|
|
www.polana.fora.pl Forum dyskusyjne Życie po życiu, Kontakt ze Zmarłymi, Odzyskiwanie Dusz, Oczyszczanie Energii, Egzorcyzmy, Świadome Śnienie, Oobe, Radykalne Wybaczanie, Rozwój Duchowy
|
Opowiesc o kurdybanku z magicznej dziewiatki - Wysłany: Wto 12:18, 09 Lis 2010 |
|
|
|
Opowiesc o kurdybanku
Tekst w opracowaniu, ale udalo sie najwazniejsze : skopiowac cale zdjecie, a nie tylko linka do niego
Bluszczyk kurdybanek zaliczany jest przez zielarzy, do europejskich roslin rosnacych zawsze w poblizu czlowieka. Wszystkie takie rosliny byly uwazane w czasach poganskich za szczegolnie swiete.
Naleza do nich m.in. pokrzywa, jasnoty, miety, macierzanki, szalwia - wszystkie z rodziny wargowych (majacych kwiaty o podobnej budowie co lwie paszcze).
Trzeba jednak dodac, ze przynajmniej obecnie kurdybanek rzadziej sie spotyka jak pokrzywy czy jasnoty.
Kurdybanek, jak wiekszosc wymienionych, charakteryzuje sie duza zawartoscia aromatycznych olejkow eterycznych.
Z tej przyczyny tak czesto spotykamy sie z poleceniem, by zaparzac ziola pod przykryciem. Zaparzac, a nie gotowac ponadto.
Greckie aither to - powietrze niebianskie,
aithein to - plonac, palic sie.
Olejki eteryczne pala sie jasnym swiecacym plomieniem, nie pozostawiajac sladu po spaleniu. Jakby materializowane tylko na krotka chwile, ulatniaja sie juz w temperaturze pokojowej.
To niebianskie powietrze dziala rowniez na nasza ludzka dusze, choc przede wszystkim odczuwamy je materialnym zmyslem powonienia.
Za pomoca tych zapachow, roslinne, niewidoczne dla oczu Dewy, sa zdolne przekazywac nam swoje przeslanie.
U miet, w tym i kurdybanka, kwiatowy biegun ze swoimi ocieplajacymi olejkami eterycznymi, przesunal sie w dol, do lodygi i lisci.
Bluszczyk ma tego wlasnego ciepla szczegolnie duzo, gdyz jest jedna z pierwszych roslin wypuszczajacych nowe kielki na wiosne, a liscie jego pozostaja zielone pod sniegiem.
U pierwotnych ludow Polnocnej Europy nalezal do dziewieciu swietych ziol, ktore jako potrawa kultowa spozywane byly na wiosne i wiazaly nas one z zieleniejaca boska sila zyciowa przychylnej bogini Frei.
A przy okazji, zupa ta zabezpieczala przed przednowkowym szkorbutem, w ktorej bluszczyk wspomagal dodatkowo trawienie i pobudzal przemiane materii.
W tamtych czasach ziola eteryczne zaparzano czesto na tlustym mleku, przede wszystkim kozim, gdyz ich olejki z trudem rozpuszczaja sie w wodzie, lecz wchlaniane sa dobrze przez tluste mleko.
I tak wlasnie zaleca zaparzac bluszczyk sw. Hildegarda z Bingen (1098 - 1179). Ta wnikliwa i madra Pani w habicie, pomogla starym ziolom "pogan" znowu odzyskac szacunek.
Bo na poczatku chrzescijanskiego misjonarstwa, prawie wszystkie rosliny lecznicze zostaly zabronione poza tymi, o ktorych wspomniano w Biblii, lub rosly w krajach, ktore przemierzali Apostolowie.
Zakaz ten dotyczyl wiec wiekszosci roslin poganskich szamanow, widzianych jako najwiekszych wrogow nowej religii.
A sw. Hildegarda jeszcze tak pisze o zastosowaniu bluszczyku :
"... jest bardziej cieply niz zimny, i jest suchy, i ma pewne sily barwnikow, poniewaz jego zielen jest uzyteczna /.../ czlowiek ktory jest oslabiony, i ktoremu rozum zanika, powinien obmyc sie ogrzana woda i ugotowac kurdybanek w musie albo w zupie, i niech spozywa z miesem, badz "ciastkami" (podplomykami), a on mu pomoze.
A kto ma bole w klatce piersiowej i w jej okolicach, jakby mial wewnetrzne wrzody, ten niech oblozy swoja klatke piersiowa wygotowanym i cieplym bluszczykiem, wtedy mu sie polepszy."
I dalej sw. Hildegarda : "kiedy zle soki dokuczaja glowie jak >kolek< tak, ze az w uszach szumi (objawy nadcisnienia), ten niech doprowadzi kurdybanek w cieplej wodzie do wrzenia i po wycisnieciu oblozy cieplym kurdybankiem swoja glowe, a on usmierzy >kolek< w jego glowie i otworzy sluch."
Napary z tej rosliny zalecane sa i dzis przy zaflegmionych plucach, niezycie oskrzeli, gardla, katarze, zapaleniu sluzowki, przy dzwonieniu w uszach na skutek nagromadzenia wydzieliny w uchu srodkowym. Oczywiscie najlepiej napary na tlustym mleku.
cdn.
|
|
Ostatnio zmieniony przez Grey Owl dnia Pią 14:57, 14 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
|
- Wysłany: Wto 11:36, 30 Lis 2010 |
|
|
|
Dlaczego ta opowiesc o kurdybanku zdaje sie taka dluga ?
Bo przy okazji portretowania kurdybanka, przekazac chce w tle tego obrazu takze ogolne spojrzenie na swiat ziol.
Spojrzenie z czasow, gdy ziolami zajmowaly sie glownie kobiety odpowiedzialne w swych domach za zywienie i zdrowie rodziny.
Chcialabym je przypomniec i zaproponowac stosowanie, w tym obecnym czasie wszechobecnej chemii w pigulkach, sklepach, reklamach...
A co jeszcze o tym dzielnym reprezentancie innych ziol ?
W medycynie ludowej stosuje sie kurdybanek rowniez przy lekkich objawach biegunki z powodu jego osuszajacego i sciagajacego dzialania. Takze w przypadku zapalenia dziasel, jako plynu do plukania jamy ustnej.
Od czasu odkrycia fotografi wysokich frekwencji przez Armenczyka Sejmona Kirliana (w czym pomagala mu zona zazwyczaj pomijana w doniesieniach) wiemy, ze zyjacy organizm otoczony jest niewidzialna normalnie poswiata promieniowania.
A wiemy, ze wisiorki amuletowe najczesciej zawieszane sa na naszyjniku konczacym sie nad gruczolem piersiowym grasica - "mozgiem systemu obronnego".
Czy nie moze byc tak, ze te bardzo subtelne energetyczne wibracje promieniowania roslin, przekazuja naszemu systemowi obronnemu wzorzec naprawiajacy ?
W germanskich nazwach kurdybanka zawarty jest czlon GUND - co jest starogermanskim slowem oznaczajacym rope, guz, zepsuta ciecz albo trucizne. Niemiecka jego nazwa to Gundermann.
Zas Goci, Anglosasi, Skandynawowie i Germanie Poludniowi sama nazwa Gund okreslali wszystkie rosliny lecznicze pomagajace wysuszyc zepsuta ciecz z rany.
Podam teraz recepte Zuzanny Fischer z Alp Algawskich znana pod nazwa "olej cudownego ziela" (Fischer 1984, s.104), ktora z powodzeniem zastosowala na wlasnym ciele przy ropiejacej szarpanej ranie po ugryzieniu psa :
zbiera sie swieze kwitnace lodygi (kwiecien), wciska do sloika i stawia szczelnie zamkniete na cztery dni w mocno naslonecznionym miejscu. Na dnie sloika zbiera sie jasna ciecz. Odcedza sie ja i przechowuje w piwnicy, lub lodowce.
Wymieszana do polowy z mocnym alkoholem - brandy lub wodka, staje sie tinktura (nalewka), ktorej termin przydatnosci do spozycia jest bardzo dlugi.
Dawni zielarze astrologiczni sytuowali kurdybanka w obszarze panowania Wenus, ktora odpowiedzialna jest za gruczoly i narzady moczowe.
Nie tylko Mellie Uyldert, madra kobieta z Holandii poleca troche mocniej zaparzona herbate z kurdybanka (inni rowniez mocniejszy wywar na mleku) przy zapaleniach pecherza i nerek (Uyldert 1984, s.96), ale pisze o tym takze biblia aptekarzy (Haski podrecznik praktyki farmaceutycznej, 1973).
Indianie Ameryki Polnocnej stosowali to przyniesione przez bialych osadnikow ziele rowniez przy zapaleniu nerek (Stammmel 1988, s.275).
W swiecie mineralow Saturn ma swa sygnature w olowiu. Tak wiec z astrologicznego punktu widzenia, wenusjanski kurdybanek dobrze tez sobie radzi z negatywnymi aspektami Saturna.
Rusznikarze i malarze stosowali tradycyjnie kurdybanek wlasnie w tym celu.
George Catlin (1796-1872) tworca wspanialych szkicow i obrazow olejnych wolnych Indian z prerii, pil regularnie swoja mocna "Gill - herbate", aby zapobiegac zatruciu olowiem.
Gill lub Gill-over-the-ground jest jedna z angielskich nazw tej rosliny.
Mechanicy samochodowi, drukarze, malarze i inni, ktorzy narazeni sa na kontakt z wiekszymi ilosciami olowiu, dobrze by zrobili nasladujac swych poprzednikow.
W dobie zanieczyszczonego obecnie przez wyziewy samochodowe powietrza, bluszczyk kurdybanek przygotowany jako napar, czy dodatek do salat - rowniez moze wspomoc wyplukiwanie olowiu z ciala.
Saturn ma swoja sygnature pory roku w zimie, a duszy - w melancholii.
Nie zdziwi juz zatem wiadomosc, ze kiedys do tabaki dodawano suszone ziele kurdybanka jako srodek przeciw melancholii i zimowej ospalosci.
A co dalej czytam u pana Wolfa-Dietera Storla w Jego "Ziolach magicznych i leczniczych" (Bialystok, 2009) ?
Madre kobiety i szamani ziol nie mieli pojecia o substancjach czynnych jakie powoli odkrywaja analitycy w roslinach.
Dla nich, jak i wszedzie dla rdzennych mieszkancow - byla to sama OSOBOWOSC rosliny, dewa jak mawiaja Hindusi, ktora daje moc lecznicza albo ja wstrzymuje.
Do ducha rosliny zwracano sie z pelna czcia. Jeszcze w sredniowieczu, odpowiednie zwracanie sie do rosliny nalezalo do rytualu zbierania roslin.
Dawni europejscy rolnicy znajdowali najlepsze rosliny lecznicze w ciernistym zywoplocie, ktory otaczal posiadlosc, jej laki i pola.
Tam wlasnie stare mateczki, ktore znaly ziola i byly odpowiedzialne za zdrowie rodziny, szukaly swoich magicznych ziol.
Te doswiadczone kobiety medytacyjnie oddane zbieraniu i wsluchiwaniu sie w Nature, widzialy eteryczne istoty, duchy zagrody i domostwa, ktore zwiazane byly z ziolami uzdrawiajacymi.
Tym starym, siedzacym w zaroslach kobietom ( staroniemieckie Hagesussen : zlozone z Hag - plot, ogrodzenie, krzaki, gaj i gesessen - siedzaca/y, slowa od ktorego pochodzi dzis negatywna konotacja slowa Hexen - czarownice ) duchy roslin zdradzaly swe imiona, swoje moce i czarodziejskie ich przywolywanie.
Pieknie napisal to Pan Storl, nieprawdaz ?
|
|
|
|
|
O zapomnianej wojnie piwnej. - Wysłany: Pon 14:47, 27 Gru 2010 |
|
|
|
I tak to zblizam sie do konca tej mojej opowiesci o kurdybanku i nie tylko... bo takze o wybranych zagadnieniach wiedzy z zielarstwa.
Jej ostatnia trzecia czesc, poswiecona bedzie historii wojny piwnej zagubionej w mrokach naszej niepamieci z pomoca wszechwladnych niegdys cenzorow, piszacych cale wlasne historie od nowa...
Toczyla sie ona kolejnymi etapami w Sredniowieczu.
Ofiara tej wojny padl tez wlasnie i kurdybanek. I domowa produkcja piwa gospodyn domowych. I prosci mezczyzni z nizszych warstw spolecznych.
A teraz wracam juz do opowiadania...
Bluszczyk kurdybanek jako ziele Wenus i Frey`i, jest przychylnie nastawiony do Jupitera, boga blyskawic, zbiorow, pana rozkoszy podniebienia i upajajacych napoi.
U ludow polnocy bog ten wystepuje w postaci Donnera/T(h)ora, znanego tez jako patron piwa i piwnych ziol. Czyli ziol fermentowanych na piwo jak np. mniszek czy pokrzywa, lub dodawanych do przygotowanego juz rozgrzanego zacieru - jak wlasnie kurdybanek - by napoj klarowac, dodac mu smaku i przedluzyc przydatnosc.
Procz kurdybanka, temu celowi sluzyly tez dodawane np. wrzos, krwawnik, bylica, czy afrodyzujacy lulek (ktory sluzyl tez do skrecania owczesnych papierosow jointow, pomocnych tez przy astmie).
O takich wlasciwosciach kurdybanka swiadcza jego stare europejskie nazwy miejscowe : Gartenhopfen (niem. chmiel ogrodowy), Ale-hoof (anglosas. ale-ziele), czy Gill (starofranc. fermentujacy).
Piwo z kurdybanka bylo bardzo popularne w Anglii przez tak wiele pokolen, ze piwiarnie nazywano po prostu Gill-houses.
A przywodca purytanow (sic!) Cotton Mather pisze w podreczniku medycny The Angel of Bethesda (1724) : "garsc kurdybanka ugotowana w Ale pijana rano i wieczorem czyni cuda przy bolach glowy, zapaleniach, zaczerwienionych oczach, kaszlu, suchotach, chorobach sledziony, roznych kamieniach i dodaje ludziom zywotnosci."
Niestety, po swych wspanialych latach - ozywczy kurdybanek, wraz z innymi podobnymi ziolami - przegral z chmielem, ktory usypial, otepial i uposledzal poped plciowy.
Stalo sie tak za sprawa mnichow, ktorzy zaczeli walczyc z diablami rozkoszy zmyslowych i lubieznosci "poganskich" obrzedow.
Odsuneli zatem na bok poganskie ziola piwne i od VIII w. zaczeli w krajach niemieckich rozwijac uprawe chmielu.
Lecz w Anglii, jeszcze przez dluzszy czas nadal uwazano ze :
"chmiel to ziele, ktore psuje smak piwa, sprawia ze ludzie choruja i krocej zyja" (John Evelyin "Pomona" 1670 - Pomona to inna wersja imienia bogini Persefony), i dlatego chmiel byl tam zabroniony az do polowy XIV w., a potepiany az do czasow Henryka VI (w.XVI).
Lecz w koncu w sukurs mnichom przyszli i wielcy panowie...
Wymarsz kurdybanka i innych ziol piwnej palety, rozpoczal sie w Europie Srodkowej wraz z ogloszeniem ustawy dwoch bawarskich regentow - ksiazat Wilhelma IV i Ludwiga X - regulujacej wymogi przy produkcji piwa (23.04.1516). Miala ona oficjalnie na celu utrzymanie wysokiej jakosci produktu, lecz wylala przy okazji wszystkie dzieci z kapieli... I tak to zaczely znikac wszystkie tradycyjne ziola piwne z tego ludowego napoju. Takze dobry bluszczyk kurdybanek.
Do produkcji piwa wolno juz bylo stosowac tylko slod jeczmienny, chmiel i wode.
Niedlugo pozniej, takze juz i jego produkcja zaczela byc zabierana z rak gospodyn domowych i przekazywana w postaci przywileju/licencji, w rece wybranych przez feudalnych panow zaufanych wytworcow, w tym oczywiscie glownie wybranych klasztorow. Nie trzeba chyba juz dodawac, ze dzieki temu powstalo nowe zrodlo ogromnych dochodow...
Ta pierwsza ustawa regulujaca wymogi przy produkcji piwa wyszla naprzeciw duchowi czasu. Czasu zalazkow pierwszych fabryk i nowej etyce masowego zatrudnienia : pracujacy nie tylko poddany, ale i robotnik nie powinien byc bystry i pobudzony, tylko tepy i wolno reagujacy.
Takze i temu celowi sluzylo wprowadzenie kolejnego pomyslu : wymogu zostawiania, lub odbierania czesci zaplaty za prace, w postaci napitku w karczmie.
I tak doszlo do ustanowienia kolejnego monopolu i przedluzenia starego : inteligentny mogl byc tylko pan i klecha. A otepiajace uzaleznienie "prostakow" przytlumialo, a wiec i zabezpieczalo przed wszelkimi dluzszymi myslami o buncie przeciw niesprawiedliwosci spolecznej.
Niewielu mezczyzn, wielu mezczyznom zgotowalo ten los.
I to juz koniec mojej opowiesci.
|
|
Ostatnio zmieniony przez Grey Owl dnia Śro 10:42, 29 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|