|
|
www.polana.fora.pl Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
|
Paweł - Wysłany: Pon 10:31, 03 Mar 2014 |
|
|
Kahlan
Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy
Skąd: Manchester Płeć: Kobieta
|
|
Ludzie mają tematy tabu. Ja nie rozumiem tego słowa więc możliwe, że czasem napiszę więcej niż ktoś by chciał, ale piszę to bo musi być, żeby przedstawić jak ważna była dla mnie ta osoba.
Może moi rodzice nie byli święci ale ich kochałam i szanowałam, więc jeśli któryś chłopak chciał mnie zaciągnąć do łóżka, odmawiałam i mówiłam, że przed ślubem. Bałam się, że jak zajdę w ciążę (akurat zaczęła się taka moda wśród moich rówieśniczek) to zawiodę rodziców. Odmówiłam nawet chłopakowi, do którego wzdychałam przez wiele lat bo jest bratem mojej koleżanki i widywałam go codziennie. Kiedy ze mną zerwał było mi przykro bo na prawdę mi się podobał i było mi z nim dobrze. Potem pojawił się Paweł. Dzieliło nas 200 km. Poznaliśmy się na jakieś grze przeglądarkowej Wkurzył mnie jakimś tekstem więc do niego napisałam i tak się zaczęło. Jak tylko mi odpisał od razu zdałam sobie sprawę, że coś jest inaczej... Prawie natychmiast przeszliśmy na gg i codziennie pisaliśmy. Chociaż się nie widzieliśmy to chciał być ze mną, a ja mu odmówiłam bo bałam się, że będzie mnie zdradzał jako, że jestem daleko. Że będę tą drugą na wszelki wypadek... A jego reakcja była taka, że zaczęliśmy planować życie bliżej siebie Okazało się, że jest szkoła wojskowa we Wrocławiu i tam miałam w planie się uczyć. Mogłabym dostawać przepustki i się z nim spotykać albo on by coś wynajął i mieszkalibyśmy razem.
Zapomniałam dodać, że niewiele po tym jak go poznałam poczułam, że to jest TEN JEDYNY i że dla niego jestem gotowa zrzucić mój celibat. Kilka miesięcy trwały takie gaduły i nagle napisał mi, że jedzie do Krakowa do rodziny. Okazało się, że to jest tylko 80km ode mnie więc od razu, dziewczyna, która nie opuszczała Mysłowic, poza dojazdem do szkoły czy biblioteki w Katowicach, pojedzie sama do Krakowa... Dzień przed wyjazdem miałam sen, że byłam na miejscu ale go nie było. Cały sen go szukałam i w pewnym momencie spotkałam moją rodzinę, która próbowała mnie czym zająć, żebym o nim zapomniała ale ja i tak poszłam go szukać. U mnie często sny były prorocze i cały czas się martwiłam o co może chodzić. I martwiłam się do końca... W końcu pojechałam do tego Krakowa i było cudownie. Jak tylko zobaczyłam go na peronie od razu wiedziałam, że to on. Ten magnetyzm był zbyt silny. To był najlepszy dzień w moim życiu. Zwiedzaliśmy sobie rynek i w pewnym momencie, gdy już odprowadzał mnie na peron, zobaczyliśmy muzeum średniowiecznych broni czy coś takiego. Ja bałam się, że spóźnię się na pociąg ale on nalegał. Powiedziałam, żebyśmy to sobie zostawili na następny raz, a on zapytał "a co będzie jeśli nie będzie następnego razu"? Przypomniał mi się sen i teraz się zaczęłam podwójnie martwić, ale powiedziałam, że na pewno będzie bo zawsze mi się wszystko udawało jak byłam tego pewna. Kiedy wróciłam do domu dostałam ochrzan od ojca bo powiedziałam mu, że jestem z koleżanką a obie miałyśmy wyłączony telefon. Ja zwykle bałam się mojego taty jak się wściekał bo potrafił być brutalny ale tym razem miałam to gdzieś. Byłam tak szczęśliwa, że myślami byłam w innym mieście Zwykle się wykłócam z ojcem ale teraz go szybko przeprosiłam, żeby tylko wyszedł z pokoju i dał mi się rozmarzyć Z Pawłem rozmawialiśmy codziennie poza jednym dniem. Martwiłam się bo nic nie powiedział, że gdzieś jedzie ale następnego dnia okazało się, że ktoś go poprosił o nagłą przysługę i nie miał jak mnie uprzedzić. Potem drugi raz się nie odzywał cały dzień i nagle po południu czekając na niego coś mnie uderzyło. Taka jedno milisekundowa myśl, a raczej filmik o wypadku z udziałem Pawła. Odrzuciłam tę myśl pewna, że ubzdurałam ją sobie bo wiele razy już tak myślałam co by było gdyby o różnych ludziach. Chociaż to było inne uczucie, więc zasiało we mnie niepokój. Chciałam go porządnie ochrzanić, że znowu nic nie napisał. Potem błagałam, żeby móc go ochrzanić. Następnego dnia napisał do mnie jego kolega, że miał wypadek samochodowy i nie dojechał do szpitala...
Szczerze mówiąc myślałam, że się z tym pogodziłam, ale jak sobie to przypominam to znowu mam łzy w oczach i nie wiem czy nadal się o to obwiniam czy tylko wspomnienia są takie silne.
A cały czas obwiniałam się, bo przed wypadkiem namawiałam go, żeby przyjechał do mnie. Miał kolegę w Dąbrowie Górniczej i tam mógłby się zatrzymać. Bardzo mocno nalegałam i byłam przekonana, że jechał do mnie bo wypadek miał na ten trasie. Może gdybym nie nalegała to nic by się nie stało. Co prawda teraz widzę to inaczej ale i tak ledwo to piszę. Chyba już do końca życia będę miała strupa, którego łatwo rozdrapać zamiast blizny.
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|