roszponka
Dołączył: 26 Gru 2011
Posty: 1507
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
|
Wiesz , Saro, ja Go doskonale rozumiem..
on sam wprost mi mówi, co czuje..
w małżeństwie mu się nie ułożyło, trafił na mnie, powiedzmy, trafiło mu się ( w Jego przekonaniu) jak ślepej kurze ziarno i on po prostu czeka, aż go zostawię bo nie wierzy, że taki ktoś jak on, mógłby być kochany przez kogoś takiego jak ja..
że to niemożliwe, ciągle podkreśla, że to niemożliwe i że tego nie rozumie, że nigdy by nie podejrzewał, że ja na niego choćby spojrzę..
że nie będzie się ze mną formalnie wiązał, bo to tylko problemy, że go zostawię i wyjdzie na głupka ( innymi słowami to mówił, ale o to mu chodziło)
że , tak jak pisałam wyżej, za on daje sobie jeszcze ze 2 lata życia w dobrej formie, a potem, mówi o sobie że będzie starym dziadkiem i ja go zostawię
a moja odpowiedź? kurcze, kocham go całą swoją sobą, przy nim jestem innym, lepszym człowiekiem.. przy nim nie muszę nawet brać tabletek na nadciśnienie.. sprawia, że się uśmiecham, że widzę przy nim przyszłość mam dla niego tyle empatii, tyle dobrych uczuć.. a on.. on je odrzuca, a powody, dla których to robi, są bezpodstawne..
mówi mi, że nie znam życia, że on wiele kobiet poznał, wiele w życiu widział i że na 100% go zostawię..
no mówiąc to, ma łzy w oczach, więc mi kurcze nie wmówi, że mnie nie chce
a ja? ja kurcze nie chcę być jakąś tam kochanką, no bo w sytuacji, kiedy widzi się młodą dziewczynę obok starego faceta, to pierwsze co, to że pewnie jest z nim dla kasy i gadają ludzie..
żona, to inny status..
a ja..? co ja takiego zrobiłam, by o mnie źle gadali?
kocham go, nie chcę tego ukrywać i gdyby Janek użyl choćby 1 rozsądnego argumentu, daję słowo, nie naciskałabym..
co ja mu takiego zrobiłam, że nie pozwala mi zaznać tego szczęścia.. ?
bycia obok niego - formalnie..
ja .. ja w zasadzie wycałowałabym Go od stóp do głów.. co z resztą robię, gdy tylko jesteśmy w intymnej sytuacji.. tylko teraz nawet, jak to piszę, to łzy mi same lecą..
że on te moje odczucia odrzuca.. odrzuca, bo ubzdurał sobie, że go zostawię :,(
jest mi makabrycznie przykro.. jeszcze chyba nigdy nie doznałam tak wewnętrznej przykrości..
że tak powiem, do szpiku kości jestem przesiąknięta smutkiem i lekkim rozgoryczeniem, że ma kurcze mnie, niby by chciał, ale boi się.. bo chyba któregoś dnia się obudził i postanowił nigdy nie być szczęśliwy i przy okazji nie pozwolić takiej jednej ani zaznać tegoż szczęścia
tak strasznie mi smutno.. dziewczyny.. nie umiem tego nawet wyrazić..
dziś mam terapię.. nawet nie chce mi się z facetem gadać.. :,(
no "gadałam" z moim opiekunem nt Janka.. tylko to taki monolog póki co.. ech.. jak żałuję, że nie zapisałam tego, co mi owe Coś w śnie mówiło
|
|