunement - dostrojenie - synonim do adaptation - dostosowanie, adaptacja, przystosowanie, stosowanie, przeróbka, dostrojenie
empowerment - upodmiotowienie - formalne przyjęcie do wspólnoty i uznanie jako podmiotu.

Jestem przekonany, że pod polskim pojęciem "inicjacja" ludzie mają nieraz bardzo odległe od siebie sprawy. I to wynika właśnie z różnych źródeł tego słowa i tym samym z różnych jego znaczeń.

Reikowcy przeważnie rozumieją inicjację jako attunement czyli dostrojenie adeptów do systemu Reiki, do systemu, zestawu narzedzi i metod działania, w którym sami inicjujący mistrzowie pracują.
To dostrojenie, zgodnie z przepisami podanymi przez Mikao Usui i jego spadkobierców powinno przebiegać według określonego rytuału, zastrzeżonego co do szczegółów tylko do dyskrecji mistrzów w dziedzinie.
Pewnie dlatego narosło trochę legend wobec i samego rytuału i wobec osób mistrzów. Mistrzowie chętnie dodawali do tej tajemniczości jakieś elementy i urosło coś, co nie jest istotą Reiki, w moim rozumieniu.
Bo istotą Reiki nie jest rzekoma konieczność praktykowania pod okiem mistrza i przyjęcie od niego nieszczęsnej inicjacji. Istotą Reiki jest umiejętność otwarcia się na dopływ energii życia i miłości i koncentrowania jej dla kierowania do potrzebujących ludzi.

W trakcie inicjacji mistrzowie rzeczywiście maja pełne przyzwolenie i dostęp do ciał duchowych kandydata i mogą tam wpisywać co chcą.
Dlatego tak bardzo ważne są etyka mistrzów i możliwości weryfikacji mistrzów pod kątem ich etyki w zakresie profesjonalizmu Reiki.
Środowisko nie jest gotowe na przyjęcie kodeksów etycznych i powszechne ich uznawania, tak przez mistrzów, jak pacjentów i uczniów.
Trwa wolna amerykanka i każdy może4 każdego inicjować w to co chce i uzdrawiać metodami jakimi chce.
Próbowałem rozpoznać ten temat w kierunku stworzenia quasi zawodu Reikowca kilka lat temu. Pracę magisterską w tym zakresie zrobiła wówczas także Medetrina, Monika - współszef najstarszego polskiego forum Reiki:
[link widoczny dla zalogowanych]

Reiki nie poddaje się temperowaniu, potrzebnym w ustalaniu kryteriów, granic zawodowych. Każdy kto chce, włącznie z nie inicjowanymi reikowcami działa tak jak umie i jak chce.

Nie da się na tym etapie uformować jednolitego podejścia w tej dziedzinie i długo nie będzie Reikowiec zawodem.
Kodeksy postępowania są dostępne jednak są to dokumenty opcjonalne i dobrowolne. Można deklarować zgodność z nimi, można się stowarzyszać w grupach uznających jakieś kodeksy, jednak nie jest to w żaden sposób obowiązkowe ani egzekwowalne.

Tu można zapoznać się z przykładowymi kodeksami etyki Reikowców i bioenergoterapeutów:

[link widoczny dla zalogowanych]
 
 
Powrót do góry  

  Post  - Wysłany: Sob 17:39, 23 Lis 2013  
pik33




Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 691
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy



apropos bioenergoterapii....

Dawne to były czasy, lat temu ponad 20, kiedy jeszcze nie zajmowałem się ezoteryką, ale wiedziałem o niej i ze względu na takie czy inne problemy zdrowotne trudno rozwiązywalne przez standardowych lekarzy zdecydowałem się na skorzystanie z usług bioenergoterapeuty.

Przychodnia, papierek, "zgadzam się na eksperymentalną terapię", kolejka. Duża kolejka. Przychodzi moja kolej, krótki, minutowy wywiad, mach, mach, zrzut na podłogę, recepta na homeopatię, do widzenia, następny proszę.

Tyle już wiedziałem, że nie podobał mi się ten zrzut na podłogę i od razu następny proszę...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora  
Powrót do góry  

  Forum www.polana.fora.pl Strona Główna -> oczyszczenia energii; samoleczenie; chirurgia fantomowa; egzorcyzmy -> Reiki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 3 z 6  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin