roszponka
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
|
Saro.. ukłony w Twoją stronę.. kurde.. głębokie ukony..
ten stworek ewidentnie czekał
był przyczajony na tych schodach..
wszystko się zgadza
----------------------------------------------------
a teraz, dziewuszki..
Janek miałby 3cią próbę samobójczą..
byłam tak zła, jak do mnie zadzwonił, że nawet sobie nie wyobrażacie..
zadzownił, mówił trzęsącym się głosem, że go zabiorą do psychiatryka
że zabił kogoś, potem powiedział, że nie zabił, ale że jest źle i że błaga, bym przyjechała
nic nie mówiąc wsiadłam w auto
to było ok 19
zajechałam
bałam się, bo nie wiedziałam co zobaczę
no i ta pani Halinka, współlokatorka mieszkająca na parterze..
jej się bałam najbardziej..
ale jadąc autem modliłam się " zdrowaś Mario" , naprzemian prosząc Opiekuna o pomoc..
zajechałam, drzwi były otwarte, Halinka u siebie
weszłam do pokoju..
a tam 2 butelki po wódce i kuźwa kupki po lekach..
prawie tak samo, jak te na zdjęciach od nieżyjącego już PIotrka..
byłam tak rozdygotana, tak roztrzęsiona.. głos mi się trząsł, ale wiedziałam, że nie wolno mi histeryzować.. że muszę się cała w sobie spiąć, zebrać wszystkie siły i że tu " rozum nie pomoże"..
w ogóle, to jestem czarownicą
ale o tym, to później
jak mnie zobaczył, to łzy w oczach, ale udaje twardziela..
rozmawiałam z nim ciepło, prosząc Opiekuna o pomoc.. wysyłałam mu najcieplejsze najjaśniejsze co tylko potrafiłam wysłać.. w końcu, jak dał się przytulić, dotykałam Jego czakry serca ( nie wiedziałm, czy serca, czy rozumu, ale stwierdziłam, że tą serca już " znam" i skoro Sara czuła ciepełko ode mnie, to może i tym razem mi się uda.. w końcu starałam się całą sobą.. )
oczywiście mogłam zadzwonić pod 112 ale myślę, że to by nic nie rozwiązało..
płukanie żoładka i a piać to samo..
już nie mówiłąm, że go kocham, tylko że mi na nim zależy, dotykałam jego klatki piersiowej, powtarzając w myślach pokój i dobro..
jak już mu przeszło jakimś cudem to " zaperzanie się " i nakręcanie, zaczeliśmy wreszcie normalnie gadać.. i wiedziałam, gdzie ma inne leki i tak myślałam mocno mocno.. niech idzie siku, niech mu się zachce siku, proszę Cię OPiekunie, pomóż.. niech idzie siku..
i kurde..
mówi nagle, a ch*j tam, ide siku...
potem gadamy gadamy, w końcu zszedł temat na to, co będziemy robić w sobotę, na to jakie ryby będziemy łowić..
i mnie tchnęło.. kurcze.. leży telefon.. na wszelki wypadek może spiszę nr tel do jego brata, czy siostry..
i znów niech mu się zachce siku..
i kurde, pomyślałam to już dostłownie RAZ ale tak w pełni skupiona
i ... Janek wstaje..
ja pytam.. idziesz siku?
a on : no
w końcu zanim zajarzyłam w telefonie o co chodzi to spisałam nr do jego córki i jego siostry..
nie wiem.. mam przeświadczenie, że jego Brat by bardziej mógł pomóc..
ale nie mogłam znaleźć nr..
wiem, że jego brat wie o mnie.. a córka.. no cóż..
ale jako taka brzytwa.. to myślę, że gdyby zadzwoniła do niego w takiej chwili, to Janek mógłby zmięknąć..
widzisz Saro.. chyba nieprzypadkowo tak bardzo mi zależało na Twojej pomocy dla Janka.. i to powieszenie się Jego Ciotki myślę, też może mieć tu związek..
-----------------------------------------
dobra, bez wątpienia mam w sobie pewne zdolnosci..
pytanie, co z tym robić dalej..
---------------------------------------
kurcze.. martwię się, co teraz..
problem w tym, że on ma m.in żal do Halinki, że go tak potraktowała, że przez nią ( przez przeróżne niestworzone historie, czego to my nie robimy i jak to ja u niego nocuję cały czas) on powiedział, że ona go poniżyła i teraz on chce ją poniżyć..
zastraszył biedną kobietę..
wykrzykiwał, że kopnie ją w d...
ja mu starałam się ciepłym, spokojnym głosem wytłumaczyć, że przecież kobiety na niego " lecą" bo jest przystojny, fajny, on zrobił jej nadzieję, i to w zasadzie on ją poniżył..
nawet go przekonałam w pewnym momencie, bo stwierdził, że może faktycznie powinien ją przeprosić..
( rozmawiając z nim wysyłałam mu całą swoją dobroć i ciepło, na tyle, na ile tylko było mnie stać.. )
ale w końcu przestałam się skupiać.. i kurcze.. on znów zaczął cośtam wykrzykiwać do halinki..
a fakt faktem, ona na niego bluźniła wyzywała i wogóle zachowywała się jak gówniara..
tłumaczyłam mu, że to pewnie menopauza, że hormony.. i niby zdawał sobie z tego sprawę, ale zaraz jakby znów coś przyćmiewało jego serce i znów że ma to gdzieś, że zaraz zejdzie i kopnie ją w d.. że jest nienormalny, że przyjadą po niego, on połknie to, co ma naszykowane ( ostało mu się 13 tabletek :/ ) i że zrobią mu płukanie żoładka, że dostanie żółte papiery i wtedy nikt mu nic nie zrobi..
używałam argumentu w postaci jego najmłodszego syna.. strasznie go to zeźliło
w końcu w postaci mnie..
no tu wymiękał, znów oczy zachodziły łzami
ale znów.. jakby coś go opętało..
że kobiety to są wredne, mściwe..
( no są kurna, ale sam sobie niestety zapracował, moim skromnym zdaniem..)
a.. i jeszcze podczas pyskówki z Halinką mówię.. Boże.. niech zadzowni telefon, cokolwiek.. niech rozładuje się napięcie, bo dojdzie do rękoczynów..
i kurna... zadzwonił do niej telefon, tak że pyskówka się urwała naturalnie
-------------------------
nie ukrywam, martwię się o Janka
jakby i ten się zabił, to ja bym już zwątpiła we wszelką dobroć i prawość na świecie..
i jeszcze spytałam go.. a co, jakby się okazało, że jestem w ciąży.. zostawiłbyś mnie, ot tak? i znów jakby zmieniły mu się oczy..
i wówczas on na to, że poszedł by do lasu i ze sobą skończył..
zabolało.. ale czuję, że to nie są jego słowa..
przemawiał przez niego jakiś cynik, nie moj wrażliwy, ciepły i wesoły Janek..
---------------------------------------
i kurcze.. teraz martwię się też o siebie.. ja byłam na początku tak rozdygotana, tak roztrzęsiona.. i wyciszyłam się.. jakoś..
boję się teraz, żeby we mnie coś " nie pękło".. nie chcę wracać do psychotropów..
a jutro kurcze i o 5 podróż do Gdaniska i z powrotem i zajęcia na uczelni i egzamin z ekologii..
kuźwa..
jak tu siły zregenerować :/
szkoda, że nie doczytałam :/
no nic.. tak tylko chciałam się wyżalić... i podzielić nowymi, a jakże jednocześnie znajomymi doświadczeniami..
i tak sobie jeszcze myślę, że może to z PIotrkiem miało mnie właśnie przygotować na obecną sytuację...?
-----------------------------------
kurde.. zabrałam Jankowi wszystkie leki.. boję się, co będzie, jak z jakiegoś powodu będzie ich potrzebował..
ale kurde.. z drugiej strony, mógłby je w swej głupocie ( i opętaniu?) , amoku połknąć, popić wódą..
a drugi raz tej samej historii nie chciałabym przeżywać..
-----------
nie wiem.. wiązać to jakoś z tym powieszeniem się jego ciotki?
bo ona niby nie żyje (, bo uszkodzenie pnia mózgu) ale pod respiratorami i innym badziewiem jej ciało żyje..
może to ona jakoś wpływa teraz na Janka..
czy to możliwe??
:,(
wróciłam do domu.. po pierwsze nie chcę, by ktokolwiek mną manipulował, a po drugie chce się przespać we własnym łóżku przed podróżą :/
obiecał mi, że nic nie zrobi
choć potem ( znów uwagę przykuły mi jego oczy) że i tak zrobi, co będzie chciał
ale na koniec znów obiecał, że nic nie zrobi, a przynajmniej nie dziś..
--------------------------
Sara napisał:
To zdarzenie zdaje sie być zaplanowane przez Was ( jako dusz ) , bo ‘stworek ‘ wydaje się czekac na Was … …
trzeci raz czytam to, co napisałaś i przy powyższym zdaniu przeszywa mnie dreszcz..
analizując fragmenty pisma, we wspólnocie, też tak czytamy i czytamy i każdy ma zwrócić uwagę, czy jakieś zdanie, słowo, przykuwa jego uwagę..
no i powyższe zdanie nie tylko przykuwa moją uwagę, ale oddziałuje bardzo dogłębnie..
----------------------------
i jeszcze nawiązując do mnie i miłości do Janka..
cholera.. dla mnie najważniejszą cechą u ludzi jest L O J A L N O Ś Ć
wiem, że gdyby nie ja, nie wywaliliby go ze stancji..
że mógłby ostatecznie zapłacić te 100 zł więcej i mogłabym u niego siedzieć, jak długo chcę i kiedy chcę..
i wiem, że jak tylko halinka coś na mnie złego mówiła, stawał za mną murem.. będąc w lepszej kondycji psychicznej był wobec mnie lojalny, jak jeszcze nikt
nie zostawię go, mimo, iż powiedział, że teraz go pewnie zostawię..
ale włączył mi się lęk.. lęk o mnie..
|
|