www.polana.fora.pl

Jestem w górach, zbliżam się do miejsca wyznaczonego na piknik ale wszyscy jakby specjalnie na mnie czekają w rzędach z prawej i lewej. Wszystko jest biało niebieskie. Kilka osób wygląda normalnie ale większość to jakby biało niebieskie nieruchome posągi. Moją uwagę przykuł mężczyzna, ktory się do mnie szeroko uśmiechał. Zatrzymałam się ale kiedy usłyszałam za mną jeszcze dwie osoby, poczułam jakby to były wyścigi więc dobiegłam do końca. Nie zdążyłam zapytać o co chodzi gdy nagle 'posągi'/'trupy' ożyły i większość zaczęła tańczyć. Jeden z trupich posągów podszedł do mnie i również zmusił mnie do tańca. Muzyka nagle zrobiła się wolna, więc mocno się do mnie przytulił, aż mnie wygięło do tyłu. Był bardzo zimny i silny. Próbowałam się dyskretnie wyrwać ale nie mogłam. Trzymał mnie mocno, szeroko się uśmiechając. Trochę mnie przerażał. Wydaje mi się, że też coś do mnie mówił ale nie mogę już sobie przypomnieć co. Wtedy myślałam tylko o tym, żeby dostać się do męża, bo ten chyba nie zauważył, że coś jest nie tak. Nie dałam rady. Kiedy się budziłam, wciąż byłam w ramionach trupa.