|
Och, nieskromnie Pawełku pozwolę sobie powiedzieć, że należę do najodporniejszych na wszelkie namawiania do wchodzenia w jakieś gry z firmami.
Zilustruję to na przykładzie. Była Era, której jestem klientką *od założenia komórki* wysyłała regularnie różne propozycje. A to jak doładujesz raz, czy dwa razy minimum tyle a tyle, to potem dostaniesz dodatkowe doładowanie takie a takie. Jak wpiszesz kod i zapłacisz 5, 10, 15 zł, to masz darmowe ileś minut rozmowy do określonych paru osób, albo sieci, a te zamienne jeszcze na smsy. Jak będą do Ciebie dzwonić często z określonych sieci, to firma powiększy ci stan konta o jakieś drobne kwoty. Jak wejdziesz w określoną opcję wysyłając gdzieś smsa z określoną liczbą, to potem płacąc tyle a tyle, masz dostęp do internetu na określony czas i ilość bitów.
Wszystko zawsze ma określony termin trwania i potem musisz odnawiać. Albo jak wolisz nową propozycję, to ze starej na inny temat musisz zrezygnować. Tak było np. z opcją HAPPY. Mogłeś darmowo rozmawiać z wybranymi paroma osobami z własnej sieci. Jak potem dali możliwość darmowych rozmów z osobą ze stacjonarnym, to trzeba było rezygnować z HAPPY.
No i jeszcze sławne już na Europę rozwiązanie, że jak tylko przeczytałeś od nich smsa, to ci leciała forsa z konta.
Co zapomniałam, to proszę Polan o uzupełnienie tej listy tematów zabawy z klientem.
W sumie stało się dla mnie jasnym, że firmy bawią się nami jak z otumanionymi dziećmi, często zmieniając reguły zabaw przeróżnych promocji i jedynych okazji - trwających jeszcze tylko tydzień, dwa dni... A dzieciak dwoi się i troi, i kalkuluje, i główkuje, ale bywa szczęśliwy jakiś czas jak cholera, bo złapał za nogi pana boga okazji. Zyskując jawnie parę złotych, traci tajnie ukryte drugie tyle (chociażby na jakości, co wymusza powtórkę zakupu w krótkim czasie), stale czymś nowym się przejmuje, kręci się wśród propozycji jak fryga, nie ma czasu na myślenie o sprawach wysokiej i wiecznej wartości i troska się, by czegoś nie przegapić. I traci indywidualność i prywatność, bo znów wpada w jakiś banczek danych, a jeszcze wciąga w to swoich bliskich w tę zabawę, by namnożyć sobie na koncie jakieś gówniane punkty (np. w firmie wysyłkowej, czy kapsle albo zakrętki na zbożny cel leczenia) za które za rok zbierania dostanie parasolkę, która złamie się za tydzień, ale wygląda jakby była od lady Di.
Dlatego Pawełku choć do tej pory się wstrzymywałam, to pozwolę Ci sobie doradzić, byś olał ten tak pozornie obiecujący zarobek 50 EU na rok, bo przynajmniej oszczędzisz sobie nerwów, nadziei, straconego czasu i strachu przez sprawą sądową.
Myślę, że ludzie mogą sobie takie zabawy załatwiać we własnym gronie i jeszcze nie anonimowo i nie cynicznie.
Bo jest w granicach naszych możliwości - by zamiast Ci klikać dziesiątki razy i będąc niewinnym dowiadywać się, że chciało się wyłudzić grosze od bezkarnego milionera bez skrupulów moralnych - to żeby pod koniec roku paru z nas przekazało Ci po 5 euro.
No powiedz sama Fortunko, czy to nie jest zły pomysł ?
I tak wszyscy pozostaniemy wolni, każdy będzie miał autentyczną radochę, a więzi międzyludzkie będą się umacniać bez pośrednictwa nieznanych cwaniaków.
|
|
Ostatnio zmieniony przez Grey Owl dnia Pią 14:12, 12 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|