roszponka
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
|
Grey Owl napisał: | Aniu, z tego co czytałam - a nie czytałam dużo - to mówiący nie rozumie co mówi i jeśli nie ma w pobliżu kogoś, kto przypadkiem zna ten język, to nikt nie rozumie.
Czytałam kiedyś o sytuacji, że ktoś mówił językiem już wymarłym i tylko przypadkiem obecny przy tym badacz praindoeuropejskego sanskrytu, częściowo zrozumiał. |
wiem, ja wiem, to nie chodzi o tłumaczenie, bo to jest jak język serca
rzadko zdarza się dar tłumaczenia .. czytałam nawet o tym wczoraj w liście do koryntian
ale mnie chodzi o to raczej, czy my, którzy w jakiś sposób pracujemy nad sobą, mamy jakąś łatwość w posługiwaniu się darami Ducha Świętego, czy raczej tego nie łączyć?
przyznam, że jakiś czas temu próbowałam nawiązać kontakt z którąś z Was, potem próbowałam z pomocą Opiekuna..
nie wiem czy się udało, czy nie, bo nagle poczułam potrzebę wypowiadania jakichś niezrozumiałych mi słów..
początkowo to robiłam,ale potem, jak zdałam sobie sprawę,że coś jest " nie halo" się wystraszyłam i wszystko jakby prysnęło..
i od tamtej pory siedzi mi na końcu języka wypowiadanie takich dziwnych zlepków sylab..
no i myślę, że to dar języków :/
ale chciałam spytać, co o tym myślicie.. bo to trochę kurcze dziwne, bo jednak religia katolicka i oddechy kwantowe, troszkę się jakby wykluczają...
----------------------------------
MiMi napisał:
roszponka napisał:
wczoraj jakoś tak dotarło do mnie, że tak nieskromnie powiem, że zasługuję na kogoś dużo lepszego niż J :/
żebym to ja miała w kimś wsparcie i żeby mnie kochał taką, jaka jestem
ale nie ma w tym nic złego!
poznajesz człowieka i czujesz że coś zgrzyta, że nie jesteście tak dopasowani, jak Ci się na początku wydawało.
nic nie zgrzyta właśnie..
Błękitna... no właśnie mówię, że mam poczucie, że jestem złym człowiekiem.. bo jakby mam już dość..
jego.. dwuznaczności, niedopowiedzeń.. choć na dobrą sprawę stawia sprawę jasno, choćby przedstawiając mnie swojej matce i swoim dzieciom..
już przyszła mi do głowy myśl, że jestem potworem i to jak w tej piosence, nie chodziło mi, by króliczka złapać, tylko aby go trochę pogonić Shocked oby to nie byla prawda..
czyny faktycznie przemawiają, że jest ok,
nie wiem.. a może to dlatego, że opowiadał mi o swoim, sory, rozwydrzonym, niewychowanym i wulgarnym synu, w którego jest wpatrzony jak w obrazek??
w dupe bym dała gówniarzowi, a J .. z resztą braK mi słów..
jeśli chcecie, mogę opisać to, jako ciekawostkę :/
a może boję się, bo zaprosił na któryś weekend córkę, żeby mnie z nią poznać...
nie wiem..
sama nie wiem..
i pojawiło się we mnie uczucie zazdrości,że on jest taki pracowity Sad
on się cały,mi dniami uczy..
na korepetycjach z genetyki, na które chodzimy razem, po prostu błyszczy.. tak się przygotowuje..
a ja?
nawet nie przeczytam przed zajęciami.. no idzie mi jakoś i faktycznie, gdybym poświęciła choć 1/3 czasu z tego co on, to bym była geniuszem chyba..
no i nie wiem, jak się pozbyć tego uczucia zazdrości..
to takie.. nieczyste z mojej strony :/
-----------------
w końcu J spytal mnie po co w takim razie studiuję..
nie odpowiedziałam..
zastanawiam się, do dziś..
przeraziłam się, bo studiuję chyba tylko po to, by " nie zawieść" rodziców..
którzy i tak będą zawiedzeni..
no błędne koło..
jestem pełna wątpliwości,pełna pytań..
|
|